Za każdym sukcesem stoi pomysł – zarówno jeśli chodzi o wpasowanie się w niszę na rynku, stworzenie produktu, który zyska ogromną popularność, napisanie bestselleru czy przeprowadzenie kreatywnej kampanii reklamowej. Idee są więc nieodłączną częścią funkcjonowania każdego przedsiębiorcy. Nic więc dziwnego, że zastanawiamy się, czy istnieje coś takiego jak prawna ochrona pomysłu. Znane są przecież przypadki wykorzystania czyjejś koncepcji i odniesienie dzięki temu sukcesu. Jakie więc mamy możliwości?
Prawna ochrona pomysłu
Zgodnie z art. 1 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych
przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (utwór).
Kolejny ustęp stanowi jednak, że ochroną objęty może być tylko sposób wyrażenia, ale już nie idee czy pomysły. Choć z pozoru taka regulacja może się wydawać niewłaściwa – w końcu chciałoby się, by konkurencja nie miała szansy zbudować sukcesu na naszym pomyśle – to jednak ma logiczne uzasadnienie. Zdaniem sądów wykorzystanie ogólnych koncepcji i pomysłów dotyczących projektu produktu czy usługi nie będzie łamać praw autorskich. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że dwie osoby niezależnie mogły wpaść na podobne rozwiązanie. W orzecznictwie słusznie więc uznaje się, że idee i koncepcje traktowane są jako obiektywnie istniejące elementy rzeczywistości, które mogą być co najwyżej odtwarzane czy odkrywane, nie zaś stwarzane. Prawna ochrona pomysłu nie będzie tym samym możliwa na gruncie prawa autorskiego. Obejmie jedynie konkretny sposób realizacji – utwór.
Rodzaje utworów na gruncie prawa
W orzecznictwie wyróżnia się trzy kategorie utworów:
- utwory w pełni samoistne nieinspirowane cudzym dziełem,
- niesamoistne, ale inspirowane
- niesamoistne, w tym opracowania.
Pierwsza kategoria obejmuje więc wszystkie utwory stworzone od początku do końca samoistnie. W trzeciej można znaleźć natomiast chociażby tłumaczenia oryginalnych utworów – rozporządzanie i korzystanie z opracowań będzie w tym wypadku zależne od zezwolenia twórcy pierwotnego. Najwięcej wątpliwości nastręczają jednak utwory z kategorii drugiej. Pojawia się bowiem pytanie, czy inspiracje są zawsze dozwolone, a przede wszystkim – w którym momencie inspiracja przerodzi się w plagiat.
Prawna ochrona pomysłu: ochrona tylko twórczych aspektów utworu
Utwór będzie podlegać ochronie w zakresie, w jakim jest twórczy. Może być więc on nawet kompilacją wykorzystującą powszechnie znane dane, o ile ich sposób przedstawienia będzie mieć znamiona oryginalności. Takim poglądem sąd kierował się chociażby w przypadku sporu wokół dwóch programów telewizyjnych. Twórca pierwszego z nich zarzucał stronie pozwanej naruszenie praw autorskich poprzez skopiowanie formuły programu dotyczącego zdrowego odżywiania – między innymi skupiania każdego odcinka wokół tematu jednego produktu, czytania etykiet czy przeplatania odcinków wstawkami czytanymi przez lektora. Zdaniem sądu formuła programu nie mogła podlegać ochronie – zostały tam bowiem zastosowane tzw. elementy scène à faire (elementy dzieła, które wynikają z samego jego charakteru).
Wykorzystanie w dwóch dziełach powszechnie dostępnych informacji może być przyczyną ich podobieństwa
Co ciekawe, w obu produkcjach istniało duże podobieństwo między przedstawianymi informacjami. Wciąż nie była to jednak zbyt daleko idąca inspiracja. Informacje te były bowiem ogólnodostępne, stąd też trudno było zarzucić stronie pozwanej skopiowanie autorskiego pomysłu powoda. Pisząc ten tekst, opieram się na orzecznictwie, prawniczych książkach i informacjach znalezionych w internecie. Oznacza to, że gdyby ktoś napisał podobny artykuł, przytaczając te same orzeczenia czy poruszając dokładnie te same zagadnienia, trudno byłoby go posądzić o naruszenie praw autorskich. Zresztą właśnie w ten sposób działa wielu copywriterów – wyszukując informacje na dany temat i na tej podstawie pisząc teksty. Stworzenie artykułu jest już jednak pracą twórczą. W rezultacie powstaje utwór, a tym samym skopiowanie konkretnych zdań czy akapitów będzie naruszeniem praw autorskich w rozumieniu ustawy.
Czy to już plagiat…?
Bardzo często wydaje się, że dokonanie zmian w czyimś dziele bez wkładania w ten proces twórczego wysiłku pozwoli już uchronić się od zarzutu plagiatu. W przypadku tekstów może to być parafraza, a w przypadku grafiki – wykorzystanie tylko kilkudziesięciu procent oryginalnego pomysłu. W praktyce jednak wyróżnia się plagiat jawny i ukryty. Ten pierwszy polega na przejęciu całości lub fragmentu cudzego utworu i opatrzeniu go swoim nazwiskiem. Najprostszym przykładem będzie tu ghostwriting. Plagiat ukryty to natomiast przejęcie cudzego utworu i dokonanie w nim modyfikacji mających ukryć ten fakt. Przykładem może być odwzorowanie czyjegoś utwory przy użyciu innych wyrazów. To, czy zostanie wykorzystane 20% czy też 70% utworu innej osoby nie ma znaczenia – istotne jest tylko, czy w danym przypadku można uznać, że doszło do naruszenia praw autorskich.
Czytaj też: Twoja ulubiona piosenka może być plagiatem. W końcu na pewno przypomina jakąś inną, prawda?
Prawo do inspiracji
Prawna ochrona pomysłu z punktu widzenia prawa autorskiego nie istnieje, jednak osobną kwestią są już względy etyczne. Nie ma jednak przeszkód, by inspirować się czyimiś pracami – to właśnie dzięki czytaniu książek, oglądaniu filmów czy śledzeniu czyichś blogów albo porad w internecie sami jesteśmy w stanie stworzyć coś ciekawego. Otaczający nas świat zwiększa kreatywność i sprawia, że rodzą się kolejne idee. W inspiracji nie ma nic złego, o ile rzeczywiście jest tylko podwaliną do naszej dalszej twórczej pracy.