Koniec House of Cards to najlepsze, co osiągnął Kevin Spacey – za co mu gorąco dziękuję

Prawo Zagranica Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (42)
Koniec House of Cards to najlepsze, co osiągnął Kevin Spacey – za co mu gorąco dziękuję

Koniec serialu House of Cards to zdecydowanie najlepsza rzecz, jaką osiągnął Kevin Spacey. Należy mu za to serdecznie podziękować, bo może dzięki temu wreszcie molestowanie seksualne będzie jednoznacznie potępiane przez wszystkich.

To już pewne: Kevin Spacey nie będzie dalej grał w popularnym serialu Netflixa House of Cards. Produkcja aktualnie kręconego sezonu została wstrzymana, aktor – zwolniony, a producenci zastanawiają się, jak (jeśli w ogóle) nakręcić resztę serialu bez głównego bohatera. Bohatera, co ważne, uwielbianego przez miliony subskrybentów amerykańskiego serwisu VOD. Bohatera, którego kreacja odkurzyła zapomnianego nieco, a doskonałego przecież w swoich rolach aktora, jakim był Kevin Spacey.

Publiczne wyznanie przez aktora Anthony’ego Rappa, że był w 1985 roku (mając wówczas raptem 14 lat) molestowany przez Spaceya, było dla wielu szokiem. Dwukrotny laureat Oscara, nie dość, że tym oskarżeniom nie zaprzeczył, to wybrał dosyć intrygującą linię obrony. Dokonał mianowicie… coming-outu, wyznając, że jest gejem.

Kevin Spacey to tylko wierzchołek góry lodowej. Weinstein, Polański, Hoffman…

Słusznie wiele osób zwraca uwagę w mediach społecznościowych, że – na chwilę obecną – zarzuty Rappa nie zostały potwierdzone przez sąd, a przecież domniemanie niewinności to jedna z podstawowych zasad prawa w naszym kręgu cywilizacyjnym. Tak, to prawda. Nie da się jednak nie zauważyć, że oskarżenia względem odtwórcy kultowej postaci Franka Underwooda nie są już tylko i wyłącznie działaniem jednej osoby. Jak informuje CNN, co najmniej 8 pracowników planu zdjęciowego do House of Cards zarzuca Kevinowi Spaceyowi niewłaściwe zachowania, z molestowaniem seksualnym włącznie. Dzieje się zatem dokładnie to samo, co miało miejsce w przypadku wielu afer na tle seksualnym w kościele katolickim. Odwaga jednej ofiary zachęca innych do podzielenia się za światem (i śledczymi) mrocznymi wydarzeniami z przeszłości.

Ale nie tylko Kevin Spacey jest teraz oskarżany o, delikatnie rzecz ujmując, niewłaściwe zachowania. Dustin Hoffman – kolejny aktor-legenda, laureat Oscara i odtwórca kilku ikonicznych ról – również jest oskarżany przez kilka kobiet o molestowanie. Harvey Weinstein, jeden z najbardziej znanych producentów filmowych w Hollywood, zakończył właśnie swoją karierę, a niebawem być może i życie na wolności po tym, jak okazało się, że sporą część swojego zawodowego życia spędził nie tylko na produkowaniu wspaniałych filmów, ale i molestowaniu i gwałceniu kobiet. Na chwilę obecną już 60 kobiet zarzuca Weinsteinowi haniebne zachowania, w tym 5: zgwałcenie. Wśród nich znajdziemy tak znane aktorki, jak Angelina Jolie, Gwyneth Paltrow czy Lea Seydoux.

Seks bez zgody jest zły, i są na to paragrafy

Choć każdy słyszał historie o tym, jak wiele gwiazd showbiznesu zawdzięcza swoją karierę łóżku, a nie umiejętnościom bardziej artystycznego charakteru, to chyba dopiero teraz jednoznacznie i wprost artykułowane jest to, co jest oczywiste. Seks lub podobna czynność, który nie ma charakteru konsensualnego, jest zły. Ba, jest przestępstwem. Dokładnie tak to definiuje polski kodeks karny w art. 197

Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

czy 199

Kto, przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia, doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Okazuje się, że dla wielu aktorów (przynajmniej tych nieco bardziej zaawansowanych wiekowo) to, co robił Kevin Spacey i inni ludzie świata filmu, było co najmniej tolerowane. Jak wyznał Alec Baldwin (cytat za TVN24):

Z pewnością traktowałem kobiety w bardzo seksistowski sposób. Nękałem je. Patrzyłem na nie z góry. Nie doceniałem ich. Od czasu do czasu, robiłem to, co robiło wielu mężczyzn, czyli… nie traktowałem kobiet w taki sam sposób, w jaki traktowałbym mężczyzn. Pochodzę z pokolenia, które tak się zachowywało i chciałbym, żeby się to zmieniło. Naprawdę chciałbym takiej zmiany.

Kevin Spacey daje przykład, jak NIE postępować

Wychodzi zatem na to, że wyciąganie na wierzch mrocznych sekretów Hollywood może mieć ogromny, pozytywny skutek w postaci zwrócenia uwagi na to, że molestowanie seksualne – w różnej formie – jest nie tylko niewłaściwe. Jest to też po prostu z gruntu złe i zasługuje na potępienie. Ba, nie zdziwię się, jeśli upadek kariery kolejnego hollywoodzkiego aktora albo koniec serialu nawet tak dobrego jak House of Cards spowoduje dużo bardziej wymierny efekt, niż szlachetne skądinąd akcje takie jak #metoo.

Ta ostatnia akcja, podczas której kobiety dzieliły się w mediach społecznościowych historiami ze swojego życia, podczas których doznały molestowania seksualnego, była całkiem popularna. Trudno jednak ocenić, czy w ślad za smutnymi migawkami z codziennego życia kobiet (bo to one najczęściej doświadczają różnych form przemocy seksualnej) zmieni się nastawienie społeczne. Upadek gwiazd Hollywood może być natomiast widziany dużo wyraźniej

Kevin Spacey to doskonały aktor (a teraz w sumie nie dziwi prawdziwość granych przez niego postaci-czarnych charakterów), ale największym osiągnięciem życia będzie, paradoksalnie, walka z molestowaniem seksualnym. To ważniejsze niż najlepszy nawet serial.