Popularny serwis Airbnb ma kłopoty, przeciw niemu są hotelarze w Barcelonie.
Popularny serwis zajmujący się łączeniem osób szukających noclegu z takimi, które ten nocleg mogą zapewnić, Airbnb ma kłopoty. Po nieśmiałych protestach w wielu miastach, w Barcelonie zaprotestowali hotelarze. Ma to podobny wydźwięk choćby takie, jak protesty taksówkarzy w sprawie usługi Uber.
Serwis Airbnb został założony w 2008 roku przez studentów projektowania. Aby dorobić, wynajęli swoje mieszkanie wraz z kilkoma materacami uczestnikom konferencji, która odbywała się w ich mieście. Dzięki koledze, który był informatykiem, zrealizowali swój pomysł na portal, za pomocą którego łączono ludzi poszukujących tanich noclegów i osób, które chciały wynająć swoje mieszkanie w zamian za pewne kwoty pieniędzy.
Tak narodził się jeden z gigantów w dziedzinie sharing economy, czyli współdzielenia zasobów. Obecnie serwis ma w ofercie noclegi w 35 000 miast na całym Świecie. Co więcej, są tam kanapy w salonie w mieszkaniach studentów, ale także ekskluzywne apartamenty i wille w wielu atrakcyjnych miejscach.
Serwis zarabia na tym, że pobiera jedynie 3 proc. od rezerwacji i 6-12 proc. od kosztów transakcji, jakie zostaną zawarte za jego pośrednictwem. Szybki wzrost popularności takiej formy wynajmowania łóżek, mieszkań i apartamentów dość mocno zaniepokoił firmy zajmujące się wynajmem pokoi czy apartamentów na określony czas, a także hotelarzy na całym świecie, którym nie podoba się to, że poza kontrolą, ktoś może odbierać im zarobki.
Do lokalnych władz w wielu krajach wpływają skargi na usługi funkcjonujące poza kontrolą i przepisami, które obowiązują hotelarzy i właścicieli pensjonatów i innych ośrodków trudniących się wynajmem pokoi, apartamentów, domków.
W USA toczą się prawdziwe batalie związane z przepisami, jakie obowiązują w poszczególnych stanach lub miastach. Hotelarze wskazują na przepisy związane z bezpieczeństwem, podatkiem, który wynosi 15 proc. od dochodów za wynajem, a także o to, że zabrania się wynajmowania lokalu na okres krótszy od 30 dni, jeśli nie przebywa w nim właściciel. Prokurator generalny Nowego Jorku nakazał serwisowi ujawnienie danych mieszkańców miasta i okolic, w celu sprawdzenia, czy odprowadzili oni podatek od zarobionych na wynajmie mieszkań i pokoi.
W San Francisco wielu ludzi, którzy wynajmowali mieszkania za pośrednictwem Airbnb ma kłopoty. Chodzi o to, że wynajem mieszkań poniżej 30 dni jest nielegalne i ich właściciele dostali nakazy eksmisji.
Problemy Airbnb ma także w Barcelonie, która od wielu miesięcy boryka się z nadmiarem turystów. Sytuację tę próbują rozwiązać władze miasta, gdyż mieszkańcy i sami turyści narzekają na nieprzebrane tłumy, które zbierają się w głównych i najpopularniejszych miejscach miasta. Blokują wzajemnie ruch, rozdeptują ulice, trawniki, parki, zabytki. Sądzi się, że spotęgowała ten stan dostępność bardzo wielu tanich miejsc noclegowych, oferowanych poprzez Airbnb, ale też serwis Booking.
Władze miasta postanowiły nałożyć na turystów dodatkowa opłatę w wysokości 0,65 Euro za noc. Właściciele mieszkań nie będą mogli wynająć więcej niż 2 pokoje, niezależnie od ich ilości w lokalu i to tylko w ciągu czterech konkretnych miesięcy w roku. Co więcej, właściciele muszą w czasie wynajmu być obecni w lokalu.
Czy podobne restrykcje zostaną nałożone na portal i osoby, które za jego pomocą wynajmują swoje lokale lub pokoje w nich turystom, tego jeszcze nie wiadomo, ale władze rozważają zmianę prawa, by tego typu działalność mogła być uregulowana, a stosowne podatki odprowadzone.
Masz problemy lub wątpliwości związane z usługami internetowymi, wynajmem mieszkania lub innego lokalu i chciał(a)byś uzyskać poradę prawnika? Z redakcją Bezprawnik.pl współpracuje zespół prawników specjalizujących się w poszczególnych dziedzinach, który solidnie, szybko i tanio pomoże rozwiązać Twój problem. Opisz go pod adresem e-mailowym kontakt@bezprawnik.pl, a otrzymasz bezpłatną wycenę rozwiązania sprawy.