Dawno już minęły czasy, w których ochronę znaków towarowych czy szeroko pojętej własności przemysłowej wykorzystywano wyłącznie w celu walki z podróbkami. Już od przynajmniej kilku lat firmy rozmaitymi roszczeniami starają się wpływać na codzienne poczynania konkurencji.
Na początku wydawało się, że to będzie tylko mało znaczący incydent ze sponsorowaniem klubu w tle, ale pokopaliśmy trochę głębiej i jedno jest pewne – Cinkciarz.pl na pewno nie chce ułatwiać eKantor.pl wejścia na rynek, a rzucane pod nogi kłody przyjęły postać naprawdę poważnych argumentów z zakresu prawa własności przemysłowej. Tylko… czy aby na pewno słusznych?
Cinkciarz też ma swój eKantor
Często spotykaną praktyką, którą zresztą zalecamy wielu naszym klientom, jest rejestracja znaku towarowego przez przedsiębiorcę. Znak towarowy chroni nas np. przed podróbkami albo żeby ktoś nie zaczął wykorzystywać do własnych celów marki, na którą ciężko pracowaliśmy przez lata. Nie dziwi zatem, że serię zarejestrowanych znaków towarowych posiada Cinkciarz.pl, a wraz z rozpoczęciem działalności rejestracji takiej dokonał też konkurencyjny eKantor.pl.
Trochę dziwi natomiast, że krótko potem dwa znaki towarowe: słowny i graficzny „eKantor” próbował zarejestrować Cinkciarz. Wobec próby rejestracji znaku graficznego wskazanego na rysunku poniżej, przez eKantor.pl został złożony sprzeciw. Cinkciarz usiłował dokonać rejestracji w 3 klasach klasyfikacji nicejskiej – m.in. rozmaitych gadżetach i działalności naukowej. Ale i w działalności finansowej, gdzie dosłownie kilka miesięcy wcześniej procedurę rejestracji znaku towarowego na swoje szczęście zdążył rozpocząć eKantor.pl.
Ponieważ znak słowny „eKantor” Cinkciarz.pl rejestrował wyłącznie w klasach 9 i 41, z pominięciem usług finansowych, udało im się uzyskać prawo ochronne na ten znak towarowy w połowie lutego 2016 roku. Przedmiotem osobnej dyskusji powinno być, czy takie działanie nie nosiło zresztą przesłanek działania w złej wierze.
Staraliśmy się skonfrontować stanowiska obu serwisów. Jednak Cinkciarz.pl na tę chwilę odmawia jakiegokolwiek komentarza w sprawie. Nieco bardziej wylewny – i w sumie trudno im się dziwić – jest eKantor.pl, któremu przed kilkoma dniami na podstawie roszczeń Cinkciarza Facebook zablokował fanpage i do tej pory nie udało się odzyskać.
Prawdopodobnie do pogrywania z internetową konkurencją na rynku usług finansowych Cinkciarz wykorzystuje wspomniany już swój znak towarowy „eKantor” zastrzeżony w klasach takich jak:
urządzenia do nagrywania, przesyłania oraz odtwarzania dźwięku lub obrazów; magnetyczne nośniki danych, nagrane dyski; płyty kompaktowe, DVD i inne nośniki nagrań cyfrowych; mechanizmy do urządzeń uruchamianych przez wrzucenie monety; kasy rejestrujące, maszyny liczące, osprzęt do przetwarzania danych, komputery; programy komputerowe; urządzenia do gaszenia ognia. (…) nauczanie; kształcenie; rozrywka; działalność sportowa i kulturalna.
W opinii Cinkciarza internetowa egzystencja konkurenta na Facebooku najwyraźniej zagraża jego interesom. I pewnie ma rację, ale nie jest to niestety wystarczającym powodem, by podejmować tego typu kroki prawne. Podobieństwo pomiędzy logotypami obu serwisów jest znikome i nie jestem w stanie wyobrazić sobie, by ewentualne postępowanie sądowe mogło kiedykolwiek zakończyć się innym rezultatem.
Co zabawne, o przepychankach pomiędzy usługami wymiany walut w sieci pewnie w ogóle nie dowiedzielibyśmy się, gdyby nie… żużel.
Trademarkowa wojna z żużlem w tle
Sprawę opisała już większość branżowych portali w Polsce, więc ograniczymy się do jej krótkiego streszczenia. Obie usługi są od pewnego czasu dość żywo zaangażowane w promowanie się przy okazji rozmaitych wydarzeń sportowych. Cinkciarz pasjonuje się koszykówką, z kolei zielonogórski eKantor postanowił niedawno zainwestować w patriotyzm lokalny i odcisnąć swoje piętno na miłośnikach żużla, zostając tytularnym sponsorem Falubazu. Aktualne logo/herb Falubazu to postać myszy przywodzącej na myśl Myszkę Miki, wpisanej w okrągłą tarczę.
Po wejściu nowego sponsora do klubu, ten zaczął tytułować się mianem eKantor.pl Falubaz Zielona góra wraz z logotypem stanowiącym połączenie identyfikacji graficznych obu podmiotów, co dało następujący efekt:
Zielonogórska sielanka żużlowa nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ towarzyszące promocji nowego sezonu identyfikacje graficzne sukcesywnie zaczęły znikać z Facebooka, także fanpage’a należącego do klubu.
Sam eKantor.pl jest w dużym stopniu przeświadczony o tym, że został skrzywdzony i o swoim poczuciu niesprawiedliwości chętnie opowiada w mediach. Dla zielonogórskiej Gazety Wyborczej relacjonował między innymi, że cała sprawa ma drugie dno – w przeszłości Cinkciarz.pl był jednym ze sponsorów Falubazu, jednak jakiś czas temu klub i firma się poróżniły. W międzyczasie pojawiały się nawet spory odnośnie wyłączności reklamowej czy indywidualnych kontraktów reklamowych żużlowców.
Cinkciarz vs eKantor w świetle prawa znaków towarowych
Spór popularnych kantorów jest niezwykle ciekawy z punktu widzenia prawa własności przemysłowej. Zgodnie z klasyfikacją nicejską zarówno logotyp Cinkciarz, jak i Cinkciarz.pl są chronione w zakresie takich dziedzin jak doradztwo finansowe, informacje finansowe, operacje finansowe, usługi finansowe, banki z dostępem bezpośrednim np. przez Internet (home banking), operacje walutowe, wymiana pieniędzy, transakcje finansowe, wymiana waluty, zarządzanie majątkiem.
Czy logotyp Falubazu sponsorowanego przez eKantor.pl jest podobny do logotypu Cinkciarza? Trochę. Wszyscy mamy przecież oczy i nie sposób zauważyć, że w przypadku obu znaków graficznych możemy zobaczyć dwa nachodzące na siebie kółka, na dodatek na przynajmniej jednym z nich znajduje się oznaczenie w sposób jednoznaczny kojarzący się z symbolem waluty Euro (no, w przypadku eKantor.pl jest to bardziej literka e, niż symbol Euro, zagadnienie niewątpliwie jest dyskusyjne). Wreszcie, należy pamiętać, że chronionym znakiem towarowym Cinkciarza są nie tylko dwa nachodzące na siebie okręgi, ale też ich połączenie ze słowem cinkciarz.pl. Same okręgi i to z walutami, co dowiedli już m.in. Wykopowicze, można sobie kupić w paczce ikon na odpłatnym Stocku.
Jednakże przy ocenie podobieństwa znaków towarowych w sytuacji ochrony własności przemysłowej rzadko kiedy ocenę podejmuje się wyłącznie na podstawie tego, że „no, gdyby tak przymrużyć oczy, to są do siebie trochę podobne”. Oceny podobieństwa rzadko kiedy podejmują się zresztą nawet zwykli prawnicy – przeważnie zatrudnia się w tym celu wyspecjalizowanych w tematyce rzeczników patentowych, dokonujących analizy na płaszczyźnie koncepcyjnej, fonetycznej i wizualnej. Ustawa z dnia 30 czerwca 2000 r. „Prawo własności przemysłowej” mówi wprost:
2. Naruszenie prawa ochronnego na znak towarowy polega na bezprawnym używaniu w obrocie gospodarczym:
1) znaku identycznego do zarejestrowanego znaku towarowego w odniesieniu do identycznych towarów;
2) znaku identycznego lub podobnego do zarejestrowanego znaku towarowego w odniesieniu do towarów identycznych lub podobnych, jeżeli zachodzi ryzyko wprowadzenia odbiorców w błąd, które obejmuje w szczególności ryzyko skojarzenia znaku ze znakiem towarowym zarejestrowanym;
3) znaku identycznego lub podobnego do renomowanego znaku towarowego, zarejestrowanego w odniesieniu do jakichkolwiek towarów, jeżeli takie używanie może przynieść używającemu nienależną korzyść lub być szkodliwe dla odróżniającego charakteru bądź renomy znaku wcześniejszego.
W mojej ocenie o podobieństwie znaków towarowych nie może być w tym przypadku mowy. Pamiętajmy o tym, że ochrona znaków towarowych powstała głównie po to, by Pepsi nie sprzedawała butelek pod nazwą CocaCola, a nie żeby przedsiębiorcy wykłócali się o długość promienia w okręgu. Dwa nachodzące na siebie kółka nie stanowią oryginalnego, wyróżniającego się elementu logotypu (sam eKantor.pl w wypowiedziach prasowych przywołuje przykłady MasterCard czy DeutscheWelle). Przede wszystkim jednak należy uwzględnić, że logo klubu eKantor.pl Falubaz Zielna Góra to nie jest jakiś nagły wymyśl mający na celu uderzenie w konkurencję – powstało z połączenia suwerennych logotypów strony internetowej i klubu żużlowego, które już od dłuższego czasu funkcjonowały w obrocie gospodarczym. Za tym połączeniem przemawia pewna optyczna logika.
Wreszcie, argument najbardziej istotny. Podczas gdy Cinkciarz.pl posiada znak towarowy chroniony na płaszczyźnie usług finansowych, eKantor.pl Falubaz Zielona Góra wraz ze swoim logotypem jest przecież klubem sportowym, pomimo tego, że sponsor tytularny jest podmiotem konkurencyjnym w stosunku do Cinkciarza. Nie wydaje mi się, żeby sąd cywilny jakoś przesadnie odbiegał od mojej oceny tej sytuacji, choć oczywiście z przyjemnością przeczytałabym uzasadnienie wyroku. Niestety, wygląda na to, że przedsiębiorcy postanowili swoje przepychanki ograniczyć do Facebooka.
Również zarzut pod adresem możliwego naruszenia znaku towarowego Cinkciarz.pl przez znak towarowy eKantor.pl wydaje się nieco naciągany, choć szanuję pomysłowość przy ewentualnej argumentacji. Wszak, znaki towarowe zwykle definiuje się także w sposób opisowy. I zarówno o jednym, jak i drugim można powiedzieć „dwa okręgi”, a nawet „dwa wpisane w siebie okręgi zawierające symbol waluty wraz z adresem strony internetowej po prawej stronie”. Tylko czy to naprawdę wystarczy, by świadczyć o podobieństwie, kiedy widzimy je zestawione tuż obok siebie?
Czyn nieuczciwej konkurencji ze strony Cinkciarza?
Nieweryfikowane lub też nieszczególnie starannie weryfikowane przez Facebooka zgłoszenia ze strony Cinkciarz.pl doprowadziły natomiast do dość niekomfortowej sytuacji dwóch podmiotów. Klub żużlowy nie jest w stanie należycie promować się w przededniu startu nowego sezonu, gdyż jego identyfikacje graficzne usuwane są z serwisu społecznościowego. W jeszcze gorszej sytuacji znalazł się eKantor.pl, którego fanpage w całości został z serwisu Marka Zuckerberga usunięty!
W obliczu tak nakreślonej sytuacji pojawia się pytanie czy – w mojej prywatnej ocenie – nieco pochopne sygnalizowanie naruszeń ze strony Cinkciarza należy rozpatrywać w charakterze czynu nieuczciwej konkurencji. Do ustawy z 1993 roku o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji w toku ewentualnego sporu zapewne odwoływałyby się oba podmioty – oczywiście z zupełnie innymi zarzutami. Sprawie eKantor.pl niewątpliwie sprzyja treść na przykład art. 14 ustawy i kolejne:
1. Czynem nieuczciwej konkurencji jest rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd wiadomości o swoim lub innym przedsiębiorcy albo przedsiębiorstwie, w celu przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody.
2. Wiadomościami, o których mowa w ust. 1, są nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd informacje, w szczególności o:
1) osobach kierujących przedsiębiorstwem;
2) wytwarzanych towarach lub świadczonych usługach;
3) stosowanych cenach;
4) sytuacji gospodarczej lub prawnej.
Pojedynek na szczycie internetowych kantorów, a Facebook tylko przeszkadza
Facebook nie popisał się przesadnie w tej sytuacji (zresztą nie przytrafiło mu się to pierwszy raz w życiu) podejmując decyzję arbitralnie w zasadzie jedynie w oparciu o stanowisko tylko jednej ze stron. Serwis obnosi się nowymi siedzibami w Warszawie i ekspansją na rynki Europy Środkowo-Wschodniej, a jednocześnie nadal traktuje polskich przedsiębiorców jak nachalnych petentów. Pierwotnie ponoć obiecał odblokować fanpage eKantor.pl w ciągu 72 godzin, ale procedura się wydłuża – jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć to Cinkciarz zasypuje Irlandię dalszą makulaturą prawną w tej sprawie.
Nie chcę wyręczać w wyrokowaniu sądu, który być może będzie miał okazję wydać swój wyrok w starciu liderów internetowej finansjery, jednakże obawiam się, że to jeden z głośniejszych w ostatnich czasach przypadków, w którym podmioty nadużywają swoich uprawnień wynikających z ochrony własności intelektualnej (patrz też: Ręce opadają, policja nakłania do zawierania ugody z copyrightowymi trollami i wprowadza w błąd na temat prawa) oraz własności przemysłowej do załatwiania wewnętrznych „porachunków” między konkurentami. Nie bez znaczenia jest tu też szkodliwa rola Facebooka, który łyka wszystko niczym – za przeproszeniem – pelikan, nie dokonując uprzedniej weryfikacji stanowisk obu podmiotów.
Jeżeli jesteś przedsiębiorcą i zastanawiasz się nad zabezpieczeniem swoich interesów, rejestracją znaku towarowego lub ochroną własności intelektualnej, pod adresem kontakt@bezprawnik.pl możesz skontaktować się z naszym zespołem prawnym. Koszt pisemnej porady zaczyna się już od 49 złotych.
Fot. tytułowa: AFGStudio.pl, Materiały prasowe klubu eKantor.pl Falubaz Zielona Góra