Fermy futrzarskie mogą zniknąć z Polski już do 2029 r. Znane są już pierwsze szczegóły nowego projektu

Codzienne Dobre wiadomości Dołącz do dyskusji
Fermy futrzarskie mogą zniknąć z Polski już do 2029 r. Znane są już pierwsze szczegóły nowego projektu

Zaledwie kilka dni temu pojawiła się informacja, że projekt zakazujący hodowli zwierząt futerkowych ma być już praktycznie gotowy. Teraz znane są już pierwsze szczegóły – w tym, to, od kiedy nie można byłoby zakładać nowych ferm, do kiedy musiałyby zostać zlikwidowane te obecne, a także jakie rekompensaty przysługiwałyby przedsiębiorcom. 

Całkowita likwidacja ferm futrzarskich już do 2029 r.

Z informacji niedawno zdobytych przez „Rz” wynikało, że odpowiedni zespół parlamentarzystów pracuje nad projektem zakazu hodowli zwierząt futerkowych – a ustawa mogłaby zostać przyjęta nawet jeszcze w 2024 r. (o ile oczywiście udałoby się ją przegłosować, a projekt poparliby wszyscy koalicjanci). Teraz wiadomo już nieco więcej; jak twierdzi Małgorzata Tracz, posłanka KO i przewodnicząca parlamentarnego zespołu na rzecz zakazu hodowli zwierząt na futro, projekt ma zostać złożony w Sejmie jeszcze w pierwszej połowie roku.

Co ma się w nim znaleźć? Po pierwsze, jeśli przepisy zostałyby przyjęte, nowe fermy futrzarskie nie mogłyby powstawać już od 2025 r. Jeśli chodzi natomiast o dotychczasowe hodowle, to projekt zakłada pięcioletni okres przejściowy – hodowle miałyby zostać ostatecznie zlikwidowane do 2029 r.

Projekt zakłada oczywiście wypłatę odszkodowań dla hodowców – przy czym, co ciekawe, im wcześniej przedsiębiorca zdecyduje się na likwidację fermy, tym większą rekompensatę otrzyma. Jak poinformowała posłanka, jeśli ktoś zdecydowałby się zrezygnować z hodowli już w 2024 r., to mógłby liczyć na odszkodowanie w wysokości 25 proc. średniego rocznego przychodu. W przypadku likwidacji w 2025 r. odszkodowanie zmalałoby do 20 proc., w 2026 r. – do 15 proc., w 2027 r. – do 10 proc. Jeśli natomiast hodowca wstrzymywałby się z likwidacją fermy do ostatniego roku przed wejściem w życie całkowitego zakazu, mógłby liczyć na rekompensatę jedynie w wysokości 5 proc. średniego rocznego przychodu. Tym samym teoretycznie hodowcy opłacałoby się zamknąć hodowlę jak najszybciej; w praktyce mogłoby to być jednak trudne. Można też przypuszczać, że wielu hodowcom bardziej opłacałoby się utrzymać hodowlę jak najdłużej (ze względu na wysokie zyski) kosztem niższego odszkodowania.

Czy nowe przepisy faktycznie mają szansę wejść w życie?

Na razie na początku lutego propozycja zmiany przepisów (wraz z uzasadnieniem) ma zostać przedstawiona na posiedzeniu parlamentarnego zespołu. Później projekt trafi do konsultacji. Z pewnością propozycja zmian spotka się z negatywnym odbiorem środowiska hodowców (choć pewnie nie tylko). Pytanie brzmi też, czy wszyscy koalicjanci poprą projekt podczas głosowania w Sejmie, a także – czy ostatecznie ustawa zostałaby podpisana przez prezydenta.