Rodzicu: Przemysław Czarnek i jego ludzie odwołają dyrektora szkoły twojego dziecka, jeśli nie będzie wykonywać ich poleceń

Państwo Rodzina Dołącz do dyskusji (839)
Rodzicu: Przemysław Czarnek i jego ludzie odwołają dyrektora szkoły twojego dziecka, jeśli nie będzie wykonywać ich poleceń

Podczas gdy media rozpisują się o dodaniu Karola Wojtyły do kanonu lektur szkolnych, niejako z boku pojawia się pomysł rewolucji w polskim systemie edukacji. Przemysław Czarnek już nawet nie wchodzi do szkół z buta. Wjeżdża w nie czołgiem, zapowiadając zmiany w prawie oświatowym pozwalające mu zwolnić z pracy każdego dyrektora, który nie wypełni jego poleceń.

Zmiany w prawie oświatowym

Na razie zaprezentowano założenia planowanych zmian w prawie oświatowym. Odpowiedni projekt ustawy ma jednak zostać przyjęty przez Radę Ministrów jeszcze w II kwartale tego roku, czyli… do końca czerwca. Nie dziwię się, że rząd się spieszy, bo jest to projekt, którego lektura podniosła mi ciśnienie tak, że od godziny nie chce ono opaść. Wam też podniesie, zobaczycie.

Otóż w założeniach ustawy można przeczytać, że za niewypełnianie ministerialnych zaleceń kurator oświaty (podległy bezpośrednio Czarnkowi) będzie miał prawo wyciągnąć od dyrektora surowe konsekwencje. Najpierw pojawi się wezwanie do wyjaśnień, po otrzymaniu wyjaśnień kurator wyznaczy ostateczny termin na zrealizowanie zaleceń. A co jeśli tego nie zrobi? „Niezrealizowanie przez dyrektora szkoły lub placówki zaleceń w ostatecznym terminie wyznaczonym przez organ sprawujący nadzór pedagogiczny umożliwi temu organowi wystąpienie do organu prowadzącego szkołę lub placówkę z wnioskiem o odwołanie dyrektora szkoły lub placówki w czasie roku szkolnego bez wypowiedzenia”, czytamy w założeniach nowego projektu.

To nie wszystko – kurator oświaty ma też wyrażać opinię na temat powołania danej osoby na dyrektora szkoły. Pozytywna opinia ma być warunkiem niezbędnym do jej zatrudnienia na stanowisku. Dziś pełnię kompetencji w zakresie wyboru dyrektora placówki ma samorząd. Reforma ma pozbawić wójta/starostę/burmistrza/prezydenta tych uprawnień. Pozostanie mu tylko bieżące administrowanie placówką. Czyli mamy centralizację dokładnie taką, jak w chyba już większości życia publicznego. W dodatku centralizację na bardzo drażliwym szczeblu, mającym bardzo istotny wpływ na życie najmłodszych.

Reforma, której twarzą będzie Przemysław Czarnek, zakłada także mocniejszy nadzór kuratorium oświaty nad zajęciami prowadzonymi przez stowarzyszenia i inne organizacje. Na ich odbycie się wymagana będzie pozytywna opinia tej jednostki. To ewidentnie reakcja na budzące oburzenie wśród konserwatywnych rodziców zajęcia poświęcone na przykład problematyce tolerancji. W wielu miastach były protesty osób twierdzących, że ich dzieci są poddawane szkodliwej propagandzie. Na przykład mówiącej o tym, że homoseksualizm jest czymś normalnym. A że Czarnek sam powiedział, że osoby LGBT „nie są równe ludziom normalnym”, to trudno się dziwić takiemu a nie innemu pomysłowi.

Rozwałka, a nie reforma

Intencje tej reformy są bardziej niż oczywiste. Czarnek próbuje przeprowadzić konserwatywną rewolucję w szkołach, ale kompletnie mu to nie wychodzi. Nauczyciele nie zamierzają uczyć dzieci i młodzież tak, jak o tym marzy minister edukacji i nauki, czyli w sposób czysto propagandowy. Nie pomoże zapowiedziana w Polskim Ładzie historia pisana na nowo. Nie pomoże naładowanie kanonu lektur szkolnych twórczością Jana Pawła II – i tak religia w szkole będzie coraz mniej popularna. Bo to są po prostu bezsensowne pomysły. A że ktoś taki jak Czarnek – czy szerzej Prawo i Sprawiedliwość – nie potrafią przeprowadzić w tak drażliwej dziedzinie sensownej reformy, to muszą wybrać swoją ulubioną metodę, czyli rewolucji za pomocą pałki. Pałką będzie możliwość odwołania dyrektora niewypełniającego poleceń płynących z góry. To brzmi jak sytuacja z koszmaru. Zresztą już w dzień nominowania Czarnka na to stanowisko pisałem, że jest to minister z takiego koszmaru rodem. Dziś ten czarny sen się spełnia.

(zdjęcie pochodzi z Twittera @MEiN_GOV_PL)