Mało pracy, duży prestiż. Czy Trybunał Stanu to najlepsza praca dla prawnika?

Państwo Dołącz do dyskusji (632)
Mało pracy, duży prestiż. Czy Trybunał Stanu to najlepsza praca dla prawnika?

Trybunał Stanu to jak wiadomo instytucja, która ma za zadanie pilnować przestrzegania prawa przez najwyższych urzędników państwowych. Powołany w 1921 roku miał wprowadzić realne sankcje dla polityków. Mimo, że działa przez prawie sto lat i przetrwał trzy ustroje, nigdy nie miał tyle roboty co po 1989 roku. Od tego czasu procedowano… dwie sprawy. Przez poprzednie 68 lat… też dwie. Czy istnieje lepsza praca dla prawnika?

W demokracji bardzo ważna jest idea powszechnej równości przed prawem. Z założenia dotyczy ona także klasy politycznej, dlatego większość państw ma w swoim systemie prawnym przewidzianą instytucję rozpatrującą sprawy łamania ustaw przez polityków. Przed polskim Trybunałem Stanu mogą zostać postawieni:

– Prezydent RP;

– Marszałkowie Sejmu i Senatu;

– Prezes Rady Ministrów;

– członkowie Rady Ministrów;

– prezes NBP;

– prezes NIK;

– członkowie KRRiT;

– Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych

– posłowie oraz senatorowie.

Warto zauważyć, że nie wszystkie przestępstwa wyżej wymienionych są procedowane przed Trybunałem. Zajmuje się on jedynie przypadkami naruszenia Konstytucji i ustaw, a także czerpania korzyści majątkowych z działania spółek Skarbu Państwa lub nielegalnego nabywania państwowego i samorządowego majątku. Teoretycznie mamy jasną procedurę postawienia polityka przed Trybunał Stanu. Problem w tym, że… jakoś nikt jej nie wykorzystuje, mimo gróźb.

Czcze pogróżki

Każdy, kto śledzi polskie życie polityczne, pamięta zapewne nawoływania do postawienia różnych polityków przed Trybunałem. W ostatnich latach na celowniku byli przede wszystkim Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro. We wcześniejszych – Donald Tusk i Jan Rostowski, a wcześniej – Leszek Miller, Józef Oleksy, Wojciech Jaruzelski czy Leszek Balcerowicz. Wzór jest prosty – opozycja polityczna zawsze rzuca ciężkim kalibrem gróźb w aktualnie rządzących. A potem nic nie robi, ponieważ jeśli politycy jednej strony ustanowią precedens, niewątpliwie znajdą się po drugiej stronie po zmianie koniunktury. Aby postawić kogokolwiek przed Trybunałem potrzebne jest z reguły 3/5 składu Sejmu lub Senatu, co jest nieosiągalne w polskim systemie parlamentarnym. Nawet większość bezwzględna jest trudna do osiągnięcia, a jej wymagałoby postawienie przed Trybunał Stanu posła lub senatora.

Kiedy groźby nie są czcze

Takich przypadków mieliśmy w historii cztery. Pierwsza była sprawa ministra skarbu Gabriela Czechowicza z 1929 roku. Został on oskarżony o rzekomo nieprawidłowe wykorzystanie nadwyżek budżetowych. Sprawa została przez Trybunał ponownie przekazana do Sejmu. Nie miała tam żadnej konkluzji po zmianie układu sił – Sejm nowej kadencji zalegalizował wydatki ministra. Druga była sprawa Piotra Jaroszewicza i Tadeusza Pyki – ta rozgrywka wewnątrzpartyjna z 1984 roku zakończyła się umorzeniem. Kolejne dwie sprawy to już III RP. W 1997 roku w tzw. Aferze Alkoholowej na ławie oskarżonych posadzeni zostali: były Minister Handlu z Zagranicą Dominik Jastrzębski i były prezes Głównego Urzędu Ceł, Jerzy Ćwiek. Pozostałych trzech oskarżonych uniewinniono.  Ostatnim przypadkiem była sprawa Ministra Skarbu Emila Wąsacza, która została umorzona ze względu na błędy proceduralne i toczy się ponownie w sądach niższej instancji. Minister oskarżony jest o nieprawidłowości przy prywatyzacji spółek Skarbu Państwa i czerpanie z korzyści z tego procederu.

Trybunał Stanu to najlepsza praca dla prawnika

Jak widać, Trybunał Stanu to najlepsze miejsce pracy dla prawnika w Polsce. Prestiż i zarobki łączą się z nieomalże zerowym nakładem pracy. Tradycyjnie orzekanie w tym ciele jest zwieńczeniem kariery sędziowskiej. Nie zmienia to faktu, że Trybunał nawet jako straszak jest potrzebny w systemie prawnym. O ile w innych krajach – by wymienić podobny ustrojowo i klimatem politycznym Izrael – Trybunał ma faktycznie sporo pracy. Czy jednak u nas ktokolwiek z najważniejszych graczy politycznych stanie przed nim w ramach rewanżu? Wątpliwe, bo szkodzi to rewanżyście.