Mandat uzależniony od dochodu firmy? Przedsiębiorcy mieliby płacić więcej za naruszenia praw pracowniczych

Firma Praca Dołącz do dyskusji (88)
Mandat uzależniony od dochodu firmy? Przedsiębiorcy mieliby płacić więcej za naruszenia praw pracowniczych

Już wczoraj na łamach „Pulsu Biznesu” padła zapowiedź, że PIP przeprowadzi w tym roku ponad 50 tys. kontroli. Spora część z nich będzie dotyczyć wykorzystania środków z tarcz antykryzysowych. Dziś Główna Inspektor Pracy twierdzi z kolei, że kary dla przedsiębiorców są za niskie – jej zdaniem mandat uzależniony od dochodu firmy byłby znacznie lepszym rozwiązaniem. 

Mandat uzależniony od dochodu firmy. Zdaniem Głównej Inspektor Pracy obecne kary są za niskie

Przedsiębiorcy zasadniczo bardziej obawiają się kontroli ze strony skarbówki lub ZUS niż kontroli PIP. Państwowa Inspekcja Pracy ma zresztą też ograniczone pole manewru. Urzędnik może wprawdzie wejść na teren firmy i sprawdzić dokumentację czy porozmawiać z pracownikami, ale nie zawsze – nawet jeśli do PIP wpłynęło doniesienie, że pracodawca łamie prawo – znajdą się podstawy do ukarania pracodawcy.

Jeśli jednak urzędnik stwierdzi naruszenie przepisów (w kontekście praw pracowniczych), to ma prawo nałożyć mandat. W przypadku naruszenia prawa, noszącego znamiona wykroczenia, jest to kara pieniężna w wysokości do 500 zł. Jeśli jednocześnie pracodawca złamał więcej niż jeden przepis, to mandat może wynieść 2000 zł.

W niektórych sytuacjach kontroler z PIP może też nałożyć wyższy mandat – nawet do 5000 zł. Dotyczy to jednak wyłącznie sytuacji, gdy kontrola wykaże naruszenie w ciągu dwóch lat od pierwszego mandatu. Podsumowując – przedsiębiorcy raczej niezbyt mocno obawiają się kary od PIP. Nieco bardziej może ich stresować wizja zgłoszenia naruszeń do ZUS lub skarbówki. Kontroler z PIP ma prawo takiego zgłoszenia dokonać, jeśli wykryte naruszenie dotyczy np. ubezpieczeń społecznych czy odpowiedniej formy zatrudnienia lub gdy urzędnik odkryje podczas kontroli, że część pracowników jest zatrudniona na czarno.

Główna Inspektor Pracy, Katarzyna Łażewska-Hrycky chciałaby jednak, żeby się to zmieniło. Jak zdradziła w programie „Money. To się liczy”, jej zdaniem kary dla przedsiębiorców powinny być wyższe. Mandat uzależniony od dochodu firmy byłby według niej najlepszym rozwiązaniem – oczywiście przy jednoczesnej ocenie skali naruszeń. Wtedy represja ze strony PIP mogłaby być „bardziej odczuwalna”, zwłaszcza przy cięższych naruszeniach.

Działalność audytowo-doradcza dla przedsiębiorców?

Jak twierdzi też Główna Inspektor Pracy, PIP powinna – tak jak w państwach zachodnich – prowadzić w pierwszej kolejności działalność audytowo-doradczą dla przedsiębiorców. Takie rozwiązanie miałoby wspomóc głównie małych przedsiębiorców – którzy często nie posiadają odpowiedniego zaplecza doradczego. Dopiero jeśli przedsiębiorca nie dostosowałby się do zaleceń PIP (i wykryte zostałoby naruszenie) kontroler z PIP nakładałby mandat.

Czy jednak rządzący zdecydują się na podwyższenie kar dla przedsiębiorców za naruszenie prawa pracy? Obecnie wydaje się to mało prawdopodobne. Być może po ewentualnym oskładkowaniu wszystkich umów cywilnoprawnych rządzący wezmą pod uwagę taką możliwość.