Wszystko wskazuje na to, że jeszcze w tym roku pojawi się trzecia, obok papierowej i elektronicznej, forma faktur. Będzie to e-faktura – faktura w ustandaryzowanej formie elektronicznej, wg wzorca przygotowanego przez Ministerstwa Finansów. Rząd rozpoczął konsultacje społeczne, które potrwają do 23 lutego, następnie projekt ma trafić do Parlamentu.
O planach wprowadzenia e-faktur informujemy na Bezprawniku już od jakiegoś czasu. E-faktura ma się stać częścią większego systemu Krajowego Systemu e-faktur. Plany zmierzają do realizacji. Początkowo zestandaryzowana e-faktura ma być dobrowolna, a od 2023 r. stanie się obligatoryjna.
To dla Twojego dobra, przedsiębiorco (choć już dawno sam sobie ułatwiłeś życie)!
Ministerstwo finansów robi wszystko, by przedstawić planowane zmiany jako innowacyjną usługę, która przysłuży się także przedsiębiorcom. Jak wskazuje wiceminister finansów Jan Sarnowski, wzorcem dla polskiego rządu są Włochy:
„Przy tworzeniu przepisów, w dużym stopniu bazowaliśmy na ponad trzyletnich doświadczeniach Włoch. Usługa e-faktury została tam udostępniona podatnikom w 2017 r., a po okresie przejściowym od 1 stycznia 2019 r. użycie e-faktury stało się we Włoszech obowiązkiem. Podobnie sytuacja będzie wyglądała w Polsce – po okresie przejściowym chcemy, aby użycie e-faktury przyjęło charakter obowiązkowy”
Taki system funkcjonuje również w Hiszpanii i Portugalii. Zdaniem wiceministra, wdrożenie odgórnej, zestandaryzowanej e-faktury przyniesie dwie istotne korzyści dla polskiej gospodarki:
„Wdrożenie e-faktur to kolejny przykład cyfryzacji usług fiskusa. Przyniesie dwa bardzo pozytywne skutki dla polskiej gospodarki. Po pierwsze znacznie ułatwi rozliczanie obrotu pomiędzy przedsiębiorcami. Po drugie, przyspieszy wykrywanie prób wyłudzenia podatku, a przez to zwiększy bezpieczeństwo uczciwych firm i posłuży dalszemu zmniejszeniu luki VAT”
Ministerstwo precyzuje tezę o korzyściach dla przedsiębiorców, wskazując na wyeliminowanie ryzyka zaginięcia faktury oraz konieczności sporządzania duplikatów, pewność dostarczenia faktury do kontrahenta, a także wygodę związaną z wprowadzeniem jednego wzorca faktury.
Jednocześnie najwyraźniej Ministerstwo nie bardzo wierzy we własne argumenty, bo oprócz powyższych korzyści, planuje także zastosować mechanizm zachęcający przedsiębiorców do jak najszybszej zmiany sposobu fakturowania. Przedsiębiorca decydujący się na stosowanie e-faktury ma otrzymać szybszy zwrot podatku VAT – okres w jakim dostanie zwrot ma zostać skrócony z 60 do 40 dni.
E-faktura – utrudnienie w PRowym opakowaniu
Argumenty wskazujące na rzekome korzyści dla przedsiębiorców to w mojej ocenie, proszę mi wybaczyć, wodolejstwo. Byłyby sensowne, gdybyśmy ciągle żyli w epoce papieru zadrukowanego. Już dziś jednak większość podmiotów gospodarczych korzysta ze „zwykłej” elektronicznej faktury, która ani nie jest trudna w przesłaniu i zrealizowaniu, ani nie ma problemu ze sporządzaniem duplikatów. Opowieści o tym że taka faktura może „zaginąć” też można między bajki włożyć (chmura!). Nie chodzi więc wcale o ułatwienia, bo nie ma tutaj co ułatwiać – tylko o to co zawsze, gdy nie wiadomo o co chodzi (tak, o pieniądze). „Globalne” e-faktury, spięte w Krajowy System e-faktur, to po prostu łatwiejsza kontrola podatników.
Być może nie ma co się oburzać, że fiskus chce lepiej robić to co do niego należy. Niepotrzebna jest moim zdaniem hipokryzja. Ważne też, by wprowadzenie mechanizmu nie wiązało się to z zauważalnymi utrudnieniami organizacyjnymi po stronie przedsiębiorców. Nieudolność kolejnych obozów rządzących we wdrażaniu szeroko pojętego e-państwa robi wrażenie nawet w porównaniu do porażek w innych sferach życia.