Drodzy frankowicze, jeśli głosowaliście na PiS, bo ten obiecał Wam pomóc, to mam dla Was złą wiadomość

Gorące tematy Finanse Dołącz do dyskusji (142)
Drodzy frankowicze, jeśli głosowaliście na PiS, bo ten obiecał Wam pomóc, to mam dla Was złą wiadomość

W czasie wyborów parlamentarnych w 2015 r. politycy różnych opcji prześcigali się w obietnicach ulżenia frankowiczom. Po wyborach zarówno Andrzej Duda, jak i ugrupowanie Kukiz’15 przedstawili własne projekty ustaw, które miały pomóc obywatelom, którzy zdecydowali wziąć kredyt walutowy. I co? I nic – żadnej pomocy dla frankowiczów nie będzie.

Pomoc frankowiczom była do tej pory raczej ogólnym hasłem, niż konkretnym pomysłem z szansami na realizację. Dość powiedzieć, że prezydencki projekt ustawy od roku leży w sejmowej zamrażarce, zaś pomysł klubu Kukiz’15 byłby tak absurdalnie drogi, że jego wejście w życie było mrzonką, w którą wierzyli chyba tylko jego wnioskodawcy (bo wierzyli, prawda?).

Pomoc frankowiczom? To zbyt drogi pomysł, na który nas po prostu nie stać

Oba projekty spotkały się z krytyką. Projekt Andrzeja Dudy był okrojowy w stosunku do wyborczych obietnic, zaś Kukiz’15 kosztowałby banki – wg ostrożnych wyliczeń – około 40 miliardów złotych, co mogłoby rozłożyć system bankowy na łopatki. A kryzys bankowy, jak pokazują liczne przykłady (jak USA czy Islandia), jest bolesne na tyle, że nie warto go ryzykować.

Zapewne to właśnie skłoniło najważniejszego prawnika w kraju, czyli Jarosława Kaczyńskiego, do wypowiedzenia takich oto słów:

(…) frankowicze powinni wziąć sprawy we własne ręce i walczyć w sądach. Nie dlatego, żeby nie ufać prezydentowi czy rządowi, ale dlatego że prezydent i rząd są w sytuacji, która jest zdeterminowana uwarunkowaniami ekonomicznymi. Rząd nie może podejmować działań, które doprowadzą do zachwiania systemu bankowego (…)

A skoro tak mówi Jarosław Kaczyński, a czemu chwilę później nie zaprzeczył wicepremier Mateusz Morawiecki, to jedno jest pewne: tak właśnie będzie, a frankowicze mogą zapomnieć o znaczącej pomocy ze strony obecnego rządu. Akcjonariusze banków mogą natomiast odetchnąć z ulgą, co zresztą widać po wykresie indeksu spółek tego sektora na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych:

pomoc frankowiczom - banki mogę odetchnąć

Pomoc frankowiczom – na ratunek sądy?

Frankowicze powinni zatem – o ile w ogóle chcą „walczyć” z kredytodawcami – iść walczyć o swoje interesy do sądów. Co zresztą ma miejsce coraz częściej, o czym świadczą kolejne orzeczenia sądów, które uznają umowy kredytowe kolejnych banków (m.in. mBank, Millennium, BPH) za nieważne. Po stronie klientów staje również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który przedstawie tzw. istotne poglądy w sprawie, czyli własną ocenę prawną konkretnej sytuacji.

Nieważność umów o kredyt walutowy wynika z tego, że sądy uznają za nieważne podstawowy element tych umów, czyli tzw. klauzule waloryzacyjne – określające sposób ustalenia wysokości raty kredytu. Ale nieważność umowy rodzi za sobą poważne konsekwencje prawne, o czym pisałem jakiś czas temu:

Nieważność kredytów frankowych- choć wydaje się być wspaniałym rozwiązaniem dla frankowiczów – wywołuje lawinę konsekwencji o niekoniecznie pozytywnych dla kredytobiorców skutkach.

Przede wszystkim oznacza to, że w grę wchodzą wzajemne rozliczenia na gruncie tzw. bezpodstawnego wzbogacenia (…) W skrócie oznacza to, że bank powinien zwrócić klientowi spłacone raty kredytu, a klient bankowi: kwotę otrzymanego kredytu. Jest to zatem opłacalne dla tych klientów, których łączna suma spłaconych rat przewyższa wartość otrzymanego kredytu. W większości wypadków to jednak nie ma miejsca. W przypadku analogicznego rozstrzygnięcia sądu – taki frankowicz będzie musiałby bankowi dopłacić nieraz znaczną sumę pieniędzy.

Między innymi dlatego UOKiK wprost pisze na swojej stronie internetowej, że „orzeczenie o nieważności umowy powinno nastąpić jedynie w sytuacji, gdy konsument w pełni zaakceptuje takie rozwiązanie„.

Wygląda zatem na to, że frankowiczom pomoże nie rząd, ale sądy i UOKiK. Tylko czemu nie można tego było powiedzieć wprost w czasie wyborów? To byłoby uczciwe wobec wyborców.