Filip Chajzer molestuje, linczuje i (znowu) szczuje swoimi facebookowymi minionkami każdego, kto to skrytykuje

Gorące tematy Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (340)
Filip Chajzer molestuje, linczuje i (znowu) szczuje swoimi facebookowymi minionkami każdego, kto to skrytykuje

Dziennikarz TVN-u, Filip Chajzer, nie dość, że obcałowywał nieznane – i niechętne do pocałunku – kobiety, to teraz jeszcze linczuje dziennikarkę, która słusznie go za to skrytykowała. Tak jak niektórzy mówią „hej, obrażanie Chrystusa jest łatwe, ale spróbujcie obrazić Mahometa”, tak ja powiem „hej, panie Filipie, niech pan pocałuje w usta i złapie za pierś kobietę w Oslo”. 

Nie zgadzałam się do końca z opinią mojego redaktora naczelnego, kiedy pisał, że Filip Chajzer nie może namawiać do linczu każdego idioty w Internecie. Sprawa dotyczyła wtedy zresztą poniekąd mnie – chodziło o mem z synem Chajzera, ohydnie zresztą wypieczony. Widniałam gdzieś tam jako statystka obrzucająca autora zgniłymi pomidorami za sam pomysł. Wiedziałam, kto to zrobił. Wiedziałam, dlaczego. Mimo, że czułam, że Filip Chajzer przekracza pewną granicę, to pomyślałam, że wszystkie znaki na niebie i ziemi pozwalają mu na takie zachowanie. Chodziło o jego dziecko.

Teraz nie chodzi.

Poszło o program „Ameryka Express”. W jednym odcinku Filip Chajzer oraz towarzyszący mu inni dziennikarze całowali w usta Peruwianki. Tylko Chajzer oraz Tomasz Karolak robili to bez zgody pań, do których podchodzili, wymuszając na nich pocałunki. Jedna z nich wyraźnie była zniesmaczona, bo pan dziennikarz, jak na dżentelmena przystało, położył jej dłoń na biuście. Beczka śmiechu toczyła się tak szybko, że powypadały z niej gwoździe. Wiadomo, oto przyjechali panowie z wyższych sfer do Ameryki Południowej. I zaszczycili – zaszczycili! – pocałunkami. Taka różnica, że cała reszta dziennikarzy, minus Karolak i Chajzer, o zgodę na pocałunek pytała. Jak nakazuje grzeczność, kultura osobista oraz kilka innych trudnych do przyjęcia zasad.

Niestety w takich sytuacjach pojawiają się osoby jak Helena Łygas. Otóż Helena Łygas, feministka oraz dziennikarka, bardzo takie zachowanie skrytykowała. Ale Filip Chajzer, mężczyzna z krwi i kości, postanowił ją zlinczować na swoim profilu. Wkleił jej zdjęcie z Instagrama, „wypraszał” sobie oskarżenia o molestowanie oraz zarzucił, że jest to próba nabijania sobie klikalności. Oraz dodał „całuję”. Fuj.

Dla swojego dobra Filip Chajzer powinien zniknąć na jakiś czas z social media.

Filip Chajzer Ameryka Express

Wcale nie chodzi mi o to, że Chajzer pisze bez sensu. Jego profil przyjemnie się przegląda, personalnie momentami przepadałam za tym człowiekiem. A potem przyszła „Ameryka Express” i to trochę tak jak z zobaczeniem martwego szczura w paczce swoich ulubionych cukierków. Niby następne są bez mięsnej wkładki, ale i tak pojawiają się skurcze antyperystaltyczne. I kiedy ktoś powiedział Filipowi Chajzerowi, że tego zdechłego gryzonia nie da się już odzobaczyć, Filip Chajzer przypuścił atak, sądząc najwyraźniej, że jego wierni fani rozniosą w puch i pył krnąbrną dziennikarkę.

Trochę się tym fanom ulało. Jest komentarz z czteroma tysiącami reakcji o tym, że Helenie Łygas brakuje tylko stada kotów. Gdyż każda stereotypowa stara panna takie posiada. Wrednych docinków jest więcej, czytanie tego wprawia mnie w tak zwany vicarious shame, wstyd za zachowanie innych osób. Jak dorosły człowiek, mężczyzna czy kobieta, może wyrażać swoją krytykę, używając od razu argumentu wyglądu? Sprowadzając do stereotypów? Jak Filip Chajzer mógł doprowadzić do tego – bo właśnie to zrobił, wklejając zdjęcie – że na jego wallu rozgrywa się właśnie istna szarpanina Heleny Łygas?

W tym miejscu chcę powiedzieć: całym sercem jestem za dziennikarką Wirtualnej Polski. Nie dość, że słusznie go skrytykowała, to w dodatku oberwała w sposób zupełnie niewspółmierny do wyimaginowanych przez Filipa Chajzera win. Ona mu nie zarzuciła czegoś, czego nie zrobił. To tak, jakby złapać za rękę kogoś wynoszącego towar ze sklepu, żeby ten później bronił się słowami „ale przecież nie jestem złodziejem, wypraszam sobie pomówienia”. Filip Chajzer pocałował tamtą kobietę z Limy. Położył jej rękę na piersiach. To jest molestowanie seksualne. Gdyby zrobił coś analogicznego w Norwegii, konsulat musiałby go wyciągać z więzienia. Tam nie wolno całować w usta nawet dzieci przez rodziców. Usta to strefa erogenna. Za akcję z piersiami Norwegowie wsadziliby go na dziurawy drakkar i wysłali w stronę żerowiska rekinów.

To naprawdę smutne

Kilka lat temu, o podobnej porze (ale w okolicach grudnia) jak dzisiaj wracałam z jarmarku bożonarodzeniowego we Wrocławiu. W przejściu podziemnym jakiś mężczyzna złapał mnie za ramię, przycisnął do siebie i przemocą pocałował w usta. Cuchnął preparatem alkoholowym tak mocno, że nie musiał mnie całować, żebym zdążyła to poczuć. Bardzo długo wstydziłam się o tym komukolwiek powiedzieć, także dlatego, że „co ty wyprawiasz” zawołała w tłumie ludzi za nim tylko jedna, starsza pani. Cała reszta przyjrzała się sprawie z pewnym rozbawieniem, zawstydzeniem, obojętnością. Tymczasem chciałabym żyć w społeczeństwie, które nie dostało paraliżu, efektu rozproszenia odpowiedzialności, tylko takiego, które by zareagowało.

Może facet, który pocałował mnie we Wrocławiu, założył się z kolegami. Może był po prostu tak pijany, że równie dobrze chętnie pocałowałby nawet jednego z wrocławskich krasnali. Nie będę dla niego szukać usprawiedliwień. Wiem jedno: Filip Chajzer nie byłby zachwycony, gdyby ten sam człowiek, który postanowił skraść mi całusa, dobrał się i do niego. Ale o takiej optyce trudno rozsądnie pomyśleć. Trzeba byłoby się przyznać do błędu. „Przepraszam” może zaburzyć poczucie własnej wartości, stworzyć rysę na wizerunku medialnym. Pytanie tylko, czy Filip Chajzer właśnie go nie zarysował tępym narzędziem, którym usiłował walić w Helenę Łygas.

Oczywiście wina nie leży tutaj wyłącznie po stronie Filipa Chajzera. Wirtualna Polska faktycznie lubi sobie jego kosztem wyświetlenia nabijać, bo jakoś tylko jemu się zawsze obrywa. Niewątpliwie program i „wyzwanie” z całowaniem musiał też ktoś wymyślić i nakręcić, tym ludziom nikt nic nie mówi. Ktoś postanowił to wyemitować w telewizji. Ktoś to zmontował. Jakiś dyrektor programowy przyklasnął emisji i stwierdził „super”. Ławka winnych jest tutaj długa, aczkolwiek tylko Filipowi Chajzerowi (i w mniejszym stopniu Tomaszowi Karolakowi) lecą za to cięgi. Pozwolę sobie więc podsumować tym, że potępienie należy się wszystkim, którzy brali w tym udział i nie zaprotestowali. Wpuściliście szczura w cukierki.