Świadczenie przyznawane osobom, które utraciły zdolność do wykonywania pracy zarobkowej z powodu naruszenia sprawności organizmu, od dawna budzi kontrowersje. Powód jest prosty: taką rentę może dostać także alkoholik. Wypłacanie rent tym, którzy w społecznej percepcji sami sobie sprawili problem, raczej nie jest zbyt popularne. Pomimo tego likwidacja renty alkoholowej byłaby błędem.
Alkoholizm to choroba, jego skutki jak najbardziej mogą pozbawić kogoś zdolności do pracy
Czy państwo powinno przyznawać renty alkoholikom? Wielu z nas z pewnością odpowie na tak postawione pytanie przecząco. W końcu przyznawanie pieniędzy osobom, które same sobie zrobiły krzywdę, kłóci się z powszechnym pojmowaniem sprawiedliwości społecznej. Nikogo przy tym chyba nie zdziwi, że takie świadczenie jak najbardziej istnieje. „Renta alkoholowa” bywa w końcu dość często podnoszonym w przestrzeni publicznej tematem.
Tak naprawdę nie chodzi tu wcale o alkoholizm. Mowa o dużo szerszym świadczeniu, rencie z tytułu niezdolności do pracy. Podstawowym warunkiem jego otrzymania jest wystąpienie całkowitej lub częściowej niezdolności do pracy zarobkowej z powodu naruszenia sprawności organizmu. Należy do tego dodać jeszcze brak rokowań odzyskania zdolności do pracy po przekwalifikowaniu.
Żeby w ogóle móc się ubiegać takie świadczenie, trzeba spełnić szereg warunków, które z punktu widzenia naszych rozważań są w zasadzie nieistotne. Kluczowym aspektem sprawy jest cała paleta różnego rodzaju chorób, które upoważniają do otrzymania tej konkretnej renty. W grę wchodzą choroby zawodowe, takie jak pylica płuc, choroby oczu czy słuchu, ale także nowotwory, choroby skóry, układu oddechowego, zaburzenia psychiczne, choroby zakaźne i pasożytnicze, oraz rzecz jasna choroba alkoholowa. To zresztą jedynie skrótowy wycinek.
Już sam szeroki zakres zastosowania jasno nam podpowiada, że likwidacja renty alkoholowej jako takiej byłaby błędem. Świadczenie jest po prostu potrzebne. Korzystają z niego osoby, które straciły możliwość zarabiania na siebie pracą. Może więc powinno się po prostu odciąć od pieniędzy konkretnie alkoholików? Nawet wtedy nie byłby to najlepszy pomysł.
Likwidacja renty alkoholowej nie pomoże w rozwiązaniu żadnego problemu, a tylko stworzy kolejne
Nie da się ukryć, że podstawowym celem renty jest ograniczenie szkodliwych skutków choroby, w tym przypadku tej alkoholowej. Ta zaś potrafi nie tylko naruszyć sprawność organizmu, ale wręcz spustoszyć go doszczętnie. Skutek jest więc taki sam. Tymczasem system orzekania o niezdolności do pracy także w przypadku innych chorób nie zajmuje się przyczynami jej powstania. Likwidacja renty alkoholowej byłaby więc posunięciem irracjonalnym.
Choroby i nowotwory mogą być skutkiem palenia albo nawet złej diety, podobnie jest z chorobami układu krążenia. Choroby oczu mogą mieć związek z przesiadywaniem przed domowym komputerem. Ustalanie, czy aby na pewno ubezpieczony podejmował właściwe wybory życiowe, to niebezpieczny precedens. Jeśli możemy zastosować go względem alkoholików, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić to także wobec nałogowych palaczy. Kto byłby następny: Otyli, czy może osoby spożywające za dużo mięsa?
Jeżeli zaś ktoś uważa, że jak najbardziej system ubezpieczeń społecznych powinien w takich przypadkach kierować się „sprawiedliwością społeczną”, to pragnę mu przypomnieć o jednym szczególe. System orzekania o niezdolności do pracy w obecnym kształcie bywa już teraz krytykowany za nadmierną restrykcyjność i brak choćby minimum empatii. Trudno byłoby też nazwać alternatywą jakąś formę przymusowego leczenia „praktykującego alkoholika„. Zresztą i tak nie ma żadnych gwarancji, że taka osoba nie powróci po terapii do nałogu.
Likwidacja renty alkoholowej raczej nikogo nie przekonałaby do zmiany swojego sposobu życia. Co więcej, osoby je pobierające już teraz borykają się z poważnymi problemami zdrowotnymi, przez które nie mogą pracować. Inaczej nie przyznano by im świadczenia. To cały czas są ubezpieczeni, którzy muszą legitymować się odpowiednio długim okresem składkowym oraz nieskładkowym. Mają więc prawo oczekiwać od systemu, że ten nie zostawi ich na przysłowiowym lodzie. Renta alkoholowa nie stanowi jakiegoś wielkiego wydatku dla państwa. Co roku wydajemy na ten cel ok. 50 mln zł. Tak naprawdę nie ma sensu jej zmieniać czy ograniczać.