Rekordowa kara dla Biedronki. Właściciel sieci zapłaci aż 723 mln zł – i tym razem nie chodzi o praktyki względem konsumentów

Zakupy Dołącz do dyskusji (29)
Rekordowa kara dla Biedronki. Właściciel sieci zapłaci aż 723 mln zł – i tym razem nie chodzi o praktyki względem konsumentów

Biedronka nie ma dobrej passy. Jeronimo Martins Polska będzie musiało zapłacić 723 mln zł kary, którą nałożył na właściciela sieci prezes UOKiK. Tym razem przyczyną ma być nieuczciwy sposób zarabiania kosztem dostawców produktów spożywczych. 

Biedronka zapłaci 723 miliony złotych kary. Tym razem za wykorzystywanie przewagi kontraktowej

W sierpniu 2020 r. prezes UOKiK Tomasz Chróstny nałożył 115 mln zł kary dla Biedronki – taki był finał skarg konsumentów na praktyki sieci. Wtedy chodziło o nieprawidłowości, jakie występowały przy informowaniu o cenach – już od 2016 r. klienci Biedronki skarżyli się, że w wielu sklepach sieci brakuje cen towarów na półkach. Dodatkowo występowały różnice między tymi cenami, które były na półkach, a tymi, które były nabijane na kasę.

Jeszcze wcześniej, w kwietniu, za obchodzenie rządowych obostrzeń, na Biedronkę nałożono 30 tys. zł kary – chodziło o praktykę dostawiania dodatkowych kas na wózku sklepowym.

Teraz okazuje się, że Biedronka będzie musiała zapłacić karę po raz kolejny. Prezes UOKiK zdecydował, że Biedronka zapłaci aż 723 mln zł kary – tym razem za wykorzystywanie przewagi kontraktowej. Jak możemy dowiedzieć się z komunikatu UOKiK, spółka miała narzucać w arbitralny sposób niektóre rabaty, głównie dostawcom owoców i warzyw – zarabiając w ten sposób ich kosztem. Z informacji zebranych przez urząd wynika, że kontrahenci sieci byli informowani o konieczności udzielenia rabatu pod sam koniec okresu rozliczeniowego, już po zrealizowaniu dostaw. Tym samym kontrahenci do ostatniego momentu nie wiedzieli, ile właściwie zarobią. Jak łatwo się domyślić, dostawcy jednak godzili się na takie warunki – Biedronka wykorzystała tym samym swoją pozycję rynkową.

Co jednak ciekawe, nieuczciwe praktyki właściciela Biedronki rozpoczęły się znacznie wcześniej – i miały trwać już od 2018 r. Tym samym sieć wykorzystywała swoją pozycję jeszcze na długo przed pandemią koronawirusa. Jak ustalił urząd, przez cały ten czas właściciel Biedronki miał na takich praktykach zarobić ponad 600 mln zł. Poszkodowanych zostało ponad 200 podmiotów, a największy nieuczciwy „rabat” wyniósł aż 20 proc. całego obrotu kontrahenta wypracowanego na dostawach do Biedronki.

Biedronka wykorzystywała swoją pozycję, ale klienci i tak nie zobaczyli różnicy

Co istotne, „rabaty”, które Biedronka wymuszała na kontrahentach (zmniejszając im wynagrodzenie) nie przełożyły się w żaden sposób na niższe ceny dla konsumentów. Jak twierdzi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, Jeronimo Martins Polska poprzez stosowane praktyki niszczyła podstawy uczciwej konkurencji. Jego zdaniem był to przejaw „głębokiej nieuczciwości i braku szacunku dla innych przedsiębiorców”. Tłumaczył też, że za tego typu postępowanie kara nie mogła być niska – stąd decyzja o tym, że Biedronka zapłaci rekordowe 723 miliony złotych kary. Decyzja prezesa UOKiK ma również ułatwić poszkodowanym dostawcom uzyskanie odszkodowania w sprawach cywilnych. Tym samym właściciel Biedronki musi liczyć się z tym, że w przyszłości będzie musiał zapłacić duże pieniądze także dostawcom, na których wymuszał „rabaty”.

Kara dla Biedronki to jednocześnie ostrzeżenie dla innych dużych sieci, które rozważały wykorzystywanie swojej pozycji rynkowej. Teraz jest już niemal pewne, że nie mogłyby liczyć na pobłażanie ze strony UOKiK.

Fot.: materiały prasowe sieci Biedronka