Czeka nas rewolucja na rynku nieruchomości. I nie chodzi wcale o plany polskiego rządu, a o wymogi UE

Nieruchomości Środowisko Dołącz do dyskusji
Czeka nas rewolucja na rynku nieruchomości. I nie chodzi wcale o plany polskiego rządu, a o wymogi UE

Na łamach Bezprawnika poruszałam już kwestię unijnych reform i ich możliwego wpływu na koszty utrzymania nieruchomości. To może być jednak dopiero początek rewolucji na rynku nieruchomości. Nowe normy mogą wymusić również znaczące zmiany w budownictwie – i na przykład rozpowszechnienie się technologii drewnianej.

UE wymusi duże zmiany na rynku nieruchomości

Unia Europejska ma ambitny plan, jeśli chodzi o osiągnięcie zeroemisyjności budynków. W ramach „Fit for 55” do 2033 r. cały zasób mieszkaniowy ma średnio osiągnąć poziom energooszczędności „D”. Tyle, że połowa unijnych budynków znajduje się obecnie poniżej tego poziomu. A to oznacza konieczność radykalnych zmian w postaci remontu wielu budynków. Co więcej, do 2050 r. wszystkie budynki w UE mają być zeroemisyjne.

Do tego dochodzi kwestia włączenia budynków mieszkalnych już do 2027 r. do ETS. To z kolei oznacza konieczność termomodernizacji wielu budynków i wymiany źródeł ciepła, tak, by zwłaszcza gospodarstwa domowe były w jakimś stopniu chronione przed zwiększonymi kosztami utrzymania nieruchomości.

To wszystko sprowadza się do tego, że wielkimi krokami zbliża się rewolucja na rynku nieruchomości, jeśli chodzi o same budownictwo. Unijne wymogi wymuszą w przyszłości na deweloperach (ale i na osobach prywatnych) stosowanie innych, bardziej energooszczędnych i zeroemisyjnych technologii. Jak prognozuje ekspert ds. nieruchomości Tomasz Narkun, możemy się spodziewać, że już wkrótce mieszkania i biurowce będą powstawać w… technologii drewnianej.

Jak twierdzi ekspert, możliwe jest nawet, że osoby i firmy chcące budować „mniej ekologicznie”, będą ponosić wyższe koszty finansowe – prawdopodobne jest bowiem, że instytucje finansowe udzielą wprawdzie kredytu na budowę mniej ekologicznego budynku, ale za to warunki kredytowania będą znacznie gorsze, a całkowity koszt kredytu – znacznie wyższy. Oprocentowanie kredytu może być bowiem w przyszłości uzależnione np. od klasy energetycznej budynku. Ekspert prognozuje zresztą, że wyższe koszty nie ominęłyby również osób, które chciałyby zakupić nieruchomość z rynku wtórnego. W tym przypadku mógłby np. obowiązywać dodatkowy podatek od śladu węglowego (lub po prostu niższej klasy energetycznej budynku).

Nie można zresztą zapominać, że z pierwszymi zmianami w kontekście zwiększenia nacisku na promowanie eko budownictwa mamy do czynienia już teraz. Najlepszym przykładem jest zbliżająca się konieczność posiadania świadectwa energetycznego dla każdej nieruchomości, która ma zostać wystawiona na sprzedaż lub wynajem. Nowe przepisy mają wejść w życie jeszcze w tym roku.

To wszystko oznacza, że na rynku nieruchomości czekają nas ogromne zmiany – i nie chodzi wcale o te, które planuje polski rząd, czyli np. dodatkowe opodatkowanie dla transakcji hurtowych.