Pracownicy z Poznania założyli związek zawodowy w McDonaldzie. To sytuacja wyjątkowa w skali kraju. Ale też to, co stało się potem, pokazuje dlaczego mało kto się na taki ruch decyduje.
Związek zawodowy w McDonaldzie
Historię restauracji mieszczącej się w jednym z poznańskich centrów handlowych opisała Gazeta Wyborcza. Pracownicy postanowili założyć związek zawodowy po to, żeby móc skuteczniej walczyć o realizację kilku ich postulatów. Chodziło między innymi o wprowadzenie płatnej 15-minutowej przerwy oraz o podwyższenie stawki godzinowej o złotówkę (obecnie wynosi ona 21 złotych). Związek wszedł w skład „Solidarności”.
GW opisuje, że niedługo po założeniu związku zaczęło się masowe nieprzedłużanie umów kolejnym pracownikom. Wielu z nich umowa kończyła się wraz z końcem maja i, choć ich praca nie budziła większych zastrzeżeń, to franczyzobiorca prowadzący restaurację uznał, że woli zacząć szukać nowych ludzi na ich miejsce. Rozmówca Wyborczej mówi, że jedna z osób wprost usłyszała od kierownika, że powodem takiego ruchu jest właśnie założenie w poznańskim McDonaldzie związku zawodowego.
Jedyna taka sytuacja w Polsce
Polskie władze sieci McDonald`s potwierdzają, że założony w poznańskim centrum handlowym związek jest jedynym takim działającym w Polsce. I to pomimo tego, że w restauracjach na terenie całego kraju pracuje ponad 30 tysięcy osób. Historia z Poznania pokazuje dlaczego jest tak duży opór przed zakładaniem takich podmiotów. W przypadku niewielkiej organizacji łatwo ukręcić bat na związkowców, bo choć przynależność do związku nie jest jawna, to kierownictwu lokalu łatwo ustalić, kto się do niego zapisał.
Wyborcza ustaliła, że sytuacji w poznańskim McDonaldzie zamierza przyjrzeć się Państwowa Inspekcja Pracy. Zanim to jednak się stanie, można podejrzewać że osiągnięto już pewien efekt mrożący. Ktoś, komu przejdzie przez myśl założenie podobnej organizacji w restauracji w innej części Polski, zapewne usłyszy o tym jak to skończyło się w Poznaniu. I trudno się dziwić jeśli poczuje się zdemotywowany. Niestety w naszym kraju, w którym dekady temu to właśnie związek zawodowy był symbolem zmian na lepsze, dziś z tą formą dbania o interesy pracownicze nie jest najlepiej. Największy związek, czyli „Solidarność”, mówi jednym głosem to, co władza. A mniejsze organizacje są często dławione w zarodku. Nawet jeśli walczą o tak oczywiste rzeczy, jak płatny kwadrans przerwy.