Agnieszka Pomaska cudownie wyjaśniła internetowego hejtera. Dostał 120 godzin prac społecznych

Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (167)
Agnieszka Pomaska cudownie wyjaśniła internetowego hejtera. Dostał 120 godzin prac społecznych

Posłanka Platformy Obywatelskiej Agnieszka Pomaska pozwała hejtera, który wysyłał do niej obelżywe wiadomości w internecie. Co ciekawe: odbyło się to niejako na jego własne życzenie. Sąd w wyroku nakazowym uznał go winnym złamania art. 216 kk i skazał go na 120 godzin prac społecznych.

Pan Grzegorz wyzywał posłankę PO a Agnieszka Pomaska pozwała hejtera, skoro ten ładnie ją o to poprosił

Co trzeba mieć w głowie, by zwyzywać posłankę na Sejm przez internet i jeszcze stwierdzić: „czekam aż mnie pozwiesz”? Pomijając wulgarne inwektywy. Otóż reprezentująca Platformę Obywatelską Agnieszka Pomaska pozwała hejtera.

Sąd uznał mężczyznę winnym dopuszczenia się przestępstwa z art. 216 §2 kodeksu karnego. Osoba dopuszczająca się zniewagi innej osoby za pomocą środków masowego komunikowania masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Siłą rzeczy, obejmuje to także wszystkie możliwe zniewagi wypisywane przez internet.

Warto przy tym zauważyć, że ściganie w przypadku przestępstwa zniewagi odbywa się z oskarżenia prywatnego. Kto wie? Być może gdyby pan Grzegorz nie prowokował posłanki, to ta nie zdecydowałaby się na skierowanie wniosku o ściganie? A tak sąd skazał go na 120 godzin prac społecznych. Internauci zastanawiają się teraz, czy zdążył już podziękować za spełnienie jego prośby.

Co dalej? W tej konkretnej sprawie wydano wyrok nakazowy. To oznacza, że pan Grzegorz ma prawo w ciągu 7 dni od jego doręczenia złożyć sprzeciw. Wówczas taki wyrok traci moc prawną a sąd rozpoznaje sprawę na zasadach ogólnych. Samego sprzeciwu od wyroku nakazowego nie trzeba uzasadniać. Sąd nie jest związany wydanym wyrokiem nakazowym, więc oskarżony powinien liczyć się z możliwością otrzymania surowszej kary. Równocześnie sprzeciw można wycofać do momentu otwarcia przewodu sądowego na pierwszej rozprawie.

Sam wyrok nakazowy stanowi więc niejako propozycję wyroku złożoną przez sędziego i oskarżyciela. Zapada bez udziału strony i bez realnej możliwości obrony. Dopiero po niezłożeniu sprzeciwu w terminie wyrok taki staje się prawomocny. Instytucja ta służy odciążeniu sądów w przypadku drobnych spraw karnych. W praktyce jednak można jej często zarzucić naruszanie gwarantowanego przez Konstytucję RP prawa do sądu.

Politykom również przysługuje ochrona prawna przed zniewagami rzucanymi w Sieci przez hejterów

Ukaranie mężczyzny w formie wyroku nakazowego nie zmienia faktu, że walka z hejtem w Sieci za pomocą prawa karnego jest dość słusznym posunięciem. Można śmiało postawić tezę, że przytłaczająca większość użytkowników internetu się z nim w mniejszym lub większym stopniu spotkała.

W ostatnim czasie jesteśmy również coraz częściej świadkami tego, jak bardzo potrafi się on przenieść do „prawdziwego” świata. Pierwszym rzucającym się w oczy przykładem jest działalność antyszczepionkowców próbujących zaszczuć lekarzy. Ofiarami hejtu padają także celebryci, dziennikarze, oraz zwykli ludzie.

Niektórzy z nich posunęli się nawet do nękania ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, także w miejscu zamieszkania. Jak widać, polityków hejt również dotyczy. Można wręcz rzec, że są na niego szczególnie narażeni z racji wykonywanej pracy.

Do znudzenia przywoływane są najbardziej drastyczne przypadki – zamordowanych Marka Rosiaka i Pawła Adamowicza. Warto jednak przypomnieć propozycję posłów PiS wskazujących na to, że obowiązkowe ujawnienie adresów polityków zajmujących kluczowe punkcie w partiach naraża ich na skutki mowy nienawiści. Te nieograniczające się tylko do mowy, warto dodać.

Kariera polityka rzeczywiście oznacza, że taka osoba powinna być przygotowana na publiczną krytykę. Ta może okazać się ostrzejsza, niż w przypadku pozostałych obywateli. Nie oznacza to jednak, że politycy, czy osoby publiczne w ogóle, muszą tolerować prostackie zaczepki i wulgarne inwektywy kierowane w ich stronę. Jako społeczeństwo powinniśmy się cieszyć, że Agnieszka Pomaska pozwała hejtera i wygrała. To krok, być może mały, w stronę bezpieczniejszego i czystszego internetu.