Zatrudnianie na „śmieciówce”. Zwodzenie przez lata zawarciem umowy o pracę. Gdzie? W centrali związków zawodowych

Państwo Praca Prawo Dołącz do dyskusji
Zatrudnianie na „śmieciówce”. Zwodzenie przez lata zawarciem umowy o pracę. Gdzie? W centrali związków zawodowych

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Związek zawodowy walczy ze złymi pracodawcami, ale sam w stosunku do swoich pracowników od umów śmieciowych nie stroni. Tłumaczenie szokuje. OPZZ w sądzie pracy.

OPZZ w sądzie pracy, jako pozwany

Portal Prawo.pl dotarł do wyroku, jaki w lipcu tego roku wydał Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieście. Pozwanym było Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Kobieta, która pozwała związek zwarła z nim na krótki czas, w 2015 roku, umowę o świadczenie usług. Jej zadaniem była, w skrócie rzecz ujmując, obsługa wszystkiego, co wiąże się przynależnością OPZZ do Rady Dialogu Społecznego.

Przy zawieraniu umowy kobieta uzgodniła z ówczesnym przewodniczącym OPZZ Janem Guzem oraz jego zastępcą Andrzejem Radzikowskim (obecnym szefem związku), że po około roku, jeżeli zwolni się etat, będzie zatrudniona na umowę o pracę. Jednak nim to nastąpi ma założyć działalność gospodarczą i w jej ramach świadczyć usługi na rzecz OPZZ. Lata leciały, a strony podpisywały kolejne umowy cywilnoprawne. Aż do maja 2020 roku.

Jak podaje prawo.pl sąd ustalił, że „powódka wykonywała zadania asystenckie dla przewodniczącego OPZZ, a także zadania w biurze prasowym”. Pisała teksty. Prowadziła media społecznościowe i stronę internetową. Organizowała konferencje. Przygotowywała projekty pism. Zajmowała się też organizacją i obsługą strajków. Przez cały czas „świadczenia usług” otrzymywała polecenia ustne i pisemne od szefów OPZZ. Swoje zadania realizowała od poniedziałku do piątku. W godz. od 8.00 do 16.00 w warszawskiej siedzibie OPZZ.

Koleżanka czy pracownik?

„Powyższy stan faktyczny Sąd ustalił w oparciu o zgromadzony w aktach sprawy materiał dowodowy w postaci dokumentów, (…) których wiarygodność nie była kwestionowana przez strony (…) a także w oparciu o zeznania świadków” czytamy w cytowanym orzeczeniu. Sąd nie dał wiary zeznaniom Andrzeja Radzikowskiego, który twierdził, że kobieta nie była zainteresowana zawarciem umowy o pracę. Ani jego reprezentantom, którzy zapewniali, że kobieta wykonywała część swoich obowiązków w ramach „koleżeńskiej współpracy” albo z własnej inicjatywy!  Uwierzył powódce i świadkom, którzy potwierdzili, że od początku starała się, by OPZZ podpisał z nią umowę o pracę.

Sąd Rejonowy w swoim wyroku przypomniał OPZZ, że zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego  przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem. Oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę. A pracodawca do zatrudnienia pracownika za wynagrodzeniem. Wypełnienie tych okoliczności jest zatrudnieniem na podstawie stosunku pracy. Bez względu na to, jak strony nazwą łączącą je umowę. Równocześnie Sąd Rejonowy, przywołując inne orzeczenie SN, wskazał, że oceniając stosunek między stronami trzeba też brać pod uwagę ich zamiar i cel umowy. Jednak w tym wypadku nie może być mowy o zgodnym zamiarze stron sporu, by zawrzeć umowę cywilnoprawną. Pisaliśmy kiedy umowa zlecenie jest umową o pracę.

No to już szczyt!

Sąd ustalił też, że szefowie OPZZ od początku zdawali sobie sprawę, że nie zawrą z kobietą umowy o pracę. Ponieważ jej wynagrodzenie, tak naprawdę, finansowała Rada Dialogu Społecznego. A pieniądze te, jak z góry było wiadomo, mogły być wydatkowane tylko na podstawie umów cywilnoprawnych.

„Mimo to pozwany przez lata zwodził powódkę obietnicą zawarcia umowy o pracę. (…). Jednym z postulatów związków zawodowych, głośno podnoszonym w opinii publicznej jest wyeliminowanie umów cywilnoprawnych i fałszywego samozatrudnienia ” napisał sąd w uzasadnieniu wyroku. Czytamy w nim też, że analizując zachowanie pozwanego nasunęła się sądowi refleksja, że postulat ochrony praw pracowników, nie jest realizowany przez związek. Choć wymaga on tego od innych pracodawców.

Pisaliśmy, jak popularne stało się w Polsce wypychanie na samozatrudnienie. Nasz kraj jest jednym z liderów, jeśli chodzi o liczbę jednoosobowych działalności gospodarczych. Problem w tym, że część z nich zakładana jest z przymusu. O czym głośno krzyczą związki zawodowe.