Prowadząc niezarejestrowany handel uliczny, musimy pamiętać o tym, by pod żadnym pozorem nie zarobić za dużo

Prawo Dołącz do dyskusji
Prowadząc niezarejestrowany handel uliczny, musimy pamiętać o tym, by pod żadnym pozorem nie zarobić za dużo

Polski ustawodawca bardzo nie lubi, gdy ktoś tak po prostu postanowi sprzedawać rzeczy na ulicy. To wręcz zaskakujące w jak wielu przypadkach grozi jakaś kara za sprzedaż uliczną. Sprzedawca może nie mieć zezwolenia. Stragan może blokować ruch. Na ulicznych sprzedawców czekają także organy podatkowe wraz z Sanepidem. 

Nie możemy się rozłożyć ze sprzedażą uliczną w dowolnym miejscu

Kara za sprzedaż uliczną to właściwie stały element portali informacyjnych. Raz za razem jakaś starowinka handlująca kwiatami, jajkami albo warzywami ma problem ze strażą miejską. Czasem jakiś organ przyczepi się do dzieci próbujących dorobić. Ostatni głośny przypadek mieliśmy we wrześniu, kiedy to Sanepid postanowił w bardzo nieumiejętny sposób ukarać 16-latkę sprzedającą wiśnie z sadu dziadka. Nawet jeśli jacyś urzędnicy albo funkcjonariusze poniosą od czasu do czasu porażkę, to i tak można by dojść do wniosku, że nasze państwo bardzo nie lubi ulicznego handlu. Przepisy podpowiadają, że to całkiem uprawniony wniosek.

Okazuje się, że nie można tak po prostu znaleźć sobie jakieś puste miejsce gdzieś przy ulicy i zacząć handlować swoim towarem. Jest przynajmniej kilka kwestii, o których powinniśmy pamiętać. Najbardziej oczywista kara za sprzedaż uliczną dotyczy sytuacji wskazanej w art. 60³ kodeksu wykroczeń.

§ 1. Kto prowadzi sprzedaż na terenie należącym do gminy lub będącym w jej zarządzie poza miejscem do tego wyznaczonym przez właściwe organy gminy, podlega karze grzywny.

§ 2. W razie popełnienia wykroczenia, określonego w § 1, można orzec przepadek towarów przeznaczonych do sprzedaży, choćby nie stanowiły własności sprawcy.

Pierwszą rzeczą, o której powinien pamiętać aspirujący uliczny sprzedawca, jest to, by uzyskać najpierw zgodę gminy. Pod warunkiem oczywiście, że nie mamy jakiejś własnej działki. Warto bowiem zwrócić uwagę na ograniczenie w stosowaniu przywołanego przepisu. Kara za sprzedaż uliczną na terenie należącym do gminy siłą rzeczy nam nie grozi wówczas, gdy handlujemy na terenie, który do gminy nie należy.

Same gminy często wolą ograniczać codzienny drobny handel do wyznaczonych targowisk. Nie jest to jednak reguła, która będzie obowiązywać zawsze i wszędzie. Wszystko zależy od polityki danego samorządu oraz struktury własnościowej miejsc, które nadają się do ulicznego handlu.

Kara za sprzedaż uliczną może dotyczyć także całkiem prozaicznych sytuacji w postaci zatarasowania straganem chodnika

Na szczególną uwagę zasługuje za to §2 przytoczonego przepisu. Kara za sprzedaż uliczną może obejmować także zabranie sprzedawcy jego towaru. Nie ma znaczenia, czy ten należy do nas, czy my tylko go sprzedajemy. Ten element kary ma zniechęcić straganowych partyzantów przed rozkładaniem się w miejscach niedozwolonych.

Nie sposób także nie wspomnieć o tym, że ustawodawca dał gminom prawo do pobierania od handlarzy opłaty targowej. Danina ta jest pobierana za sam fakt handlowania na targowisku. Nie ma znaczenia, do kogo ono należy.

Kara za sprzedaż uliczną może też nie być w ogóle związana z handlowaniem jako takim. Wystarczy, że rozłożymy się z naszym straganem w niewłaściwym miejscu i będziemy jakoś utrudniać ruch. Wówczas ma zastosowanie ma art. 90 §1 kodeksu wykroczeń.

§ 1. Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.

Elementem drogi publicznej jest oczywiście także chodnik czy ścieżka rowerowa. Miejskie place są zwykle częścią jakiejś strefy zamieszkania. Jeżeli elementem straganu jest samochód, to czeka nas nawet wyższa kara: nie niższa niż 500 zł.

Prowadząc niezarejestrowany handel uliczny, musimy pamiętać o tym, by pod żadnym pozorem nie zarobić za dużo

Jeżeli nie chcemy rejestrować działalności gospodarczej, to powinniśmy pamiętać o tym, by przypadkiem nie zarabiać zbyt dużo. Innymi słowy: żeby nasza sprzedaż uliczna mogła zostać uznana za działalność nierejestrową, musimy spełnić kilka wymogów. Przede wszystkim, osiągnięty przychód nie może w żadnym miesiącu przekraczać 75 proc. kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę. W grudniu 2023 r. będzie to kwota 2 700 zł przy najniższej krajowej wynoszącej 3600 zł. Od 1 stycznia minimalne wynagrodzenie wzrośnie do poziomu 4 242 zł. Tym samym przez pierwsze pół roku możemy zarobić 3 182 zł.

Jaka kara za sprzedaż uliczną będącą niezarejestrowaną działalnością gospodarczą nam grozi? Tutaj w grę wchodzi art. 60¹ kodeksu wykroczeń:

§1. Kto wykonuje działalność gospodarczą bez wymaganego zgłoszenia do ewidencji działalności gospodarczej, wpisu do rejestru działalności regulowanej lub bez wymaganej koncesji albo zezwolenia, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.

To nie koniec, bo zwolnienie z podatku VAT obejmuje nas jedynie wówczas, gdy wartość netto naszej sprzedaży nie przekroczyła łącznie w poprzednim roku podatkowym kwoty 200 000 zł. Konsekwencje karnoskarbowe mogą być dużo poważniejsze.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o Sanepidzie. Jeśli prowadzimy małą uliczną gastronomię albo sprzedajemy żywność, to musimy spełniać określone wymagania sanitarne. Musimy mieć dostęp do ciepłej i zimnej wody oraz toalety, aby nasz personel mógł utrzymać wymagany poziom higieny. Powierzchnie w kontakcie z żywnością muszą być w dobrym stanie, łatwe doczyszczenia oraz dezynfekcji. To samo dotyczy narzędzi i sprzętu.

Musimy mieć także warunki do higienicznego składowania i usuwania odpadów oraz umowę na odbiór naszych śmieci. Dodajmy do tego obowiązek posiadania badań sanitarno-epidemiologicznych przez personel oraz stosownej dokumentacji sanitarnej. Jak widać, przydomowa sprzedaż lemoniady niczym na amerykańskich filmach to niemałe ryzyko. Czy warto? Zazwyczaj nie.