Nowy dress code w Lasach Państwowych wzbudził zrozumiałe kpiny wśród internautów. Pod względem absurdalności wprowadzonych zakazów przebija on typowy statut polskiej podstawówki. Leśnikom nie wolno między innymi nosić okularów w jasnych oprawkach, reklamówek i toreb na zakupy. Zakazy obejmują także zegarki z paskiem o niewłaściwym kolorze oraz brody.
Prawdziwy leśnik chodzi na zakupy tylko z wiklinowym koszyczkiem. Nie ma też wąsów ani brody
Lasy Państwowe stwierdziły, że zadbają o wizerunek swoich pracowników. W tym złym sensie: poprzez uchwalenie nowego dress code. Zdjęcie zasad ogólnych pojawiło się na facebookowym profilu Monitora Leśnego. Internet już teraz pęka ze śmiechu, patrząc na bardzo interesującą listę zakazów, która obowiązuje polskich leśników.
3. Zabrania się noszenia bądź eksponowania elementów naruszających powagę munduru, a w szczególności:
- ozdób: z wyjątkiem niezbędnych rzeczy osobistych (zegarek na pasku w kolorze brązowym albo na bransoletce w kolorze srebrnym, obrączka; w przypadku kobiet także biżuteria w postaci niedużego pierścionka i małych kolczyków lub klipsów);
- okularów w jaskrawych oprawkach;
- noszenia reklamówek i siatek na zakupy;
- ekstrawaganckich fryzur: w przypadku leśników włosy powinny być krótko ostrzyżone, dopuszcza się krótki i schludny zarost; w przypadku kobiet, jeżeli włosy są dłuższe niż do ramion, powinny być na czas wykonywania zadań służbowych krótko upięte lub związane;
- intensywnego makijażu;
- widocznego tatuażu;
- piercingu;
Regulamin nakazuje leśnikom nosić przepisowe mundurowanie w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Należałoby więc przyjąć, że wyżej wskazane zakazy obowiązują ich przez cały czas w pracy. Dress code w Lasach Państwowych to o tyle poważna sprawa, że instytucja uznaje jego złamanie za naruszenie dyscyplinarne.
Dress code Lasów Państwowych do złudzenia przypomina postanowienia niezgodnych z prawem szkolnych statutów
Ktoś mógłby powiedzieć, że mamy do czynienia z dość typowymi zasadami ubioru w pracy, więc nie ma sensu doszukiwać się w nich nie wiadomo czego. Taka osoba najprawdopodobniej nie doczytała pogrubionych przeze mnie fragmentów. Postawmy sprawę jasno: w Lasach Państwowych najwyraźniej nie wolno mieć wąsów albo brody. Pracodawca może też narzucić leśnikowi to, jaki kolor będzie miał pasek od jego zegarka.
To jednak nie koniec absurdu. Reklamówka i siatka to naruszenie dyscyplinarne, pracownicy Lasów Państwowych chodzą na zakupy tylko z wiklinowym koszyczkiem. Jaskrawe oprawki okularów z jakiegoś powodu naruszają powagę munduru leśnika. Podobnie jest z intensywnym makijażem, którego całe lata działalności pseudoprawodawczej w podobnych instytucjach nie były w stanie zdefiniować. Pomińmy już nawet klasyki gatunku w postaci zakazywania piercingu i zakazu tatuaży.
Dochodzimy w tym momencie do istoty sprawy. Dress code w Lasach Państwowych do złudzenia przypomina radosną twórczość pedagogów tworzących szkolne statuty. Gdyby nie te nieszczęsne reklamówki, to pomyślałbym, że autorzy tego konkretnego regulaminu po prostu skopiowali cały ten fragment ze statutu jakiejś polskiej podstawówki.
O ile pod względem preferowanej estetyki mogę się miejscami zgodzić z Lasami Państwowymi, o tyle uwiera mnie arbitralne decydowanie o tym, jak ktoś inny ma wyglądać. Dotyczy to nie tylko szkół, ale także innych instytucji państwowych. Prawdę mówiąc, nie widzę powodu, dla którego miałbym stosować inne kryteria także wobec całkowicie prywatnych firmy.
W tym konkretnym przypadku powinniśmy się zastanowić, czy tak restrykcyjny dress code w Lasach Państwowych służy czemuś pożytecznemu. Nie wydaje mi się, by leśnicy w swojej codziennej pracy musieli zabiegać o klienta. Wydaje się więc, że chodzi przede wszystkim właśnie o odczucia estetyczne kierownictwa Lasów Państwowych. Porównanie z polską podstawówką po raz kolejny nasuwa się samo.
Narzucanie pracownikowi określonego ubioru powinno przynajmniej sprawiać pozory jakiejś celowości
Czy nowy dress code w Lasach Państwowych jest w ogóle zgodny z prawem? Przywykliśmy już w Polsce do tego, że pracodawca ma prawo narzucać pracownikom określony dress code. Zwykło się podawać tutaj podstawę prawną w postaci art. 100 kodeksu pracy. Chodzi o dwa konkretne podstawowe obowiązki pracownicze. Przede wszystkim, pracownik ma obowiązek stosować się do poleceń przełożonych, które dotyczą pracy, jeżeli nie są one sprzeczne z przepisami prawa lub umową o pracę. Musi również dbać o dobro zakładu pracy. Dress code teoretycznie mieści się w tych ramach.
Wydawać by się mogło, że odpowiedź na postawione wyżej pytanie brzmi „tak”. Ja jednak pokusiłbym się o nieco bardziej krytyczne podejście do tematu. W końcu pracownik nie musi wykonywać poleceń sprzecznych z przepisami prawa. Co więcej, dobra zakładu pracy nie jest w stanie naruszyć zachowanie, które nie wywiera żadnego skutku dla pracodawcy. Zacznijmy od pierwszego kryterium.
Sformułowania zawarte w art. 100 kodeksu pracy mają zaskakująco ogólny charakter. Tymczasem stanowią uprawnienie pracodawców, które ci wywodzą z treści ustawy. Trudno byłoby w takiej sytuacji interpretować tę konkretną normę w oderwaniu od przepisów Konstytucji RP. Ustawa zasadnicza zawiera całkiem sporo przepisów, które chronią wolność obywateli przed ingerencją ze strony widzi-mi-się innych. Kluczowy wydaje się tutaj jej art. 31 ust. 2
Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
Dodajmy do tego gwarancję wolności osobistej w art. 41 ust. 1. Należy więc domniemywać, że firmowy dress code powinien jednak wynikać z czegoś więcej, niż tylko zachcianka kierownictwa. Argument o wizerunku firmy można traktować poważnie jedynie wówczas, gdy odpowiedni wizerunek tego konkretnego pracownika rzeczywiście jest pracodawcy do czegoś potrzebny. Odpowiedzmy sobie teraz na pytanie: czy Lasom Państwowym naprawdę robi różnicę, że leśnik przyjdzie do pracy z zegarkiem na szarym skórzanym pasku zamiast brązowego?