Na jednym z portali Biedronka umieściła ogłoszenie o pracę. Sieć szuka kasjera do jednego ze swoich punktów zlokalizowanych w Krakowie. I prawdopodobnie nikt nie zwróciłby na to większej uwagi, gdyby nie fakt, że ogłoszenie o pracę jest w całości w języku ukraińskim. Zdaniem niektórych to dyskryminacja.
Biedronka: ogłoszenie o pracę w języku ukraińskim
Od czasu do czasu w sieci nagłaśniane są przypadki dyskryminacji w ofertach pracy – głównie na tle narodowościowym. Zazwyczaj pokrzywdzonymi są Ukraińcy, jednak zdarzają się przypadki, gdy w ogłoszeniu wyraźnie zaznaczono „żadnych Polaków„. Jeśli pracodawca, który wystawił takie ogłoszenie, odrzuca CV z miejsca i nie zatrudnia danej osoby tylko i wyłącznie ze względu na rasę, płeć czy wyznanie, a nie kompetencje, to jak najbardziej jest to dyskryminacja w pracy. Całą sytuację można zgłosić do Państwowej Inspekcji Pracy.
Sytuacja jest jednak bardziej skomplikowana w momencie, gdy ogłoszenie o pracę zostało napisane w innym języku, ale… nic ponadto. A z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia, jeśli chodzi o ogłoszenie o pracę w języku ukraińskim zamieszczone przez Biedronkę.
To, co oferuje sklep w tym przypadku, nie odbiega zbyt mocno od przeciętnej oferty. Zawiera jednak dwa benefity, które jasno wskazują, że ogłoszenie faktycznie kierowane jest do Ukraińców. Chodzi o „pomoc w nauce polskiego” oraz „pomoc w legalizacji dalszego pobytu”. Na uwagę zasługuje też fakt, że w wymaganiach znalazł się zapis o konieczności znajomości języka w stopniu komunikatywnym.
Dotarcie do zainteresowanych
Należy jednak zauważyć też, że w ofercie pracy nigdzie wprost nie napisano, że jest to oferta skierowana do Ukraińców. Nie zaznaczono też nigdzie, że na to stanowisko nie mogą aplikować Polacy.
Kodeks pracy nie reguluje jednak tego, czy pracodawca może zamieścić ogłoszenie w języku ukraińskim – i jakimkolwiek innym niż polski – czy też nie. Wydaje się jednak, że mimo wszystko nie ma ku temu żadnych przeszkód. Wystarczy zorientować się, ile ogłoszeń o pracę jest publikowanych w języku angielskim czy niemieckim. Inna sprawa, że zazwyczaj taka forma ogłoszenia ma przy okazji sprawdzić, czy kandydaci faktycznie znają język, który będzie im potrzebny w trakcie pełnienia obowiązków. W przypadku oferty Biedronki kandydaci nie muszą znać języka ukraińskiego (jest wręcz odwrotnie, wymaganym językiem jest właśnie polski).
Łatwo się jednak domyślić, że ogłoszenie w języku ukraińskim jest ze strony Biedronki po prostu próbą dotarcia do obywateli ukraińskich. Prawdopodobnie zwłaszcza do takich, którzy niedawno przyjechali do Polski. Ponadto – i to jest chyba kluczowe – wystarczy dosłownie chwila, by na tym samym portalu znaleźć to samo ogłoszenie, ale w wersji polskojęzycznej. Lepiej wprawdzie wyglądałoby umieszczenie oferty w obu językach w ramach jednego ogłoszenia, ale trudno jednak dopatrywać się tutaj przejawów dyskryminacji.