Wizz Air zawiesza loty z i do Polski. Skutki tej decyzji odczujemy na początku 2022 roku, kiedy siatka połączeń zmniejszy się o blisko 40 (głównie chodzi o loty z lotniska w Krakowie). Prezes linii twierdzi, że to dlatego, że Polacy…. niechętnie się szczepią. Tylko co ma jedno do drugiego? Zastanówmy się.
Wizz Air zawiesza loty
Jozsef Varadi, prezes tanich węgierskich linii lotniczych, zabrał w tej sprawie głos w wywiadzie dla magazynu Re:view. Szef Wizz Aira zapowiedział, że od stycznia znacznie zmniejszy się siatka połączeń między Polską a europejskimi miastami. Powód: niska wyszczepialność w polskim społeczeństwie. Varadi uważa, że zwiększa ona ryzyko kolejnego zamykania lotnisk, lockdownu i nowych obostrzeń na granicach, co w 2020 roku znacząco przeorało budżety firm działających w branży lotniczej. Z tego samego powodu Wizz Air ograniczył swoją działalność w Rumunii – kraju, którego obywatele szczepią się jeszcze mniej chętnie. Stąd zapowiedź zawieszenia na początku roku 2022 części lotów z Polski między innymi do Włoch i Wielkiej Brytanii.
Czy szczepienia wpływają na mobilność?
Mam pewne wątpliwości co do diagnozy prezesa linii Wizz Air. Oczywiście, ja – mały żuczek – nie mam dostępu do rynkowych analiz, które z całą pewnością wpływają na decyzje Varadiego. Natomiast chyba przewoźnik nie zna do końca specyfiki naszego państwa, które w kwestii walki z pandemią przyjęło taktykę unikatową w skali całej Europy. Polegającą na przyjęciu „modelu szwedzkiego” w sytuacji, gdy sama Szwecja już od wielu miesięcy uważa ów model za kompletną porażkę. Podczas gdy niemal wszystkie unijne kraje wprowadzają paszporty covidowe, Polska nie potrafi nawet nadać przedsiębiorcom uprawnień do ich sprawdzania. Tylko w naszym kraju można wpaść na pomysł: wraca nauka zdalna w szkołach, ale akurat wtedy kiedy… i tak jest przerwa świąteczna. Uogólniając – jak bardzo źle by nie wyglądała sytuacja epidemiczna w Polsce, władze kraju nie kwapią się do wprowadzania praktycznie żadnych obostrzeń. Tym bardziej zamykania lotnisk czy wprowadzania twardego, odstraszającego turystów, lockdownu.
Argument „zawieszamy loty bo się nie szczepią” wydaje się być wadliwy również dlatego, że fakt przyjęcia/nieprzyjęcia preparatu nie wiąże się z ograniczeniem mobilności danej osoby. Ktoś, kto jest w pełni zaszczepiony skorzysta z lotów międzynarodowych wiedząc, że u celu nie czeka go kwarantanna. Z kolei ktoś, kto szczepionki nie przyjął, najpewniej po prostu nie boi się koronawirusa, więc nie przestraszy się i lotu. Zresztą z badań UCE RESEARCH wynika, że w minione wakacje na wyjazd wakacyjny zdecydowało się 57% Polaków, z czego co piąty pojechał za granice. Nie są to może oszałamiające liczby w porównaniu do ubiegłych lat, ale pokazujące że latanie po koronawirusie jest dla Polaków czymś naturalnym.
W 2022 sobie nie polatamy?
Decyzja linii Wizz Air moim zdaniem bierze się po prostu z czystej finansowej kalkulacji. Przewoźnik zauważył, że popyt na wiele połączeń zmalał (część z nas odzwyczaiła się od dalekich podróży) i z tego powodu zdecydował się je zawiesić. Argument „bo słabo idą szczepienia” mógł zostać tu użyty przez prezesa Varadiego jako element zachęty do szczepień. Zresztą zapewne niewiele dającej, bo nie wiem co jeszcze musi się wydarzyć w Polsce, żeby nagle ludzie ruszyli tłumnie po zastrzyk.
Inną sprawą jest to, że o ile Polacy wciąż relatywnie chętnie chcą wyjeżdżać za granicę, to niewykluczone że niektórych Europejczyków niska wyszczepialność może odstraszać. Ale ten kij ma dwa końce – do Polski dziś przyjeżdżają też ludzie, którzy chcą zaznać życia bez jakichkolwiek obostrzeń. Sam spotkałem kilka takich osób w swoim mieście, dosłownie zszokowanych tym jak w unijnym kraju może panować taka swoboda. Ich zdziwienie mijało, kiedy mówiłem im ile osób umiera na Covid-19 w Polsce każdego dnia.