Gdańskie lotnisko z rewolucyjnym pomysłem. Idea cichego portu budzi sporo emocji

Transport Zdrowie Dołącz do dyskusji
Gdańskie lotnisko z rewolucyjnym pomysłem. Idea cichego portu budzi sporo emocji

Port Lotniczy Gdańsk od stycznia dołączy do grona tzw. „silent airport”. To oznacza, że pasażerowie nie usłyszą już komunikatów dźwiękowych, a informacji o boardingu będą musieli szukać na tablicach świetlnych. Ciche lotnisko ma sprawić, że podróże staną się bardziej komfortowe, a oczekiwanie na terminalu spokojniejsze. Pasażerowie mają jednak sporo wątpliwości, o czym świadczą komentarze w sieci.

Koniec z komunikatami głosowymi na gdańskim lotnisku. Ma być ciszej i spokojniej

Przed kilkoma dniami Port Lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy ogłosił, ze od stycznia 2025 roku znacznie ograniczy komunikaty emitowane z głośników zamontowanych w terminalu pasażerskim. Władze portu planują, by z tej metody korzystać wyłącznie w sytuacjach awaryjnych oraz dotyczących bezpieczeństwa. Tym samym już za kilka tygodni na terminalu odlotów nie usłyszymy informacji o rozpoczęciu procedury przyjęcia na pokład samolotu, czy ostatnich wezwań do stawiennictwa przy bramce.

W jaki sposób podróżni będą więc otrzymywali informacje dotyczące ich lotu? Wystarczające mają być komunikaty wyświetlane na tablicach i ekranach. To właśnie tam szukać należy odpowiedzi na pytania o punktualność lotu, numerach check-in oraz gate’ów. Jednocześnie Port Lotniczy

Gdańsku już w komunikacie o wprowadzeniu zmian zastrzega, że osoby korzystające z oferty gastronomicznej i zakupowej „we własnym zakresie i na własną odpowiedzialność muszą kontrolować status odprawy”.

Wprowadzamy lotnisko bez komunikatów, aby dać naszym pasażerom komfort i spokój przed podróżą, by nie musieli słuchać wielu ogłoszeń, które nie dotyczą ich lotów. To ograniczy hałas w terminalu i da możliwość skupienia się na odpoczynku czy pracy. Chcemy uczynić podróżowanie bardziej relaksującym doświadczeniem dla pasażerów. Wierzymy, że pomoże to także osobom, które bardzo źle znoszą hałas

– stwierdził Tomasz Kloskowski prezes Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy.

Ciche lotnisko w Gdańsku wywołało niezłą wrzawę w sieci

Informacja o wprowadzeniu idei „silent airport” spotkała się ze sporym odzewem internautów. Zdecydowana większość komentarzy w mediach społecznościowych jest negatywnych. Pasażerowie zwracają uwagę, że lotnisko nie ma być miejscem odpoczynku, ale podróży. Wielu z nich boi się, że ciche lotnisko zwiększy szansę na przeoczenie ważnych informacji o statusie danego lotu. Część podróżnych wskazuje też na potrzeby osób niesłyszących i niedowidzących. Lotnisko broni się z kolei możliwością skorzystania przez nich ze specjalnej asysty.

Komentujący proponują też alternatywne rozwiązania takie jak stworzenie specjalnej strefy ciszy w wybranej części lotniska. W ten sposób spokojną podróż swoim pasażerom zapewnia chociażby PKP Intercity. Pomimo licznych głosów krytyki nie wydaje się jednak, by władze gdańskiego portu miały zamiar zmienić swoją decyzję.

Jednym z argumentów, którym nie można odmówić słuszności jest fakt, że idea „silent airport” od lat stosowana jest na wielu lotniskach europejskich, w tym także na warszawskim Okęciu. Poza tym pasażerowie komunikatów nie słyszą także w Amsterdamie, Eindhoven, Barcelonie. Ciche są też lotniska London City i Bristol w Wielkiej Brytanii.

Strach ma wielkie oczy? Fizjologia nie kłamie

Ciekawy głos w dyskusji na temat cichego lotniska w Gdańsku zabrakła Agnieszka Kantaruk, redaktor portalu edukacyjnego „Coraz głośniej”.

Pierwszą rzeczą jaką trzeba zrobić, żeby racjonalnie spojrzeć na tę zmianę, to oddzielić fakty od opinii. Fakty są takie, że z czysto fizjologicznego punktu widzenia czym jest ciszej w otoczeniu, tym lepiej dla organizmu ponieważ w cichszym otoczeniu poziom ciśnienia krwi automatycznie spada, a w hałasie automatycznie się podnosi. Dlatego jeżeli zestawimy podenerwowanie przed podróżą, z podniesionym ciśnieniem krwi z powodu hałasu jaki otacza podróżnego, to odjęcie jednego z tych negatywnych czynników jest dla zdrowia ludzi przebywających w terminalu odlotów jednoznacznie i obiektywnie korzystne

– powiedziała ekspertka na łamach „Dziennika Bałtyckiego”.

Być może z biegiem czasu okaże się więc, że obawy pasażerów nie są uzasadnione. Na ten moment sam nie jestem przekonany, czy cichy port to rozwiązanie faktycznie propasażerskie. Monitory i tablice w żadnym porcie nie wiszą w każdym kącie, a to oznacza, że nie wszyscy podróżni dostrzegą komunikat ze swojego miejsca oczekiwania. Tworzące się pod monitorami grupy pasażerów, obawiających się przeoczenia ważnych informacji, a zatem śledzących każdy komunikat, jakoś nie kojarzą się z większym spokojem podróżnych. Trudno też będzie o komfortowe zakupy w strefie wolnocłowej, gdy w pobliżu nie znajdzie się żaden monitor z tablicą odlotów.

Skoro jednak rozwiązanie sprawdza się w innych miejscach świata to zapewne i w Trójmieście pasażerowie wyrobią w sobie nawyki odpowiednie dla nowej rzeczywistości ich lokalnego lotniska.