Można założyć, że większość młodych osób chcących kupić swoją pierwszą nieruchomość w celu zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych, musi wziąć kredyt hipoteczny. Okazuje się jednak, że rata takiego kredytu, mimo rosnących wynagrodzeń, pochłonie jeszcze większą część domowego budżetu niż jeszcze rok temu. W Warszawie to nawet 64 proc. dochodu pary zarabiającej 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Rata kredytu pochłonie większą część dochodu niż w zeszłym roku. I to przy rosnących wynagrodzeniach
Z najnowszego raportu Expandera i Rentier.io wynika, że spada dostępność mieszkań – specjaliści uwzględnili wysokość przeciętnej pensji oraz średnie ceny mieszkań. Okazuje się, że rata kredytu hipotecznego pochłonie w większości miast większą część dochodu niż jeszcze rok temu – uniemożliwiając de facto osobom zarabiającym 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia zaciągnięcie kredytu na zakup nieruchomości.
Specjaliści przeanalizowali, jaki procent dochodu pochłonęłaby rata kredytu przy założeniu, że kredyt zaciągnęłaby para z dochodem po 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia, kupująca mieszkanie o powierzchni 50 mkw. po przeciętnej cenie, posiadająca 10 proc. wkładu własnego i zaciągająca zobowiązanie na 25 lat. Okazuje się, że w Warszawie rata kredytu pochłonęłaby w takim wypadku aż 64 proc. dochodu takiej pary (dane na luty 2024 r.) – o 6 pp. więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. W Krakowie odnotowano z kolei wzrost aż o 10 pp., a rata kredytu pochłonęłaby 59 proc. dochodu. Zarówno w jednym jak i w drugim wypadku oznacza to brak możliwości zaciągnięcia zobowiązania przy takich parametrach.
W pozostałych dużych miastach wzrost obciążenia był mniejszy, jednak nadal para zarabiająca po 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia nie mogłaby zaciągnąć kredytu, który pozwalałby na zakup 50-metrowej nieruchomości. Na przykład we Wrocławiu rata wyniosłaby wtedy 48 proc. dochodu kredytobiorców; w Poznaniu – 42 proc., w Gdańsku 48 proc., w Gdyni – 45 proc. A warto przypomnieć, że co do zasady rata kredytu nie powinna przekraczać 40 proc. zarobków kredytobiorcy – najprawdopodobniej banki odrzuciłyby zatem wniosek o kredyt hipoteczny złożony przez hipotetycznych kredytobiorców.
Są też miasta, w których stosunek raty kredytu do dochodu wciąż jest bardzo przyzwoity
Nie oznacza to oczywiście, że wszędzie sytuacja jest dramatyczna. Na przykład w Katowicach i Białymstoku (uwzględniając przyjęte wcześniej założenia) rata pochłonęłaby 37 proc. dochodów; w Łodzi i Toruniu – 34 proc. Jeszcze mniej, bo tylko 32 proc., pochłonęłaby rata kredytu zaciągniętego na zakup mieszkania w Bydgoszczy. Najmniej, bo ledwo 25 proc. – w Radomiu.
Niestety, opublikowane zestawienie jasno pokazuje, że mimo rosnących wynagrodzeń dostępność mieszkań nie poprawia się – a jeśli już występuje, to tylko w przypadku niektórych ośrodków miejskich. Wiele też wskazuje na to, że na razie sytuacja nie ulegnie zmianie, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze w drugiej połowie roku ma zostać wprowadzony program Mieszkanie na start.