Ferie zimowe trwają w najlepsze, a wraz z nimi kontrole stoków na Kaszubach. Na celowniku naszych dzielnych policjantów: dzieci zjeżdżające na sankach. Zdaniem funkcjonariuszy z Kartuz przy nieczynnym wyciągu w Wieżycy dochodzi do sprowadzania zagrożenia dla życia lub zdrowia. Dlatego chcą ścigać Bogu ducha winnego właściciela zamkniętego ośrodka narciarskiego.
Kontrole stoków na Kaszubach
Zaczęło się w święto Trzech Króli. Na Kaszubach spadł nie widziany od 2019 roku śnieg. W ubiegłym sezonie wyciągi nie działały nawet przez jeden dzień, bo było po prostu za ciepło. W tym roku znów nie mogą działać, bo obowiązują rządowe obostrzenia. Ale ferie 2021 na świeżym powietrzu jakoś trzeba spędzić, więc Kaszubi ruszyli na ich ulubione górki, żeby dzieciaki mogły sobie pozjeżdżać na sankach. I faktycznie do stacji Koszałkowo przy Wieżycy zjechało 6 stycznia mnóstwo osób, na tyle dużo że był problem z wjazdem i wyjazdem z parkingu. Właściciel ośrodka na Facebooku zapraszał tego dnia na „zimowy spacer” i do skorzystania z restauracji „na wynos”. Nie uruchomił żadnego wyciągu, nie było instruktorów, a stok był pełen ludzi, bo jest po prostu ogólnodostępny.
Przyjechałem tam następnego dnia. W czwartek, dzień pracujący, ludzi było mniej, przyjechał za to patrol policji. I po południu Komenda Powiatowa Policji w Kartuzach zamieściła na swojej stronie kuriozalny komunikat.
Wczoraj na terenie gminy Stężyca policjanci zauważyli ludzi korzystających ze stoku narciarskiego. O tym fakcie powiadomili Powiatową Stację Sanitarno – Epidemiologiczną w Kartuzach, natomiast sporządzone materiały przekazali do Prokuratury z wnioskiem o przeprowadzenie postępowania w kierunku sprowadzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia.
Za popełnienie tego przestępstwa grozi kara do 8 lat więzienia. Policja przypomniała też, że sprawca owego sprowadzenia zagrożenia może dostać karę finansową od Sanepidu w wysokości nawet 30 tysięcy złotych.
I kogo tu karać?
A więc tak: policja chce ścigać właściciela wyciągu za to, że ten wyciąg jest nieczynny a z ogólnodostępnych górek korzystają przyjezdni. Brawo! Nie mogę się doczekać aktu oskarżenia w tej sprawie. „Właściciel ośrodka z pełną premedytacją nie wyganiał ludzi ze stoku. W dodatku bezczelnie prowadził swoją restaurację i zapraszał do jej skorzystania”. Naprawdę, policjanci muszą się chyba strasznie nudzić, skoro widzą zagrożenie epidemiczne w dzieciakach zjeżdżających na sankach. A tylko przypomnę, że rząd niedawno zgodził się na wyjście dzieci poniżej 16 lat z domów, więc chyba zrobił to po coś, prawda? Tym czymś jest właśnie korzystanie z uroków zimy.
Żeby było jasne – uważam, że cwaniackie sposoby na omijanie obostrzeń to nie jest nic dobrego. Dlatego ze zrozumieniem przyjąłem karę dla właściciela gdańskiego klubu, który co tydzień robił imprezy w ramach „treningu tańca”. Pomysł kwiaciarni na lodzie w Szczecinie też był absurdalny i właściciel obiektu raczej nie zdziwił się, że Sanepid wyciągnął od niego konsekwencje. Ale próba ukarania właściciela wyciągu za to, że nie przegania ludzi z górek, to już jest najwyższy poziom abstrakcji. Wierzę, że wygra on tę sprawę w każdym sądzie. Tylko po co w ogóle ma do niego iść?