Czytam sobie właśnie medialne doniesienia o Sądzie Apelacyjnym w Łodzi, który złagodził wyrok z 25 do 15 lat kary pozbawienia wolności dla oskarżonego o zabójstwo ze zgwałceniem trzyletniego syna swej partnerki. W dyskusji internetowej ponownie padają westchnienia za karą śmierci.
Nie rozumiem motywów, które kierowały sądem przy argumentowaniu złagodzenia kary. Jak podaje Onet na bazie PAP:
Sąd Apelacyjny nie ma najmniejszych wątpliwości, co do sprawstwa oskarżonego w zakresie przypisanego mu czynu, jednakże uznaliśmy, że kara 25 lat pozbawienia wolności podobnie, jak i kara dożywotniego pozbawienia wolności, jest karą szczególną. Przestępstwo, jakiego dopuścił się oskarżony, zasługuje na bardzo duże potępienie, ale można sobie wyobrazić przestępstwo popełnione w sposób o wiele bardziej brutalnych i dla takich przestępstw zastrzeżone są kary szczególne – tłumaczył sędzia.
Być może moja wyobraźnia nie jest aż tak dalece rozwinięta, jak wyobraźnia sądu, ale jest mi ciężko wyobrazić sobie przestępstwo popełnione w sposób o wiele bardziej brutalny, niż zgwałcenie i zabicie człowieka. Jakby tego wszystkiego było mało – trzyletniego człowieka, dodajmy.
Myślę, że z perspektywy każdego poza łódzkim sądem, skazany w swoim dotychczasowym życiu zaprezentował takie wartości, by z pewną dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że jest degeneratem. Bez szans na zwrócenie go żywej tkance społeczeństwa, dziś, za 15 lat czy nawet za 25 lat. I takich osób jest na szczęście nie aż tak wiele, ale prawo ewidentnie nie ma pomysłu na to, co z nimi zrobić, operując na niepraktycznych i archaicznych standardach moralnych.
Kara śmierci nie jest rozwiązaniem
Nauka prawa karnego wskazuje szereg celów kary, natomiast musimy być zgodni co do tego, że doktryny ewoluują, koncepcje się rozwijają, zmieniają się też potrzeby społeczne. Dziś bardzo istotnym sektorem, który skorzystałby na nowym spojrzeniu na prawo karne, jest medycyna i farmacja.
Kara ma działać prewencyjnie, naprawiać szkodę i dążyć do wynagrodzenia moralnej krzywdy pokrzywdzonego, zaś jej podstawowym zadaniem jest uczynienie zadość sprawiedliwości. Nie jest łatwo być sędzią, który musi ważyć wszystkie wady i zalety danej sytuacji, ale na pewno łatwo jest być sędzią, który w przypadku zgwałcenia i zabicia trzylatka nie potrafi sobie wyobrażać bardziej brutalnych sposobów na popełnienie przestępstwa, czym argumentuje karę zaledwie 15 lat pozbawienia wolności.
Ja nie lubię tej populistycznej formy spłaszczania wyroków sądów, wpisuję się w pisowską narrację, która ma na celu wyłącznie obsadzenie na stanowiskach lojalnych partii kauzyperdów, ale jednak Sąd Rejonowy w Opolu wpadł na to, by skazać na 20 lat więzienia studenta, który wyłudzał pieniądze (łącznie 250 tys. złotych) sprzedając w sieci telefony, których nie ma. Amator na tle np. VAT-owskich sztuczek Bestcena vs zabójca, pedofil i gwałciciel. 20 vs 15 lat. No nie trzeba być paskiem w TVP Info, żeby w obu wypadkach dyskutować o jakości niektórych wyroków.
Takich wyroków jest wiele, z różnych powodów: amnestie, pobłażliwe kary, niekompetencja. Z więzień wypuszczani są prawdziwi zwyrodnialcy, a wszystko dlatego, że w europejskim i polskim porządku prawnym zrezygnowaliśmy kiedyś z kary śmierci.
I słusznie, bo kara śmierci to za mało
W coraz bardziej ateistycznych środowiskach kara śmierci jest tylko rozpoczęciem ostatecznej drzemki, medialnym show, które nigdy tak naprawdę nie daje poczucia ukojenia. Przyznajcie się, czy naprawdę czuliście wyłącznie satysfakcję na widok rozpaczliwie krzyczącego i dyndającego Saddama Husajna?
Być może katalog kar należy wzbogacić o sytuacje i rozwiązania, które naprawdę czynią zadość sprawiedliwości, a nie tylko wypełniają frazesy, za którymi kryją się togi, akta i kodeksy. To szansa na spłacenie społecznego długu, a zarazem odkupienie. Jeśli ktoś zabrał życie, być może teraz jest czas, by jego zdrowe nerki, wątroba, płuca uratowały kilka kolejnych. Jeżeli ktoś ma zepsutą nie tylko duszę, ale i ciało, może warto eksperymentować na nim z nowymi formami terapii? W cywilizowanych warunkach, z publicznie komunikowanymi wynikami badań oraz statystyką uratowanych (anonimowo) żyć. Odchodziliby z tego świata nie jak bohaterowie, ale też ich egzystencja dawałaby gorzkie pocieszenie dla tych, którzy na Ziemi pozostali.
I taką właśnie utopijne wizję dopiero moglibyśmy nazywać sprawiedliwością.