Punkt szkoleń z używania widelca czy klub nocny, w którym przygotowują do zawodów z tańca. Tak przedsiębiorcy omijają obostrzenia

Biznes Zdrowie Dołącz do dyskusji (208)
Punkt szkoleń z używania widelca czy klub nocny, w którym przygotowują do zawodów z tańca. Tak przedsiębiorcy omijają obostrzenia

Polscy przedsiębiorcy nie mają chyba w Europie konkurencji w dyscyplinie: „sposoby na omijanie obostrzeń”. Co rusz pojawiają się nowe patenty na funkcjonowanie pomimo coraz surowszych restrykcji. Czasem kończy się to mandatem, innym razem w sądzie, bywa też tak że próba ominięcia obostrzenia jest po prostu żartem. Tego wszystkiego by jednak nie było, gdyby rząd zapewnił przedsiębiorcom nie tylko zamknięcie branż, ale też odpowiednią pomoc.

Sposoby na omijanie obostrzeń

Rząd sugeruje przedsiębiorcom większą elastyczność? Wzięliśmy sobie tę sugestię do serca. Dlatego od jutra, oprócz możliwości zamawiania obiadów na wynos, będziecie mogli Państwo skorzystać z usług szkoleniowych, pisze na swoim Facebooku łódzka restauracja Gorąca Kiełbasiarnia. Zakres szkolenia to:

prawidłowe korzystanie z noża i widelca oraz łyżki i łyżeczki oraz poprawna konsumpcja kawy i herbaty, piwa oraz soków i napojów.

Restauracja zapewnia salę wykładową, na której jest siedem stanowisk szkoleniowych. Każdy „kursant” nabywa materiały dydaktyczne (takie jak soki czy napoje), wypełnia kwestionariusz i przystępuje do szkolenia. Na koniec kursu trzeba zdezynfekować ręce i zgłosić się po zaświadczenie o jego ukończeniu. Czy są chętni? Zobaczymy – patent pojawił się dopiero wczoraj, ale patrząc na to jak silnie rozniósł się po sieci, to adepci sztuki jedzenia nożem i widelcem powinni się znaleźć.

fot. Facebook / Gorąca Kiełbasiarnia
fot. Facebook / Gorąca Kiełbasiarnia

Inny patent zastosował właściciel jednego z gdańskich klubów nocnych. Jako że lokale gastronomiczne są zamknięte do odwołania, postanowił się przebranżowić i założyć… klub sportowy. W trakcie lockdownu swojej branży organizował regularnie zajęcia z tańca sportowego. Kurs breakdance trwał w najlepsze 26 grudnia wieczorem. Wtedy to na miejscu pojawili się policjanci. Zobaczyli, że do lipcowych zawodów przygotowuje się… 200 osób, w dodatku pijących alkohol i tańczących w sposób zdecydowanie mało sportowy. Dla właściciela klubu skończyć się to może srogimi konsekwencjami. Odpowie przed sądem za sprzedaż alkoholu bez koncesji, dokumentacja sprawy trafi do Sanepidu, a prokurator może wszcząć śledztwo w sprawie narażenia zdrowia wielu osób na niebezpieczeństwo. Tak duże zgromadzenie oznacza bowiem potencjalne sprowadzenia zagrożenia epidemicznego.

No i nie zapominajmy o patencie, który krąży po sieci już od kilku dni. Chodzi o górski hotel, który wynajmuje… miejsca parkingowe. A gratis dorzuca do nich miejsce w pokoju. Tygodniowy pobyt, jak ustaliła Wirtualna Polska, kosztuje około 2500 złotych. Podobno miejsca już się pokończyły, szczególnie że właśnie zaczęły się ferie zimowe. Jak widać, zamknięte stoki narciarskie w 2021 roku w niczym nie przeszkadzają.

Śmiech przez łzy

To wszystko zapewne zabawnie się czyta, ale powinien być to śmiech przez łzy. Wielu przedsiębiorców naprawdę nie ma ochoty na bawienie się w przeróżne patenty na omijanie obostrzeń. Bo gdyby państwo zapewniło im odpowiednią rekompensatę za zamknięcie biznesu, to nie byłoby potrzeby szukać alternatywnych form zarabiania pieniędzy. Niestety, to co na zachodzie jest normą – czyli: zamykamy, ale zapewniamy jakiś procent utraconych dochodów – w Polsce dotyczy chyba tylko Funduszu Wsparcia Kultury. Przedsiębiorcom zostaje mikrodotacja, postojowe i zwolnienie z ZUS. Czyli tyle co nic, szczególnie w którymś z rzędu miesiącu zawieszonej działalności.