Jeronimo Martins Polska zaprzeczyło doniesieniom związków zawodowych. Na prośbę właściciela sieci sklepów Biedronka poniżej publikujemy stanowisko koncernu:
Podkreślamy, że w JMP szczególnie dbamy o to, aby warunki pracy były zgodne z obowiązującymi przepisami prawa. Dotyczy to również kwestii urlopowych – zgodnie z wymogami polskiego kodeksu pracy zapewniamy pracownikom prawo do urlopu, w tym do 14 dni nieprzerwanego wypoczynku. Aktywnie zachęcamy pracowników do skorzystania z tego prawa, a także stale monitorujemy wykorzystanie urlopów, zarówno poprzez bezpośrednich przełożonych, jak i przez centralę firmy.
W Biedronce działamy w oparciu o plany urlopowe wypracowane wspólnie z pracownikami na początku każdego roku. Przygotowując plany, staramy się uwzględniać preferencje pracowników, ale też musimy zapewnić funkcjonowanie sklepów i robimy to wspólnie z pracownikami. Finalny plan urlopu musi być zawsze zatwierdzony przez pracownika. Jak w każdej firmie zdarza się, że ustalone plany podlegają zmianom, zarówno z przyczyn po stronie pracownika, jak i pracodawcy. Zmiany te mają jednak charakter jednostkowy i zawsze wspólnie z pracownikami szukamy rozwiązania akceptowalnego dla całego zespołu. Nie ma zatem mowy o masowym przesuwaniu urlopów na jesień z powodu braków kadrowych.
Odnosząc się do kolejnej kwestii zaznaczamy, że w związku ze zwiększonym w sezonie letnim ruchem klientów w sklepach Biedronka zlokalizowanych w miejscowościach turystycznych decydujemy się na delegowanie pracowników z innych placówek. Takie rozwiązanie stosujemy już po raz kolejny. Plany delegacji są zawsze wcześniej uzgadniane z pracownikami. Delegacje dotyczą miejscowości w obrębie jednego regionu. Wszyscy delegowani pracownicy otrzymują przewidziane prawem diety, a zainteresowani korzystają także z możliwości zakwaterowania opłacanego przez pracodawcę. Z naszych obserwacji wynika, że wielu pracowników jest zainteresowanych tego typu delegacjami.
A tak wyglądała ta historia zanim Jeronimo Martins przedstawiło swoje stanowisko w tej sprawie:
Sezon urlopowy zbliża się wielkimi krokami. Nic w tym dziwnego, że w większości zakładów pracy pracownicy już planują wyjazdy i ustalają z kierownictwem taki ich termin, aby wszyscy byli zadowoleni. Zdaje się, że na komfort urlopu pracownicy Biedronki nie mają co liczyć, ale portugalska sieć i na to znalazła rozwiązanie. Wyśle pracowników do pracy w nadmorskich sklepach.
Kilka miesięcy temu sieć obiegła informacja, że pracownicy Biedronki cieszą się podwyżkami pensji. Nie dziwi zatem, że spora ich część te nadwyżki finansowe zamierza wykorzystać w trakcie wakacyjnego urlopu. Praca w dyskontach nie należy do najprostszych, a zatem odpoczynek słusznie się pracownikom należy. Kilka dni temu Gazeta Pomorska donosiła, że kierownictwo dyskontu zapowiedziało, że urlopy w sezonie wakacyjnym nie będą udzielane, ponieważ pracowników jest tak mało, że nieobecnych nie miałby kto zastąpić. Ta wiadomość wywołała oburzenie w szeregach osób zatrudnionych w dyskontach, bowiem decyzja zarządu miała być pokłosiem majówkowego włoskiego strajku, o którym już pisaliśmy na łamach Bezprawnika.
Może nad morze?
Dużo wskazuje na to, że sieć znalazła rozwiązanie tego problemu, aby wilk był syty i owca cała. Nie ma co – Portugalczycy wzięli sobie do serca nasze polskie przysłowia. Serwis dlahandlu.pl, powołując się na informacje uzyskane od Związku Zawodowego Solidarność podaje, że do związku zawodowego docierają niepokojące informacje. Otóż sieć planuje przenieść część pracowników ze sklepów w głębi kraju do pracy w dyskontach umiejscowionych na wybrzeżu. Do tej pory żaden z pracowników nie poznał zasad, na jakich ma się odbyć ta swojego rodzaju delegacja. W ten sposób Biedronka chce zrekompensować pracownikom brak urlopów w okresie wakacyjnym.
Co na to kodeks pracy?
Oddelegowanie pracownika do pracy w innej miejscowości jest jak najbardziej legalne, chociaż nie wynika to wprost z przepisów kodeksu pracy. Najczęściej jako podstawę takiej decyzji wskazuje się art. 42 § 4 kodeksu, który brzmi
Art. 42 § 4 Wypowiedzenie dotychczasowych warunków pracy lub płacy nie jest wymagane w razie powierzenia pracownikowi, w przypadkach uzasadnionych potrzebami pracodawcy, innej pracy niż określona w umowie o pracę na okres nieprzekraczający 3 miesięcy w roku kalendarzowym, jeżeli nie powoduje to obniżenia wynagrodzenia i odpowiada kwalifikacjom pracownika.
Jasno z niego wynika, że powołując się na ten przepis, charakter pracy wykonywanej w nowym miejscu musi być inny niż dotychczasowej. Zmiana ta musi być uzasadniona potrzebami pracodawcy oraz nie może trwać dłużej niż 3 miesiące. Bardziej zasadne jest powołanie się na art. 77 5 kodeksu pracy, który reguluje kwestię tak zwanej delegacji, która jest niczym innym jak właśnie powierzeniem pracownikowi obowiązków poza miejscowością, która jest stałym miejscem wykonywania obowiązków przez pracownika.
Pracownikowi wykonującemu na polecenie pracodawcy zadanie służbowe poza miejscowością, w której znajduje się siedziba pracodawcy, lub poza stałym miejscem pracy przysługują należności na pokrycie kosztów związanych z podróżą służbową.
Czy pracodawca musi udzielić mi urlopu w wakacje?
Odpowiedź jest prosta i niestety brutalna. Nie musi. Pracodawca co prawda ustala roczny plan urlopów, w którym uwzględnia wnioski pracowników, a urlopy powinny być udzielane zgodnie z tym planem. Szczególny nacisk należy położyć na słowo powinny. W żadnym słowniku powinien nie jest synonimem musieć.
Art. 163. § 1. Urlopy powinny być udzielane zgodnie z planem urlopów. Plan urlopów ustala pracodawca, biorąc pod uwagę wnioski pracowników i konieczność zapewnienia normalnego toku pracy. Planem urlopów nie obejmuje się części urlopu udzielanego pracownikowi zgodnie z art. 1672.
Wymiar urlopu przysługującego pracownikowi wynosi 20 bądź 26 dni i w takim wymiarze powinny być udzielane pracownikowi. Na jego wniosek urlop ten może być podzielony na części. Tu kodeks stawia jednak wymóg, aby jedna część tego urlopu powinna trwać co najmniej 14 dni.
Jak nie wiesz jak się zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie. Odnoszę wrażenie, że przedstawiciele polskiej szkoły biznesu znają to powiedzenie jedynie z internetowych memów. Powoli przyzwyczajamy się do tego, że na linii zarząd – pracownicy Biedronki trwa permanentny stan zimnej wojny, który od czasu do czasu zaognia się, aby po chwili zostać wyciszonym. Tak samo przyzwyczailiśmy się, że szef jest panem życia i śmierci, który może decydować nie tylko o naszym życiu w pracy, a również poza nim.
Aktualizacja: Biedronka zaprzecza doniesieniom związków zawodowych. W przesłanym do redakcji DlaHandlu.pl komunikacie Jeronimo Martins możemy wyczytać:
„Zaprzeczamy, aby z powodu braków kadrowych miało miejsce przesuwanie zaplanowanych urlopów wakacyjnych pracowników na późniejsze terminy. Dotychczasowe informacje, które ukazały się na ten temat są nieprawdziwe.
Podkreślamy, że w JMP szczególnie dbamy o to, aby warunki pracy były zgodne z obowiązującymi przepisami prawa. Dotyczy to również kwestii urlopowych – zgodnie z wymogami polskiego kodeksu pracy zapewniamy pracownikom prawo do urlopu, w tym do 14 dni nieprzerwanego wypoczynku. Aktywnie zachęcamy pracowników do skorzystania z tego prawa, a także stale monitorujemy wykorzystanie urlopów, zarówno poprzez bezpośrednich przełożonych, jak i przez centralę firmy.
Tak jak w wielu firmach plany urlopowe zespołów muszą być skoordynowane tak, by zapewnić funkcjonowanie sklepu i zdarza się, że nie wszyscy pracownicy otrzymują urlopy w najbardziej preferowanym terminie, mimo że w sezonie urlopowym w wielu miejscowościach o zwiększonym ruchu zatrudniamy dodatkowych pracowników. Nie ma jednak mowy o masowym przesuwaniu urlopów na jesień z powodu braków kadrowych”