Konto na Twitterze znanego dziennikarza Jarosława Kuźniara zostało nagle zablokowane. Ten zapowiada, że już na finiszu są jego pracę nad własnym portalem. Serwis społecznościowy dla każdego? Lepsze kolejne Albicle niż dyktat Zuckerberga i paczki.
Jarosław Kuźniar został zablokowany na Twitterze. Czemu? Trudno stwierdzić. Z tego, co opisuje na innym serwisie społecznościowym, raczej nie poszło o „nieprawomyślny” kontent.
Jednak Twitter nie chce wyjaśnić Kuźniarowi, co się stało. A dziennikarz ma na serwisie całkiem spore grono odbiorców – śledzi go ok. 600 tys. osób. Notabene – kiedyś tego samego dziennikarza zablokował również Facebook.
Kuźniar dodaje jednak, że nie stresuje już go tak bardzo, bo już w maju chce ruszyć z własnym portalem społecznościowym dla jego fanów – z tym że tam mają się pojawiać płatne treści.
Serwis społecznościowy dla każdego. A może to nie takie złe?
Polityka głównych serwisów społecznościowych, czyli przede wszystkim Twittera, Instagrama i Facebooka, budzi kontrowersje nie od dziś.
Najpierw serwisy były oskarżane o to, że stały się platformami dla trolli, które zbudowały np. Donalda Trumpa. Gdy pod koniec prezydentury Trumpa Twitter i Facebook go zablokowały, emocje też sięgnęły zenitu – a prawa strona po obu stronach Atlantyku zaczęła mówić o cenzurze.
Wielu użytkowników zaczęło wtedy szukać alternatyw – popularność zdobywał np. amerykański serwis Parler, który jednak szybko został zablokowany przez App Store i Google Play.
W Polsce pojawiła się Albicla – dziecko prorządzowego publicysty Tomasza Sakiewicza. Portal Sakiewicza nie był do końca poważnie traktowany przez większość politycznego światka. Ale też widać, że jakoś się rozwija.
Pojawia się też coraz więcej alternatywnych serwisów społecznościowych, chociażby ciekawy projekt Clubhouse.
O projektach Kuźniara czy Sakiewicza można mówić sporo – można kibicować, można się nabijać z planów stworzenia „nowego Facebooka”.
Ale może warto za takie pomysły trzymać jednak kciuki – niezależnie, czy popiera się poglądy ich twórców?
Media społecznościowe początkowo kojarzyły się z wolnością. Były to miejsca wolne od cenzury, wolne od nacisków korporacji. Jak jest dzisiaj – każdy wie. Social media stały się po pierwsze maszynkami do zarabiania pieniędzy. A po drugie – biznesami monopolistów.
Rynkiem rządzi właściwie niepodzielnie Facebook, do którego należy też Instagram, Messenger czy WhatsApp. Twitter to mniejszy gracz, który jest popularny w wielu środowiskach – ale jednak pozostaje niszowy.
O tym, jak wielka jest siła monopolu Marka Zuckerberga, przekonał się nawet inny gigant z Doliny Krzemowej – Google. Ta firma nieraz próbowała zrobić swoje serwisy społecznościowe, ale kończyło się wielką klapą (no, chyba że za serwis społecznościowy uznamy należący do Google’a YouTube).
Kto ma nieco pojęcie o gospodarce, wie, jak szkodliwe są monopole. A Zuckerberg nie należy do najszlachetniejszych osób na świecie. Widzimy więc, że tak potężne narzędzie w jego rękach niespecjalnie przynosi coś dobrego dla świata.
Więc może wizja świata, w którym każdy ma swoją Albiclę nie jest pomysłem rodem z „Black Mirror”, ale całkiem sensownym rozwiązaniem? Na pewno lepszym niż cała władza w rękach Zucka.