Kilka dni temu internet obiegły zdjęcia plakatów wyborczych kilku osób z Prawa i Sprawiedliwości, gdzie kandydaci wskazywali by głosować na nich na liście numer 2. Co w tym dziwnego?
Ano to, że listy wyborcze jeszcze nie były rozlosowane. To zaś odbywa się w ramach specjalnej, publicznej procedury przy udziale Państwowej Komisji Wyborczej.
Czy numer listy wyborczej w ogóle ma jakieś znaczenie polityczne? Trudno powiedzieć, a jeśli już, to zapewne marginalne, wśród osób kierujących się w swoim życiu… na przykład numerologią. Żeby jednak było przejrzyście i uczciwie, to numery te się losuje.
Kiedy więc na kilka dni przed wyborami internauci zwrócili uwagę na to, że kandydaci Prawa i Sprawiedliwości „już znają numery list, pewnie znają też już wynik wyborów” wzbudziło to moje zaskoczenie. Pewnego rodzaju zaniepokojenie wzbudził też fakt, że kilka dni później w wyniku losowania Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście wylosowało numer „2”.
Zanim zaczniemy panikować, uruchommy jednak zdrowy rozsądek
Po pierwsze – numer na liście ma marginalne znaczenie. Nawet gdyby ktoś z jakiegoś powodu chciał sfałszować wybory, to fałszowanie takiej kwestii byłoby zwyczajną głupotą – potęgując ryzyka, nie uzyskując nic w zamian.
Po drugie – w losowaniu brało udział tak naprawdę tylko 9 komitetów. Zaledwie 5 udało się jednak zarejestrować listy w całym kraju, więc szansa wylosowania numeru „2” w przypadku Prawa i Sprawiedliwości wynosiła tak na dobrą sprawę 20 proc. – to nie jest dużo, ale trudno też mówić o nieprawdopodobnym zbiegu okoliczności. Mam w głowie jakieś próbne losowanie UEFA sprzed kilku lat, które następnego dnia powtórzyło się „jeden do jednego” w oficjalnym losowaniu. Tam prawdopodobieństwo było jeszcze mniejsze. Choć, oczywiście, zwolenników „podgrzewanych kulek” to nie przekona.
Po trzecie – i to przemawia do mnie w największym stopniu – jeżeli zbierzemy sobie wszystkie „przedterminowe” plakaty kandydatów Prawa i Sprawiedliwości, bardzo szybko okaże się, że łączy je nie tylko wspólny numer listy, ale też… numer miejsca na tej liście – „6”. Najprawdopodobniej więc są to losowe liczby, które wstawił grafik partii do późniejszego uzupełnienia przez kandydatów. Ewentualnie zgadza się numer kandydata na liście (dziwi jednak, że wszyscy bohaterowie tej historii mają dokładnie 6. miejsce), lecz numer listy był do uzupełnienia. Kandydaci jednak nie błysnęli intelektem i stwierdzili, że teraz pozostało im to już tylko wydrukować i rozwiesić.
PiS sfałszuje wybory, zamiast rozmowy o Polsce
Temat „fałszerstwa” oczywiście od razu podchwycili wybrani dziennikarze i politycy np. Lewicy. Jest to oczywiście marnowanie potencjału publicznej dyskusji. Spora część Polaków od kilku dni jest przerażona postulowanymi propozycjami PiS, takimi jak pensja minimalna 2021 w wysokości 3000 zł, a docelowo nawet 4000 złotych (co musi doprowadzić do sporej inflacji, ale też problemów pracodawców ze sprostaniem tym wymogom) czy składki ZUS od dochodu. To bardzo ważne kwestie, których jednak opozycja nie porusza dostatecznie wyraźnie, skupiając się na mocno przesadzonych teoriach spiskowych. Szukających inspiracji polityków zachęcam do lektury:
- Nie uważam, że program PiS jest adresowany do nieudaczników życiowych, ale naprawdę karze on za każdy przejaw inicjatywy
- W Polsce są 3 miliony działalności gospodarczych, rząd chce nas wydrenować, a my nie mamy swojej reprezentacji
- Rzecznik przedsiębiorców chwali składki ZUS od dochodu. Ja jednak tym razem jestem rozczarowany działaniem rzecznika