Spadkobiercy nie zawsze są zadowoleni z ostatniej woli spisanej przez bliską osobę. Szczególnie, jeśli wskutek takiego testamentu otrzymają mniej niż z ustawy albo tym bardziej gdy nie dostaną niczego. Szukają wtedy różnych sposobów na to, by dziedziczenie odbywało się według reguł Kodeksu cywilnego – czasami próbują podważyć testament, a innym razem posuwają się o krok dalej i chcą udawać, że ostatnia wola spadkodawcy w ogóle nie istnieje. Rzecz jednak w tym, że ukrycie czy zniszczenie testamentu wywołuje inne skutki, niż mogłoby się wydawać.
Ukrywając czy niszcząc testament, spadkobierca sporo ryzykuje
Ukrycie czy zniszczenie testamentu może się wydawać niektórym spadkobiercom korzystne. Mowa tu o przypadkach, kiedy w testamencie spadkodawca ich pominął, zapisał mniej, niż należy się im z ustawy albo wydziedziczył. Rzecz w tym, że jeśli ukrycie testamentu wyjdzie na jaw, może nieść za sobą takie skutki jak stwierdzenie niegodności dziedziczenia.
Osoba, która postanowiła ukryć albo zniszczyć testament, postępuje wbrew woli spadkodawcy. W takiej sytuacji niesprawiedliwe byłoby więc, gdyby otrzymała jakikolwiek majątek po zmarłym. Jeśli więc spadkobierca zostanie uznany niegodnym, w efekcie nie otrzyma nic – ani spadku, ani ewentualnego zapisu czy zachowku. Będzie traktowany, jakby nie dożył otwarcia spadku.
Co jednak ważne, nie stanie się to automatycznie. O stwierdzenie niegodności dziedziczenia musi wystąpić do sądu osoba mająca w tym interes. W przeciwnym razie może się zdarzyć, że spadkobierca – mimo że zdecydowanie nie zasłużył, by otrzymać cokolwiek – będzie dziedziczył, bo sąd nie stwierdzi niegodności z urzędu.
Trudności pojawiają się, gdy to osoba trzecia zniszczy lub ukryje testament
Przepis o niegodności dziedziczenia może skutecznie zniechęcić niektórych spadkobierców do ukrycia czy zniszczenia testamentu. Tym bardziej, że niegodność wywołuje te same skutki niezależnie od tego, czy dziedziczenie ostatecznie przebiegnie na podstawie ustawy, czy testamentu.
Problem polega jednak na tym, że umyślne ukrycie lub zniszczenie testamentu niesie za sobą skutki w postaci niegodności dziedziczenia tylko wobec osoby dziedziczącej po spadkodawcy. Może się natomiast zdarzyć, że takiego czynu dokona ktoś spoza kręgu spadkobierców.
Przykładowo, zmarły mógł być rozwodnikiem i mieć dwójkę dzieci. Spisał testament, w którym ustanowił wyłącznym spadkobiercą tylko jedno dziecko. Co prawda drugie wciąż ma prawo do zachowku, ale jego wysokość będzie mniejsza niż to, co otrzymałoby przy dziedziczeniu z ustawy (wtedy należałaby się mu połowa spadku). Była żona zmarłego nie ma natomiast żadnego prawa do majątku. Może być natomiast zainteresowana zniszczeniem testamentu w tym celu, żeby dzieci dziedziczyły po równo. W odniesieniu do niej stwierdzenie niegodności dziedziczenia nie ma jednak zastosowania, skoro i tak nie dziedziczy po spadkodawcy.
Inaczej sytuacja wyglądałaby natomiast, gdyby matka zniszczyła testament na prośbę dziecka. W takim wypadku można by było mimo wszystko przypisać odpowiedzialność samemu spadkobiercy (o ile nie byłby małoletni) i wobec niego stwierdzić niegodność dziedziczenia.
Nie oznacza to jednak, że osoba trzecia nie musi się obawiać żadnych konsekwencji prawnych. Postępując w ten sposób, popełnia bowiem przestępstwo. Zgodnie bowiem z art. 276 Kodeksu karnego zniszczenie dokumentu podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Z kolei przez „dokument” zgodnie z art. 115 § 14 Kodeksu karnego rozumie się
każdy przedmiot lub inny zapisany nośnik informacji, z którym jest związane określone prawo, albo który ze względu na zawartą w nim treść stanowi dowód prawa, stosunku prawnego lub okoliczności mającej znaczenie prawne
– a więc także testament.
Wolę zmarłego i tak nieraz będzie można odtworzyć
Warto też zaznaczyć, że zniszczenie czy ukrycie testamentu nie zawsze niesie za sobą takie skutki jak dziedziczenie z ustawy. Celem prawa spadkowego jest przede wszystkim postępowanie zgodnie z wolą spadkodawcy. Może się więc zdarzyć, że wprawdzie ktoś ukryje czy zniszczy testament, ale spadkobiercy będą wiedzieli, że taki dokument istniał, a nawet będą znali jego treść.
Istnieje wtedy szansa, że sąd po przeprowadzeniu rozprawy na podstawie dowodów dojdzie do podobnych wniosków. Odtworzenie woli zmarłego spowoduje więc, że mimo jego fizycznego braku postanowienia w nim zawarte będą obowiązywać. Oczywiście nie jest to proste – spadkobiercy muszą wykazać nie tylko, że zmarły spisał ostatnią wolę, ale że właśnie w ten, a nie inny sposób chciał rozporządzić swoim majątkiem. Nie oznacza to jednak, że jest to niemożliwe – zdarzają się przypadki, gdy sądy rzeczywiście uwzględniają zaginiony testament.