Prezydent podpisał już nowelizację kodeksu pracy regulującą pracę zdalną; rządzącym wciąż zostały jednak do uchwalenia przepisy wdrażające dwie unijne dyrektywy. Dzięki zmianom pracownicy będą mogli korzystać z nowych urlopów – w tym jednego, który w swoim działaniu upodobni się nieco do urlopu na żądanie.
2 dni dodatkowego wolnego jak urlop na żądanie?
Nowe przepisy, nad którymi rządzący cały czas pracują, wprowadzają dodatkowe urlopy dla pracowników. Jakiś czas temu pisałam już na łamach Bezprawnika, że warto mieć na uwadze fakt, że – pomijając dłuższy urlop rodzicielski – będą to urlopy bezpłatne lub częściowo płatne.
Jest jednak i dobra wiadomość dla pracowników (i gorsza dla pracodawców). Są duże szanse na to, że jeśli ustawodawca nie dookreśli pewnych kwestii, to jeden z nowych urlopów – czyli urlop z powodu działania siły wyższej – będzie w praktyce działać jak urlop na żądanie.
Urlop z powodu siły wyższej, zgodnie z projektowanymi przepisami, będzie przysługiwać – jak sama nazwa wskazuje – z powodu działania „siły wyższej”, w pilnych spraw rodzinnych, spowodowanych chorobą lub wypadkiem, gdy niezbędna jest natychmiastowa obecność pracownika. Urlop będzie udzielany w wymiarze 2 dni lub 16 godzin w roku kalendarzowym, a pracodawca będzie obowiązany udzielić tego urlopu na żądanie i w terminie wskazanym przez pracownika – najpóźniej w dniu korzystania z tego zwolnienia.
W praktyce jednak, jak zwraca uwagę prawo.pl, projektodawca powtarza (nieco bezmyślnie) przepis z art. 7 dyrektywy 2019/1158 sprawie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów. Mowa o „sile wyższej w pilnych sprawach rodzinnych” – to pojęcie nieznanie w polskim porządku prawnym ani na gruncie prawa pracy, ani prawa cywilnego. Jak ostrzega mec. Magdalena Sudoł z kancelarii Lubasz i Wspólnicy, bezpośrednie powielenie artykułu dyrektywy może nie tylko spowodować praktyczne problemy z wykorzystaniem zwolnienia, ale też – ograniczyć prawo pracodawców do weryfikowania przyczyny zwolnienia. To z kolei oznacza, że w praktyce nowy urlop może działać podobnie do urlopu na żądanie.
„Dłuższy urlop na żądanie”? Weryfikacja praktycznie niemożliwa
Wszystko wskazuje zatem na to, że pracownicy będą de facto dysponować dłuższym urlopem na żądanie (obecny wymiar urlopu na żądanie to 4 dni w trakcie roku kalendarzowego). Trudno zresztą wyobrazić sobie sytuację, w której pracodawca weryfikuje, czy np. członek rodziny pracownika faktycznie jest chory, czy też nie – lub kłóci się z pracownikiem o to, czy jego obecność faktycznie jest niezbędna. Dla pracodawców to problem, zwłaszcza, że akurat urlop z powodu działania siły wyższej jest częściowo płatny (50 proc. wynagrodzenia). Wszystko wskazuje jednak na to, że zatrudniający będą musieli w zasadzie za każdym razem przystać na żądanie pracownika o przyznanie zwolnienia.