Polska żyje ciągle strajkiem nauczycieli, którego końca na razie nie widać. Nauczyciele walczą o „godność” i o wysokie pensje, ale może powinni nas przekonać, że lepsze zarobki dla pedagogów to po prostu inwestycja? Zdaniem naukowców z USA – całkiem niezła.
Co tu dużo mówić – do edukacji w Polsce nie przywiązuje się specjalnie dużej wagi. Nie świadczą o tym zresztą tylko zarobki nauczycieli, ale też na przykład to, że polska szkoła nie doczekała się w III RP poważnej reformy. Ale takiej naprawdę poważnej – a nie polegającej na przywracaniu czy likwidowaniu gimnazjów.
Na szkoły patrzymy w Polsce trochę jako na „przechowalnię” dzieci, a trochę – jako romantyczne miejsce, w którym kiepsko opłacani nauczyciele mają objaśniać dzieciom złożoność tego świata.
Trochę inaczej patrzą na to Amerykanie. Naukowcy zza Atlantyku potrafią zapytać wprost: no dobrze, a jaki jest zwrot z inwestycji w dobrego nauczyciela? Okazuje się, że całkiem spory.
Wartość edukacji. Dobra przedszkolanka to dobre zarobki w przyszłości
Bardzo ciekawe badania przypomina Joanna Franaszek w internetowym wydaniu „Rzeczpospolitej”. Otóż powołuje się na badania ekonomisty z USA Timothy’ego Bartika. Udowadniał on, że każdy dolar wydany na publiczną edukację w przedszkolach zwróci się trzykrotnie w przyszłych podatkach stanowych.
Ale inne badania są jeszcze ciekawsze. Okazuje się na przykład, że dobra nauczycielka w przedszkolu oznacza lepsze zarobki dziecka w przyszłości. To akurat efekt badań innego naukowca z USA – Raja Chetty’ego. Udowodnił on, że jeden tylko rok z „dobrą przedszkolanką” przekłada się na zarobki wyższe o 3,5 proc. w przyszłości. Co ciekawe jednak, ten efekt widać dopiero po 27. roku życia. Prawdopodobnie dlatego, że w tym momencie zaczynają się najbardziej liczyć „miękkie kompetencje”, a nie tylko „twarda wiedza”. A na kształtowanie tych kompetencji niebagatelny wpływ ma właśnie edukacja przedszkolna.
A jak naukowcy oceniali, które przedszkolanki są lepsze, a które gorsze? To akurat proste – po prostu badali, ile dzieci nauczyły się przez rok w przedszkolu.
Nie tak dawno pisałem na Bezprawniku, że nauczyciele podczas strajku powinni odejść od tej godnościowej retoryki. Zamiast tego, powinni pokazywać, czemu inwestycja w edukację się po prostu opłaca. Amerykańskie badania mogą być dobrym punktem wyjścia. Jeśli rodzice zrozumieją, że tak bardzo zarobki nauczycieli są skorelowane z przyszłymi pensjami ich dzieci, to zapewne inaczej będą patrzeć na protest.
Być może dla polityków zwrot z edukacyjnej inwestycji nie jest tak ważny – wszak myślą oni głównie w kategoriach najbliższych wyborów. Ale dla każdego innego to powinien być kluczowy argument przy dyskusjach o strajku i zarobkach pedagogów.