Pracownikom, którzy pracują przy monitorze ekranowym, przysługuje pięć minut przerwy w pracy po każdej przepracowanej godzinie. Teoretycznie zatem jest to np. czas na szybkie wyjście po kawę czy po prostu – pogawędki ze współpracownikami. W praktyce jednak pracodawca może mieć inny pomysł na zagospodarowanie tej pięciominutowej przerwy.
Pięć minut przerwy w pracy dla pracowników biurowych: na jakich zasadach?
Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z dnia 1 grudnia 1998 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny na stanowiskach wyposażonych w monitory ekranowe pracownikowi pracującemu przy takim monitorze należy się 5 minut przerwy w pracy po każdej przepracowanej godzinie. Niektórzy pracownicy biurowi (pracujący głównie przy monitorach) uważają zatem, że co godzinę przysługuje im krótka przerwa. Tyle, że to nie do końca prawda.
Po pierwsze – zgodnie z przepisami – pięciominutowa przerwa w pracy przysługuje tym pracownikom, którzy całą godzinę spędzają przy ekranie. Jeśli jednak w zakres ich obowiązków wchodzą jakiekolwiek inne czynności (np. porządkowanie dokumentów, uczestnictwo w zebraniach zespołu, rozmowy telefoniczne z klientami itd.), to przerwa… nie przysługuje. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy inaczej zdecyduje sam pracodawca i przyzna pracownikom dodatkową przerwę. Może ona trwać 60 minut, jednak nie wlicza się do czasu pracy.
Zakładając jednak, że części osób przysługuje pięć minut przerwy w pracy na podstawie wspomnianego rozporządzenia, to warto jeszcze pamiętać że nie oznacza to wcale, że taki pracownik zawsze może spędzić przerwę według własnego uznania. Przepisy umożliwiają pracodawcy zlecanie w trakcie tej przerwy zadania, które nie wymaga obecności przy monitorze. Może być to zatem wspomniane poukładanie dokumentów czy właściwie jakakolwiek inna czynność, podczas której pracownik nie patrzy w monitor.
Piętnastominutowa, kodeksowa przerwa nie powinna być dzielona na krótsze
Osobną kwestią jest to, czy piętnastominutowa przerwa – przysługująca pracownikom na podstawie Kodeksu pracy – może być w rzeczywistości dzielona np. na trzy krótkie przerwy po pięć minut. Takiego rozwiązania często domagają się sami pracownicy. Chodzi zwłaszcza o tych, którzy palą w pracy i wolą wykorzystać przerwę na wyjście na „dymka”. Zgodnie z przepisami przerwa powinna być jednak niepodzielna. Pracownik powinien ją spożytkować w całości jednorazowo. Dobra wiadomość jest jednak taka, że w przypadku przerwy „kodeksowej” to pracownik decyduje, w jaki sposób ją spędzi. Pracodawca nie może zlecić mu innych zadań.