Airbnb jest na celowniku Komisji Europejskiej, bo niewystarczająco czytelnie przedstawia całkowite koszty noclegu. Ale KE przygląda się także innym serwisom sharing economy, takim jak np. Uber czy BlaBlaCar, bo Europejczycy mają z nimi masę problemów.
Unijna komisarz ds. sprawiedliwości i konsumentów Viera Jourova przekonuje:
Coraz więcej konsumentów rezerwuje swoje wakacyjne zakwaterowanie online, a sektor ten utworzył wiele nowych możliwości dla turystów. Popularność nie może być jednak wymówką dla nieprzestrzegania unijnych przepisów konsumenckich.
A zarzuty są poważne i rozległe. Airbnb ma czas do końca sierpnia, aby się do nich ustosunkować. W przeciwnym wypadku grożą mu sankcje za nieprzestrzeganie unijnego prawa. Co zarzucają znanemu serwisowi pośredniczącemu w najmie nieruchomości europejscy urzędnicy?
Airbnb narusza interesy konsumentów, bo ceny są nieczytelne, a regulamin narusza prawo
Głównym zarzutem jest swobodne podejście do cen prezentowanych w wynikach wyszukiwania. Nie zawierają one bowiem dodatkowych składników ostatecznej ceny za pobyt w danym lokalu: opłat za sprzątanie i opłaty serwisowej. Komisja Europejska wymaga od Airbnb zmiany tej praktyki tak, aby konsument zawsze wiedział, jaka będzie ostateczna cena. Gdyby takie wskazanie nie było możliwe, serwis miałby od razu informować o możliwości wystąpienia dodatkowych opłat.
KE wytyka również inne grzechy i grzeszki serwisu, np. takie jak błędne wskazywanie, jakie sądy są właściwe do rozpatrywania sporów. Serwis ma również zacząć informować turystów, czy oferowane lokale należą do osób prywatnych, czy podmiotów trudniących się najmem zawodowo.
Komisja Europejska ostatnio dość intensywnie przygląda się rynkowi sharing economy, czyli takich serwisów/aplikacji jak Airbnb, Uber czy BlaBlaCar. Okazuje się bowiem, że aż 60% korzystających z ich usług (na terenie UE) nie wie m.in., co zrobić, gdy mają zastrzeżenia co do jakości usług. Aż połowa Europejczyków, gdy jest niezadowolona z usług świadczonych za pośrednictwem ww. serwisów, nie podejmuje żadnych działań, np. nie żąda zwrotu pieniędzy. Tłumaczą to brakiem czasu i „nieopłacalnością” walki o swoje. Nie powinno to zresztą dziwić, skoro aż 2/3 z nich nie wie, kto właściwie jest odpowiedzialny za nieudany urlop czy katastrofalny przejazd „taksówką”.
Komisarz Viera Jourova powiedziała jakiś czas temu, że
Cieszę się, że tak wielu konsumentów korzysta z zalet ekonomii dzielenia się. Kiedy jednak coś pójdzie źle, ci konsumenci zasługują na taką samą ochronę, jak w przypadku każdej innej transakcji. Niestety wciąż niewielu z nich zna swoje prawa i wie, gdzie się zgłosić po pomoc.
Należy zatem się spodziewać, że niedługo i inne, podobne do Airbnb serwisy spotkają się z zainteresowaniem ze strony Komisji Europejskiej. Jeśli skutkiem tego będzie większa przejrzystość świadczonych usług, a więc i lepsza ich jakość, to ja jestem za.