Już od dłuższego czasu osoby, które planują remont mieszkania lub budowę domu, mogą być przerażone rosnącymi cenami materiałów budowlanych. Okazuje się jednak, że na rynku coś drgnęło – i ceny materiałów budowlanych zaczęły spadać, przynajmniej w przypadku niektórych produktów. Czy to oznacza, że można liczyć również na spadek cen mieszkań z rynku pierwotnego?
Ceny materiałów budowlanych zaczęły spadać
Najpierw pandemia koronawirusa, a później wybuch wojny w Ukrainie, nadszarpnęły mocno łańcuchy dostaw. To z kolei, w połączeniu z wysoką inflacją, przyczyniło się do znaczących wzrostów cen materiałów budowlanych. Jak jednak twierdzi na łamach wnp.pl Grzegorz Tymoszewski, prezes Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji, widać już pierwsze oznaki stabilizacji na rynku – a ceny niektorych materiałów budowlanych zaczęły spadać.
Po pierwsze – normują się ceny styropianu. Metr sześcienny styropianu grafitoweggo kosztuje teraz średnio 280 zł. To o 30 prov. więcej niż na początku roku, ale – i to jest dobra informacja – o 10 proc. mniej niż jeszcze w poprzednim miesiącu. Łatwiej jest również pozyskać stal i bloczki ceramiczne. Większy problem jest z wełną ceramiczną, której ceny zmieniają się właściwie codziennie – i niestety rosną. Trudno dostępne są natomiast cegły silikatowe. Można jednak uznać, że sytuacja na rynku materiałów budowlanych i tak jest znacznie lepsza, niż jeszcze miesiąc czy dwa miesiące temu.
Czy stabilizacja cen na rynku materiałów może poskutkować obniżeniem cen mieszkań?
Już od dłuższego czasu spada zdolność kredytowa Polaków. Coraz mniej osób decyduje się na zaciągnięcie zobowiązania, sprzedaje się też znacznie mniej mieszkań. Ceny nieruchomości jednak nie ulegały zbyt dużym zmianom, a jednym z powodów były rosnące skokowo ceny materiałów budowlanych. Czy w takim razie stabilizacja cen na tym rynku może przyczynić się do spadku cen nieruchomości, zwłaszcza z rynku pierwotnego? Niestety – zdaniem ekspertów prawdopodobnie zrealizuje się inny scenariusz. Jak na przykład przekonywał niedawno w rozmowie z RMF24 ekspert rynku nieruchomości Tomasz Narkun, część mieszkań, których deweloperzy nie są teraz w stanie sprzedać po preferowanej cenie, trafia po prostu do inwestycyjnej zamrażarki. Dodatkowo inwestycje, które jeszcze nie zostały rozpoczęte, a mógłby być problem z ich późniejszą sprzedażą (np. ze względu na kiepską lokalizację) są na razie odkładane. Deweloperzy zatem wolą wybudować mniej, niż później sprzedawać mieszkania za niższą cenę. Tym samym szanse na znaczący spadek cen nieruchomości z rynku pierwotnego wydają się – przynajmniej w najbliższej przyszłości – stosunkowo niewielkie.