Rząd przejmuje kontrolę nad strażami miejskimi. To kolejny element stanu nadzwyczajnego, którego nie ma

Państwo Dołącz do dyskusji (403)
Rząd przejmuje kontrolę nad strażami miejskimi. To kolejny element stanu nadzwyczajnego, którego nie ma

Jest kolejna istotna zmiana w prawie związana z epidemią koronawirusa w Polsce. Minister spraw wewnętrznych i administracji zapowiedział w środę, że rząd przejmuje straże miejskie i gminne. A dokładnie stają się one „poddane zwierzchniemu nadzorowi policji”, jak ujął to Mariusz Kamiński. To kolejna przesłanka by stwierdzić, że żyjemy w czasie stanu nadzwyczajnego. Ale takiego, którego rząd stanem nadzwyczajnym nazwać za żadne skarby nie chce.

Rząd przejmuje straże miejskie

Zmiany weszły w życie natychmiast, bo od razu od czwartku 2 kwietnia. Odpowiednie decyzje wydali poszczególni wojewodowie. „Policja będzie ściśle koordynowała pracę patrolową wszystkich służb, które mogą być w tym zakresie pomocne”, mówi cytowany przez Polską Agencję Prasową szef MSWiA. Dlaczego to wszystko? Proste. Z dnia na dzień rośnie nie tylko liczba obostrzeń w poruszaniu się, które jakoś trzeba egzekwować, ale też liczba osób poddanych kwarantannie, u których regularnie musi pojawiać się patrol (o ile nie używają oni aplikacji do kwarantanny).

Dlatego rząd wzywa wszystkie ręce na pokład. Już od kilkunastu dni angażuje do tego wojsko, w tym żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Na ulicach można też spotkać mieszane patrole policji i Żandarmerii Wojskowej. Były też egzotyczne, lokalne przykłady, jak wspólne patrole strażników miejskich i… ratowników WOPR w Sopocie. Ale to wciąż za mało na rosnące z dnia na dzień potrzeby.

Wszystkie służby w rękach jednej siły

Jeszcze miesiąc temu taka zapowiedź brzmiałaby złowrogo. Oczywiście straże miejskie to formacje często małe, zajmujące się raczej „drobnicą”, ale jednak zawsze były one niezależne od rządu i podległe wójtom, burmistrzom czy prezydentom miast. W czasach epidemii koronawirusa jednak nasze postrzeganie rzeczywistości diametralnie się zmieniło i zwykle ze sporą akceptacją spotykają się kolejne tymczasowe (oby) zmiany.

Któryś już raz zwrócę jednak uwagę na słowo „tymczasowe”. Mam ogromną nadzieję, że kiedy koronawirus pójdzie już w diabły, rząd wycofa wszystkie zmiany i obostrzenia, mające obowiązywać w czasie epidemii. Bo gdyby choć część z nich została, polski ustrój zostałby z naleciałościami mało demokratycznymi. A więc przejęcie kontroli nad miejskimi służbami przez rząd: tak, ale tylko do czasu zażegnania zagrożenia.

Policjant, żołnierz, strażnik miejski w jednej służbie

Od czwartku 2 kwietnia będziemy więc mogli zobaczyć na ulicach nietypowe konfiguracje przedstawicieli różnych służb mundurowych. Wierzę, że będą oni zajmować się tylko naprawdę nieodpowiedzialnymi osobami i że nie wezmą się na przykład za małżeństwa idące metr, a nie przepisowe dwa metry od siebie. Albo nie będą ścigać pojedynczego człowieka, który zagubił się na zamkniętej plaży.