W polskich szkołach niektórzy nauczyciele wciąż odpytują uczniów na początku lekcji. Teoretycznie metoda ta służy mobilizowaniu młodych ludzi do systematycznej nauki. W praktyce jednak często bardzo ich stresuje i prowadzi do niepowodzeń edukacyjnych. Szkoły powinny wziąć w tym przypadku przykład z uczelni, w których nie panują takie zwyczaje. Dzięki temu nauka przebiega w nich w luźniejszej atmosferze.
Regularne odpytywanie stresuje uczniów i wcale nie weryfikuje ich postępów edukacyjnych
Nauczyciele w naszym kraju wykorzystują w swojej codziennej pracy wiele metod, co do których można sformułować istotne zastrzeżenia. Jedną z nich jest tradycyjne odpytywanie uczniów na początku lekcji. Stąd samo ich rozpoczęcie często kojarzą oni z silnym stresem.
Zdarza się, że młodzi ludzie próbują unikać odpytywania, np. spóźniając się na zajęcia. To może jednak działać tylko przez krótki czas. Doświadczeni nauczyciele szybko bowiem identyfikują takie przypadki. I wówczas jeszcze chętniej wzywają postępujących w ten sposób podopiecznych do odpowiedzi.
Największymi wygranymi w takich sytuacjach są posiadacze szczęśliwych numerków. Oczywiście jeśli w danej szkole obowiązuje ten system. Polega on na losowaniu każdego dnia liczb odpowiadających numerom uczniów w dzienniku i zwalnianiu osób z nimi z bycia pytanym.
Szkodliwość odpytywania polega na tym, że często nie weryfikuje ono na bieżąco wiedzy i umiejętności uczniów, choć teoretycznie powinno temu służyć.
Wynika to z tego, że nauczyciele niejednokrotnie tworzą wokół tego zwyczaju pełną napięcia atmosferę. W takich okolicznościach np. długo zastanawiają się nad tym, kogo tym razem wywołają do tablicy. To zaś eskaluje w młodzieży negatywne emocje.
Wyrwani do odpowiedzi uczniowie często nie są w stanie sprostać towarzyszącemu im stresowi. Dlatego zdarza się, że nawet po przygotowaniu do lekcji otrzymują ocenę niedostateczną.
Dzieje się tak szczególnie wówczas, gdy nauczyciel oczekuje od ucznia spójnej odpowiedzi w formie monologu, nie zadając mu żadnych pomocniczych pytań. Szczególnie popularne jest to na lekcjach języka polskiego.
Nauczyciele szkół podstawowych i średnich powinni wziąć przykład z wykładowców akademickich, którym obce są takie praktyki
Nauczyciele stosujący metodę odpytywania powinni wziąć przykład z wykładowców akademickich, którym jest to zupełnie obce. Dzięki temu, że nie wyrywają oni z zaskoczenia studentów do tablicy, zajęcia z nimi przebiegają w znacznie bardziej luźnej atmosferze.
To zaś sprzyja efektywnej nauce. Znacznie lepsze od regularnego odpytywania jest weryfikowanie postępów edukacyjnych raz na jakiś czas, np. co pół roku.
Uczniom bardziej niż regularne odpytywanie służy świadomość tego, że będą musieli wykazać się całościową wiedzą z danego przedmiotu.
Bo przecież jeżeli byli odpytywani przy tablicy, to później często nie uczą się przez dłuższy czas, wiedząc, że przyszła pora na ich kolegów.