Czy nagrywanie szefa jest legalne? Choć ocena moralna podstępnego rejestrowania służbowej rozmowy może być niejednoznaczna, to prawo na takie zachowanie – w odpowiednich okolicznościach – pozwala.
Stan faktyczny przedstawiał się następująco. Pan P. był był specjalistą do spraw zaopatrzenia w pewnej firmie zajmującej się produkcją automatyki dla urządzeń chłodniczych, grzewczych i klimatyzacyjnych. Pewnego dnia P. nagrał rozmowę z prezesem spółki, a w rozmowie uczestniczyła również główna księgowa oraz bezpośredni przełożony P. Rozmowa była przez P. nagrywana smartfonem, o czym nikt – oprócz nagrywającego, rzecz jasna – nie wiedział. Nagranie nie zostałoby jednak ujawnione, gdyby P. nie dochodził w późniejszym czasie roszczeń z zakresu prawa pracy (odszkodowanie) w postępowaniu sądowym.
Nagrywanie szefa – czy to w ogóle jest legalne?
Kiedy nagranie zostało wykorzystane jako dowód w sądzie, prezes spółki zażądał od P.: osobistego przeproszenia, nakazanie wywieszenia w budynku spółki oświadczenia o naruszeniu dóbr osobistych oraz zapłaty na rzecz domu dziecka kwoty trzydziestu tysięcy złotych. Sąd okręgowy, który rozpoznawał powództwo, częściowo przyznał rację prezesowi. W orzeczeniu nakazano panu P. złożenie oświadczenia o żądanej przez powoda treści i do wywieszenia tego oświadczenia na tablicy ogłoszeń w budynku głównym firmy.
Sąd Apelacyjny w Katowicach (I ACa 496/16) zmienił jednak to orzeczenie. Uznano bowiem, że w pierwszej instancji błędnie stwierdzono, że potajemne nagrywanie rozmowy narusza dobra osobiste:
Takiej oceny prawnej nie sposób zaakceptować, trudno bowiem dopatrzyć się związku między czyjąś czcią a nagraniem jego wypowiedzi; podobnie samo nagranie czyjejś wypowiedzi nie może doprowadzić do naruszenia czyjejś wiarygodności lub dobrej sławy zawodowej. Dobrom takim uchybić może nie tyle zarejestrowanie (w dowolnej formie) czyichś słów, ile sama treść wypowiedzi.
Sąd zwrócił również uwagę na inny, kluczowy w tej sprawie fakt, a mianowicie odniósł się do zarzutu, że nagrywanie z ukrycia było bezprawne. Wskazano w uzasadnieniu wyroku, że – co do zasady – istotnie nagrywanie rozmowy bez wiedzy uczestniczącej w rozmowie osób jest bezprawne. Jednak, z uwagi na okoliczności sprawy, w tej konkretnej sytuacji do złamania prawa nie doszło. Dlaczego? Jak wskazał sąd:
do nagrania doszło w toku rozmowy służbowej, a celem pozwanego było nie zaszkodzenie powodowi, a uzyskanie materiału pozwalającego mu na podjęcie w przyszłości obrony przed spodziewanymi (jak pokazała przyszłość – słusznie) szykanami.
Wniosek z tego orzeczenia jest prosty: nagrywanie szefa, nawet potajemne, jest legalne. Aby jednak faktycznie działanie osoby sporządzającej takie nagranie nie spotkało się z negatywnymi konsekwencjami, musi być ono odpowiednio uzasadnione. Oznacza to, że podstępne nagrywanie swoich przełożonych może służyć np. zdobyciu dowodów na mobbing.