Wciągnięcie ręki przez działającą maszynę, przytrzaśnięcie placów szufladą, upadek ze schodów – to dosyć oczywiste przykłady wypadków w pracy. Okazuje się jednak, że katalog zdarzeń, które kwalifikują pracownika do 100% płatnego zwolnienia chorobowego oraz odszkodowania z ZUS jest znacznie więcej i nie wszystkie są oczywiste. Na przykład ukąszenie przez kleszcza również może być wypadkiem w pracy.
Kleszcze w natarciu – pracownicy mogą złapać pajęczaka w czasie pracy
Z roku na rok populacja kleszczy w Polsce się zwiększa. Ten mały pajęczak jest niewidoczny i najczęściej jego obecność zauważamy, gdy jest już zbyt późno, czyli gdy zaczął już raczyć się naszą krwią. Oczywiście sam ubytek krwi jest nieznaczny i w gruncie rzeczy mało istotny. Bardziej powinno nas martwić to, co kleszcz wpuścił do naszego organizmu.
Najczęstszą chorobą odkleszczową jest borelioza, która może naprawdę nieprzyjemne skutki – prowadzi do ograniczenia sprawności, bólu stawów i ogólnego osłabienia i wyniszczenia organizmu. Jeżeli mieliśmy pecha i zostaliśmy ukąszeni przez zakażonego boreliozą kleszcza, nasze leczenie rozpocznie się od antybiotykoterapii. Zgodnie ze wskazaniami osób zmagających się z chorobą, te jednak nie zawsze przyniosą pożądany efekt. Terapia może więc być długa i mozolna. I prowadzić do przebywania pracownika na zwolnieniu chorobowym, czy też nawet do niezdolności do pracy (w skrajnych przypadkach).
Tak więc pracownik, który złapał kleszcza, powinien jak najszybciej zabezpieczyć swoje interesy. O ile oczywiście kleszcza złapał w pracy i istnieje związek przyczynowo-skutkowy, pomiędzy wykonywaną pracą, a ukąszeniem przez pajęczaka. Tak więc pracownicy biurowi zwykle mogą być spokojni, spokojni – ciężko bowiem znaleźć sensowny ciąg zdarzeń, który doprowadzi do złapania kleszcza w biurze. Inaczej jednak wygląda sytuacja w przypadku, chociażby nauczycieli – wycieczka do parku, czy spacer z uczniami może skończyć nieproszonym gościem, wgryzionym w naszą tkankę. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku fotografów, osób zatrudnionych przy organizacji imprez, pracowników leśnych, czy pracowników fizycznych – złapać kleszcza w pracy jest łatwiej, niż się wydaje.
Ukąszenie przez kleszcza może być zakwalifikowane jako wypadek w pracy
Jeżeli po pracy zauważyliśmy na naszej skórze kleszcza, który ochoczo pożywia się naszą krwią, należy niezwłocznie powiadomić o tym pracodawcę. To procedura dotycząca wszystkich wypadków w pracy i uruchamia machinę prawną, która w następnych etapach wiąże się ze sporządzeniem odpowiedniego protokołu, a następnie z odpowiednią kwalifikacją zdarzenia (nie każde zdarzenie w pracy jest uznawane za wypadek, więc działania wyjaśniające są standardem).
Należy zwrócić uwagę na fakt, że „niezwłoczne” zawiadomienie pracodawcy wcale nie oznacza, że trzeba dać znać o ukąszeniu przez kleszcza zaraz po zakończeniu pracy. Jeżeli pracę skończyliśmy w piątek wieczorem, a kleszcza znaleźliśmy dopiero w niedzielę (o ile w międzyczasie nie byliśmy w miejscach, w których również mogliśmy złapać kleszcza), poinformowanie pracodawcy w niedzielę będzie wystarczające – liczy się moment ujawnienia wypadku.
Co bardzo ważne, aby ukąszenie przez kleszcza było uznane za wypadek w pracy, musi istnieć związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wykonywaniem pracy a samym zdarzeniem. Tak więc, jeżeli pracownik ośrodka kultury, w trakcie organizowania festynu złapał kleszcza, zdarzenie jak najbardziej jest wypadkiem w pracy. To samo tyczy się złapania kleszcza przez pracownika fizycznego (na przykład wykaszającego trawę, czy pracującego na budowie), czy też wspomnianego już nauczyciela podczas szkolnego wyjścia. W niektórych przypadkach nawet pracownik biurowy może wykazać, że złapał kleszcza w trakcie pełnienia obowiązków służbowych, to jednak jest trudniejsze do wykazania. Zasada jest jedna – jeżeli po pracy w biurze poszliśmy na spacer do lasu, raczej logika nakazuje sądzić, że ukąszenie nie nastąpiło w wyniku pełnienia obowiązków służbowych. Jeżeli jednak urzędnik był na terenowej wizji lokalnej – to również złapanie kleszcza należy uznać za wypadek w pracy.
ZUS nie chce płacić, sądy stają po stronie poszkodowanych
Ukąszenie przez kleszcza do niedawna wydawało się błahym problemem, dopiero od niedawna o chorobach od kleszczowych mówi się więcej i społeczeństwo ma świadomość zagrożenia. Zakład Ubezpieczeń Społecznych jednak niejednokrotnie neguje uznanie ukąszenia przez kleszcza za wypadek w pracy lub kwestionuje okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia. Sprawy tego typu trafiają na wokandę sądów i sądy stają po stronie poszkodowanych. Przykładem może być wyrok sądu Rejonowego Gdańsk-Południe z 2019 roku (VI U 145/18), w którym skład orzekający uznał, że:
Nie budziło wątpliwości Sądu, że zdarzenie, jakiemu uległa miało charakter nagły, bowiem cecha nagłości – w ocenie Sądu – nie wyraża się w terminie, kiedy ujawniają się skutki zdrowotne zdarzenia – jak uznał pozwany – lecz nagłość zdarzenia wyraża się w czasie działania przyczyny zewnętrznej na organizm ubezpieczonego. Wypadek powódki polegał na ukąszeniu przez zakażonego kleszcza, a zatem na zdarzeniu nagłym zaskakującym i trudnym do przewidzenia. Natomiast nie świadczył o braku nagłości zdarzenia odległy czas, w którym ujawnił się skutek w postaci uszczerbku polegający na wystąpieniu boreliozy. Przyczyną zewnętrzną zdarzenia było nagłe i niespodziewane ukąszenie przez zakażonego kleszcza, które spowodowało w efekcie uszczerbek w postaci boreliozy.
Co ciekawe, nad podobną sprawą pochylił się również Sąd Najwyższy, blisko ćwierć wieku temu. Skład sędziowski w wyroku z 2000 roku (II UKN 425/99) stwierdził, że:
Ukąszenie przez kleszcza powodujące zachorowanie na boreliozę może być traktowane jako nagłe zdarzenie wywołane przyczyną zewnętrzną, które wiąże się z pracą i może być kwalifikowane jako wypadek przy pracy (art. 6 ust. 1 ustawy z dnia 12 czerwca 1975 r. o świadczeniach z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (jednolity tekst: Dz. U. z 1983 r. Nr 30, poz. 144 ze zm.).