Jesteś przedsiębiorcą i ktoś Ci nie zapłacił, ale nie wiesz, jak odzyskać należności? Jak to zrobić legalnie i w jaki sposób pomoże Ci komornik sądowy? Razem z Krajową Radą Komorniczą przygotowaliśmy poradnik krok po kroku, jak to zrobić.
„Jak odzyskać należności?” – to dylemat, przed którym coraz częściej stają polscy przedsiębiorcy. Liczba niewypłacalnych firm w zeszłym roku, jak wynika z wstępnych szacunków, wzrosła o około 15%. Oznacza to, że pomimo stosunkowo dobrej koniunktury gospodarczej zmorą obrotu gospodarczego w Polsce są zaległe płatności. A to problem, bo przedsiębiorca, który nie otrzyma zapłaty, często sam zalega ze swoimi płatnościami. Taki łańcuch zaległości to ogromny hamulec dla całej gospodarki.
To refleksja z, nazwijmy to, perspektywy makro. Z perspektywy mikro jest jeszcze gorzej, bo upadłość własnej, prowadzonej od lat firmy to nierzadko dramat przedsiębiorcy i jego rodziny. Choć ryzyko niepowodzenia jest nieodzownym elementem działalności gospodarczej, to jest wiele sposobów na jego (to jest ryzyka) minimalizowanie.
Jak odzyskać należności – poradnik w kilku prostych krokach
Bohaterem dzisiejszego artykułu jest pan Staszek z Wielkopolski (tak naprawdę, to pan Staszek jest postacią fikcyjną, ale bardzo wiarygodną, bo stworzyłem go na podstawie wielu historii, jakie opisują nam Czytelnicy w listach do redakcji). Pan Staszek to przedsiębiorca, prowadzi niedużą hurtownię budowlaną. Jego klienci to głównie firmy remontowe, deweloperzy, majsterkowicze. Większość płaci w terminie, ewentualnie „mniej więcej w terminie”. Zdarzają się jednak i tacy, dla których termin płatności (albo i sama kwota) na fakturze to raczej sugestia, ewentualnie grzeczna prośba, nie określenie elementów stosunku prawnego łączącego strony umowy sprzedaży.
1. Klient towar wziął, fakturę też wziął, ale nie zapłacił. Co mogę zrobić?
Jeśli nie można po dobroci, a klient albo stosuje metodę „na strusia” nie odbierając nawet telefonów, albo wręcz przeciwnie, dzwoniąc trzy razy dziennie i obiecując, że już za chwilę puści przelew, to trzeba użyć brutalnej siły – czyli procedury cywilnej. Jeśli kwota należności nie przekracza 20 tysięcy złotych, pan Staszek może złożyć do sądu rejonowego właściwego dla siedziby dłużnika pozew o zapłatę w trybie uproszczonym – na urzędowym formularzu, których wzory do wypełnienia znajdziecie na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości (link). A w nim będzie musiał
wskazać wszystkie fakty, z których wynika, że żądanie pozwu jest zasadne (w szczególności należy wskazać umowę, z której roszczenie wynika, obowiązek, którego pozwany nie wykonał, oraz datę wymagalności tego obowiązku)
Pan Staszek nie będzie miał z tym większych problemów. Kwoty, jak i termin płatności, będą wynikały z faktur, których kopie dołączy do pozwu. Uproszczony tryb postępowania spowoduje, że nawet pan Staszek powinien sobie poradzić w sądzie. Uzyskany w ten sposób wyrok (bo zakładamy, że faktury wystawiane przez pracowników pana Staszka są rzetelne) powinien zmobilizować niesfornego klienta do zapłaty. W końcu to orzeczenie niezawisłego sądu Rzeczpospolitej, prawda?
2. Mam wyrok, ale dłużnik wciąż nie płaci. Co dalej, jak odzyskać należności zasądzone przez sąd?
Niestety, znaczna część wyroków sądowych (albo innych orzeczeń i dokumentów, jak nakaz zapłaty czy ugoda zawarta przed sądem) nie jest wykonywanych dobrowolnie. I nie wynika to wcale tylko z faktu, że trudno mówić o dobrowolności, gdy sprawą musiał zająć się sąd. Niestety, dla wielu osób sformułowanie „w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej sąd nakazuje pozwanemu zapłaci na rzecz wierzyciela kwotę X w terminie Y” również – jak wspomniane wcześniej zapiski na fakturach – to wyłącznie opis zachowania może i pożądanego, ale wyłącznie w kontekście, powiedzmy, kultury osobistej. To znaczy: no fajnie byłoby to spłacić, ale jak nie, to nic się nie stanie. To, wbrew pozorom, dość powszechne rozumowanie wielu nierzetelnych przedsiębiorców-dłużników.
I to właśnie ten moment, gdy okazuje się, że najlepszym przyjacielem przedsiębiorcy jest (albo może się stać) komornik sądowy. Ten wciąż nielubiany przez wielu synonim nieszczęść to niezbędne ogniwo wymiaru sprawiedliwości, bez którego nierzadko prawomocne orzeczenia sądowe byłyby tylko kartkami papieru, którymi wierzyciele (tacy jak nasz pan Staszek) mogliby sobie wytapetować biuro. Gdy dłużnik, którego pan Staszek pozwał, a sąd zobowiązał do zapłaty kwoty wynikającej z faktury (plus odsetek i kosztów sądowych), uchyla się od ciążącego na nim obowiązku, nasz dzielny przedsiębiorca-wierzyciel, może złożyć do komornika wniosek o wszczęcie egzekucji.
To dosyć odformalizowane pismo procesowe, a samo wszczęcie postępowania nie wiąże się dla wierzyciela z żadnymi kosztami. Pan Staszek wie natomiast, że im więcej informacji o dłużniku przekaże komornikowi, tym większe są szanse na skuteczną egzekucję, i dlatego podał we wniosku numer rachunku bankowego, z którego wcześniej dłużnik regulował płatności za faktury. Jako że pan Staszek ma też świetną pamięć (cecha przydatna w jego fachu), to wskazał on numer rejestracyjny samochodu dostawczego, którym dłużnik zajeżdżał po odbiór towaru, wnosząc o jego zajęcie. A komornik wniosek wierzyciela wykonał, sprzedając następnie samochód na licytacji komorniczej.
3. No dobrze, ale ja wiem, że dłużnik zaraz czmychnie za granicę, a pozew czeka na rozpatrzenie. Co robić?
Choć polskie sądy nie są ani wolne, ani szybkie, to z pewnością czasami zachodzą specjalne przesłanki uzasadniające potrzebę podjęcia przez sędziego błyskawicznej decyzji. Pan Staszek wie na przykład, że jeden z zalegających z płatnością kontrahentów, z uwagi na trudności finansowe, zamierza niebawem wyemigrować. Oznacza to, że odzyskanie należności może się znacząco skomplikować. Dlatego pan Staszek skorzystał z możliwości, jakie przewiduje polski kodeks postępowania cywilnego, a mianowicie: zabezpieczenie roszczenia na czas trwania postępowania sądowego. Dzięki temu sąd w kilka dni wydał postanowienie o zabezpieczeniu, w którym nakazał zabezpieczenie majątku dłużnika poprzez zajęcie pojazdu dłużnika, a także rachunku bankowego wskazanego we wniosku przez wierzyciela.
Posiadając takie postanowienie pan Staszek udał się do komornika, a ten – po uiszczeniu przez wierzyciela (czy, precyzyjnie rzecz ujmując, uprawnionego) opłaty w wysokości 2% wartości zabezpieczanego roszczenia – dokonał zajęcia pojazdu oraz rachunku bankowego w jednym z banków spółdzielczych, którego posiadaczem jest dłużnik. Dzięki temu pan Staszek jest spokojny, że gdy jego pozew zostanie pomyślnie rozpoznany przez sąd, to komornik będzie miał z czego przeprowadzić egzekucję.
Pan Staszek zna bowiem i stosuje bardzo przydatną w biznesie prawdę: kto pierwszy, ten lepszy. Szybkie pójście do sądu „po swoje” (polecamy przy tym kontakt z profesjonalnym pełnomocnikiem, który poprowadzi sprawę w sądzie) znacząco zwiększa szanse na skuteczne odzyskanie należności, bo sztuką nie jest samo wygranie w sądzie, ale skorzystanie na tej wygranej. W końcu wygranymi pozwami nie zapłaci się faktur, prawda? Dlatego skuteczny komornik sądowy (któremu nieco pomoże sprawny wierzyciel) to nieocenione wsparcie w biznesie. 8 miliardów złotych egzekwowanych przez komorników każdego roku to kwota robiąca wrażenie, prawda?