W internecie pojawiła się petycja, w której organizatorzy zbierają głosy poparcia dla idei upubliczniania nazwisk i wizerunków sprawców przestępstw. Dawno nie słyszałem równie głupiego pomysłu.
Od dłuższego czasu do głosu dochodzą coraz to bardziej populistyczne postulaty dotyczące szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości. Internetowi specjaliści przerzucają się genialnymi pomysłami, począwszy od przyspieszenia czasu trwania postępowań, na orzekaniu o winie kończąc. O ile podobne głosy nie padają z ust przedstawicieli rządzących, to nie ma się czego obawiać. Warto jednak je krytykować, póki są w zarodku, abyśmy za jakiś czas nie obudzili się z przysłowiową ręką w nocniku.
Publikowanie wizerunku przestępców
W internetowym serwisie pojawiła się petycja, która została skierowana do Prezydenta Andrzeja Dudy, a swoje poparcie może pod nią złożyć każdy. Budujące jest to, że apel podpisały na razie jedynie 44 osoby.
Sprawmy aby to ofiary, a nie przestępcy byli chronieni przed publikacją ich nazwisk i wizerunku. Tak jak ma to miejsce chociażby w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Chodzi nam oczywiście wyłącznie o osoby skazane prawomocnym wyrokiem sądu za popełnione przestępstwa. Do tego momentu obecna ochrona powinna cały czas mieć miejsce.
Nauczmy się najpierw szanować domniemanie niewinności
Zacznijmy od tego, że czy tego chcemy, czy nie, w każdym cywilizowanym kraju, a takim jak najbardziej jest Polska, obowiązuje zasada domniemania niewinności. Wywodzi się ona nie tyle z naszej Konstytucji, co jest niezbywalne prawo każdego człowieka. W dużym skrócie zasada ta oznacza tyle, że dopóki nie zostaniesz skazany prawomocnym wyrokiem, tak długo jesteś niewinny. To jednak jest trochę nie w smak większości internautów, ale również i dziennikarzy, którzy uwielbiają wręcz ferować wyroki nawet bez wysłuchania drugiej strony. Mało tego, te wyroki są wydawane zazwyczaj na niczym więcej niż plotkach, a w rzeczywistości nie mogą być niczym więcej niż prywatną opinią na temat danego zdarzenia.
Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu.
Rejestry, rejestry i rejestry
Dziwią mnie pomysły na publikowanie rejestru sprawców poszczególnych przestępstw. Jako społeczeństwo nie potrafimy jeszcze przecież uszanować zasady domniemania niewinności, a co dopiero czegoś takiego. W praktyce to by oznaczało nic więcej, jak przyzwalanie do linczowania, samosądów i aktów agresji, nie zapominając o tym, że skoro ktoś został skazany, to karę za swoje przewinienie najprawdopodobniej już poniósł. To, że w czyjejś prywatnej opinii ta kara jest zbyt surowa czy zbyt łagodna, nie ma żadnego znaczenia.
Najwyższy czas aby zmienić prawo tak, aby chroniło nie sprawców przestępstw, lecz ich ofiary. Społeczeństwo powinno mieć prawo do wiedzy odnośnie tego kim są osoby umyślnie i w szczególny sposób łamiące przepisy prawa, np. poprzez naruszenie nietykalności cielesnej lub też dokonywanie oszustw na masową skalę.
Prawo karne to nie tylko winny/niewinny
Poza tym prawo karne nie polega jedynie na tym, aby delikwenta uznać za winnego. Zauważono przecież i postanowiono stosować formy winy, czyli to czy czyn został popełniony celowo, czy nieumyślnie, a nawet lekkomyślnie. Ponadto kwestię winy rozpatruje się w kwestii jej społecznej szkodliwości oraz na milion różnych drobiazgów, na które internetowi szeryfowie nie zwracają w ogóle uwagi. Inna sprawa, że gdyby to oni mieli zostać poddać takiemu linczowi, to szybko by zauważyli różnicę między winą umyślną, a lekkomyślnością.
Mnogość kombinacji, jakie mogą mieć znaczenie podczas osądzania człowieka, jest naprawdę ogromna, a sam fakt skazania nie oznacza przecież, że Kowalski jest permanentnym, grypsującym recydywistą. Czym innym jest skazanie kogoś na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu, a czym innym orzeczenie grzywny, a jeszcze czym innym bezwzględne pozbawienie wolności. W każdym z tych przypadków jednak Kowalski jest prawomocnie skazany. W każdym przypadku byłby poddany jednakowemu linczowi społecznemu, gdyby fakt ich skazania był podany do publicznej wiadomości.
Krajowy Rejestr Karny już od dawna funkcjonuje
Na marginesie – istnieje już rejestr skazanych. Nazywa się to Krajowym Rejestrem Karnym. Różnica polega na tym, że człowiek z ulicy nie może z niego dowiedzieć się, czy jego sąsiad został skazany. Informacje z tego rejestru udostępnia się na wniosek zainteresowanej osoby. Ponadto, sam fakt skazania może również ulec zatarciu, a to, jak mam wrażenie, byłoby już totalną abstrakcją dla internetowych szeryfów, poszukujących sprawiedliwości.