Niemcy przygotowują się na problemy z energią wyłączając podświetlanie billboardów i odcinając ogrzewanie prywatnym basenom

Zagranica Dołącz do dyskusji
Niemcy przygotowują się na problemy z energią wyłączając podświetlanie billboardów i odcinając ogrzewanie prywatnym basenom

Niemcy od września wdrażają szereg ograniczeń mających sprawić, że problemy z energią będą w tym kraju mniejsze. Chodzi nie tylko o temperaturę w budynkach użyteczności publicznej, ale także bilbordy, sklepy czy baseny. Nasi zachodni sąsiedzi starają się zdążyć przed zimą. Tymczasem w Polsce mamy problemy z surowcami energetycznymi już teraz.

Spodziewane problemy z energią w sezonie grzewczym zmusiły Niemców do oszczędzania

Komisja Europejska jakiś czas temu wezwała państwa członkowskie do podjęcia kroków zmierzających do oszczędzania energii przed zimą. Ta może być wyjątkowo trudna. Powód jest oczywisty: skutki rosyjskiej napaści na Ukrainę, zachodnich sankcji i szantażu energetycznego, który z umiłowaniem stosuje Kreml. Europa ogranicza import surowców energetycznych z Rosji, część nawet obłożyła embargiem. Nawet gdyby tego nie zrobiła, to Rosjanie i tak nie są wiarygodnym partnerem. Kombinacje z „remontem” gazociągu Nord Stream 1 stanowią tutaj tylko jeden z wielu dowodów.

Niektóre państwa europejskie postanowiły, że już teraz przygotują się na problemy z energią. Dobrym przykładem są Niemcy. Kraj ten w dużej mierze uzależnił się od dostaw rosyjskiego gazu. Wykorzystywał ten surowiec także do produkcji elektryczności. Równocześnie gazowe lobby i działalność organizacji proekologicznych podsycały w Niemcach antyatomową histerię, co przyniosło rezygnację z dalszej eksploatacji elektrowni jądrowej. To wszystko razem sprawia, że Niemcy są teraz w dość trudnym położeniu. Zastąpienie gazu elektrowniami węglowymi może nie wystarczyć.

Stąd szereg wytycznych przygotowanych przez tamtejsze władze federalne. Od 1 września Niemców czeka szereg zmian, z którymi można się zapoznać na stronie internetowej tamtejszego Ministerstwa Gospodarki i Klimatu.

  • Biura w budynkach użyteczności publicznej powinny być ogrzewane jedynie do temperatury 19 stopni Celsjusza. W miarę możliwości korytarze nie powinny być ogrzewane w ogóle.
  • Podświetlanie budynków i monumentów stanie się niedozwolone.
  • Nie będzie ciepłej wody w budynkach użyteczności publicznej.
  • Sklepy nie będą mogły pozostawiać drzwi otwartych na tyle długo, by doszło do utraty ciepła. Wyjątek stanowią sytuacje, gdy chodzi o zapewnienie drogi ewakuacyjnej.
  • Podświetlanie witryn sklepowych, reklam i bilbordów pomiędzy 22:00 a 16:00 następnego dnia również będzie niedozwolone.
  • Ogrzewanie prywatnych basenów za pomocą miejskiej sieci elektrycznej lub gazowej stanie się niedozwolone.
  • Podmioty wynajmujące powierzchnię biurową zyskają nowe możliwości w kwestii oszczędzania energii. Poluzowane zostaną przepisy wymagające od nich utrzymywania określonej temperatury w wynajmowanych pomieszczeniach.

Naszych zachodnich sąsiadów niedługo czekają kolejne ograniczenia

Niemiecki minister gospodarki i klimatu Robert Habeck przekonuje, że Niemcy potrzebują teraz solidarności.

Czeka nas narodowy wysiłek, który wymaga współgrania pomiędzy państwem, przedsiębiorcami i społeczeństwem; pomiędzy rządem federalnym, poszczególnymi Landami, samorządem, partnerami społecznymi, związkami zawodowymi, stowarzyszeniami i resztą społeczeństwa. Każdy wkład ma znaczenie.

Zgodnie z szacunkami niemieckiego Ministerstwa Gospodarki i Klimatu, wprowadzone wytyczne mają ograniczyć zużycie gazu o 2 proc. Nie jest to może imponujący wynik, co przyznaje sam minister Habeck. Przyznaje on, że Niemcy mają jeszcze wiele do zrobienia, a problemy z energią już teraz sprawiają, że sytuacja w kraju jest napięta. To jednak nie koniec działań podejmowanych przez tamtejsze władze. Drugi pakiet obostrzeń musi jednak przyjąć izba wyższa tamtejszego parlamentu, Bundesrat.

Przedsiębiorstwa zużywające więcej niż 10 gigawatogodzin rocznie będą musiały od października zacząć oszczędzać energię. Transport surowców energetycznych koleją uzyska priorytet względem całej reszty składów pociągów. Przez najbliższe dwa lata systemy ogrzewania gazowe czekają regularne inspekcje, których konsekwencją może się okazać wymiana niewydolnych pomp.

Władze liczą, że Niemcy sami zaczną oszczędzać energię w związku z nieuchronnym wzrostem cen. Dlatego na razie wstrzymują się z próbami wprowadzania jakichś limitów ogrzewania w domach i mieszkaniach prywatnych. Dostrzegają przy tym, że egzekwowanie tego typu przepisów byłoby trudne.

Niemiecki rząd liczy na solidarność i zdrowy rozsądek obywateli, Polski woli rozdawać różnego rodzaju zasiłki

Tymczasem nad Wisłą wysokie ceny gazu wyłączają coraz to kolejne gałęzie przemysłu. Brak dwutlenku węgla stanowi bardzo poważny problem dla produkcji żywności. To wszystko w kraju, który podobno miał magazyny wypełnione gazem po brzegi. Jakby tego było mało, w przyszłym roku możemy się spodziewać drastycznych podwyżek kosztów ogrzewania gazem przez gospodarstwa domowe. Jeśli rząd nie zdecyduje się na interwencję w sprawie taryf, to wielu Polaków czeka taka sama gehenna, jaka spotkała piekarzy na początku tego roku.

Być może władze nie zamierzają narzucać żadnych ograniczeń, po to tylko by sprawiać wrażenie, że jeszcze panują nad sytuacją. Woli rozdawać zasiłki w rodzaju dodatku węglowego, niż wdrażać jakiekolwiek ograniczenia. Trudno tak naprawdę się dziwić, skoro w przyszłym roku czekają nas wybory parlamentarne. Polacy wciąż pamiętają nie do końca proporcjonalne i celowe ograniczenia z czasów epidemii koronawirusa. Z pewnością tego typu posunięcia źle by się kojarzyły wyborcom.

Wiele wskazuje jednak na to, że problemy z energią zmuszą nas niedługo do oszczędzania w dużo bardziej drastyczny sposób, niż to, co planują Niemcy. Być może więc należałoby się skupić na korzyściach wynikających z tego typu środków?

Rezygnacja z podświetlania bilbordów i witryn sklepowych mogłaby korzystnie wpłynąć na walory estetyczne polskich miast. Podobnie podświetlanie budynków nie jest czymś specjalnie potrzebnym do szczęścia komukolwiek. Nieco niższe temperatury są, zdaniem niektórych naukowców, wręcz korzystne dla zdrowia. Obowiązujące w Polsce przepisy zakładają, że minimalna temperatura w biurze wynosi 18 stopni Celsjusza. Pole do popisu jest więc dość szerokie. Lepsza w końcu niewielka oszczędność gazu i energii uczyniona małym kosztem społecznymi niż kolejny krok w stronę zimowego dramatu.