Zgodnie z zapowiedziami potwierdzenie doręczenia pakietu wyborczego miało nie być wymagane. Okazało się, że w zmieniając w pośpiechu prawo, PiS zapomniał o istotnych przepisach.
Wielu ludzi oburzył projekt korespondencyjnych wyborów prezydenckich przeforsowany przez Prawo i Sprawiedliwość. W jego myśl odpowiedzialność za następne wybory będzie spoczywać na Jacku Sasinie i Poczcie Polskiej. To właśnie listonosze mieli ruszyć w Polskę, żeby dostarczyć 30 milionom wyborców pakiety do głosowania. By im to maksymalnie ułatwić i przyspieszyć całą operację zrezygnowano z potwierdzenia doręczenia. Dziennikarz Gazety Wyborczej Stanisław Skarżyński zwrócił uwagę na to, że rządzący zapomnieli jednak zmienić zasady doręczania pakietów wyborczych w kodeksie wyborczym.
Potwierdzenie doręczenia pakietu wyborczego – jak miało to wyglądać?
Zgodnie z uchwaloną ustawą każdemu wyborcy listonosze mieli dostarczyć pakiet wyborczy składający się z koperty zwrotnej, karty do głosowania, koperty na kartę do głosowania, instrukcji oraz oświadczenia o osobistym i tajnym głosowaniu. Wyborcy mieli otrzymać pakiety na 7 dni przed rozpoczęciem głosowania. Listonosz miał wrzucić pakiet wyborczy do skrzynki, bez potwierdzenia pokwitowania, bez weryfikacji tożsamości. Poczta Polska i Jacek Sasin nie czekają na zakończenie prac Senatu nad ustawą. Minister wychodzi z założenia, że skoro ustawa i tak pewnie wejdzie w życie, to trzeba już się do niej stosować. Poczta tymczasem postanowiła wysłać maile do samorządowców z żądaniem udostępnienia spisów wyborców, żeby już mogła wziąć się za organizację wyborów. O tym, że prośba Poczty Polskiej o dane osobowe wyglądała jak mail od nigeryjskiego księcia z prośbą o pieniądze potrzebne do przejęcia władzy, które później odda z nawiązką, szerzej napisał Maciej Bąk.
Potwierdzenie doręczenia pakietu wyborczego – jak naprawdę wygląda?
Okazało się jednak, że zapomniano o tym, że zasady doręczania pakietów wyborczych reguluje kodeks wyborczy, a nie pisana na kolanie ustawa. W artykule 53e paragraf 4 i 6 czytamy:
§ 4. Pakiet wyborczy doręcza wyborcy urzędnik wyborczy za pośrednictwem operatora wyznaczonego w rozumieniu ustawy Prawo pocztowe. Do przesyłki pakietu wyborczego w zakresie nieuregulowanym stosuje się przepisy ustawy Prawo pocztowe dotyczące przesyłki poleconej.
§ 6. Pakiet wyborczy doręcza się wyłącznie do rąk własnych wyborcy, po okazaniu dokumentu potwierdzającego tożsamość i pisemnym pokwitowaniu odbioru.
Żadna nowelizacja uchwalona przez Sejm nie zmieniła tego przepisu. Dodatkowo przepisy nakazują zostawienie awiza w przypadku braku adresata pod wskazanym adresem. Pakiety wyborcze, które nie zostały doręczone zgodnie z tymi trybami wracają do obwodowych komisji wyborczych. Wrzucenie pakietu do skrzynki, tak jak zakłada to ustawa o powszechnych wyborach korespondencyjnych nie jest możliwe bez zmiany kodeksu wyborczego. Listonosz będzie musiał zweryfikować tożsamość odbierającego pakiet wyborczy. Dodatkowo nie ma możliwości doręczenia go innej osobie niż uprawniona.
Potwierdzenie doręczenia pakietu wyborczego można spróbować obejść
Listonosze mogą skorzystać z furtki danej im przez paragraf 7 artykułu 53e, w którym ustawodawca zawarł zapis, że „jeżeli odbierający nie może potwierdzić odbioru, osoba doręczająca pakiet wyborczy sama stwierdza datę doręczenia oraz wskazuje odbierającego i przyczynę braku jego podpisu”. Przepisy te były stworzone z myślą o niepełnosprawnych, którzy czasem nie są w stanie pisać. Może się okazać, że na 30 milionów uprawnionych do głosowania, żaden nie mógł potwierdzić odbioru. Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wpisać, że wyborca trzymał bezpieczną odległość i bał się podejść do listonosza.
Zgodnie z uchwalonymi pospiesznie przepisami Jacek Sasin ma wydać rozporządzenie regulujące zasady doręczania pakietów wyborczych. Na nieszczęście partii rządzącej – rozporządzeniem nie można zmienić ustawy.
Na razie prace nad wyborami bez podstawy prawnej idą pełną parą. Czekam w napięciu jak Prawo i Sprawiedliwość bohatersko rozwiąże kolejny problem, które samo stworzyło. Dokładnie tak jak to robił socjalizm w powiedzeniu Kisielewskiego.