Aż 43% młodych Polaków nie widzi żadnego problemu w tym, by pracodawca choć w części wypłacał im wynagrodzenie pod stołem. Niestety pomimo upływu lat praca na czarno w naszym kraju pod różnymi formami wciąż jest dość częstym zjawiskiem. W wielu przypadkach takie rozwiązanie przynajmniej teoretycznie opłaca się pracownikowi, jak i jego szefostwu.
Wynagrodzenie pod stołem? 24% Polaków nie widzi problemu
Z najnowszego badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego, którego wyniki przedstawiono w „Tygodniku Gospodarczym PIE” wynika, że przyzwolenie społeczne na płatność pozaewidencyjną wciąż jest w naszym kraju wysokie. Co więcej, jak się okazuje postawa ta w dużej mierze zależy od wieku. Najmłodsi respondenci z grupy 18-24 lat nie widzieli problemu w płatnościach pod stołem w aż 43% przypadków. Z kolei przedziałach 35-44 lat, a także 45-54 lat na takie rozwiązanie zgodziłoby się 25% ankietowanych. W przypadku osób zbliżających się do końca zawodowej kariery akceptujących ten proceder było już jedynie 13%. Ogólna średnia wyniosła aż 24%.
Powody takiego stanu rzeczy są różne. Dla osób wkraczających dopiero na pracowniczą ścieżkę liczy się jak najwyższe wynagrodzenie. Są oni w stanie osiągnąć ten efekt kosztem ukrywania części wypłaty przed państwem. Im starsi pracownicy tym bardziej myślą jednak o zabezpieczeniu emerytalnym. Na taką przyczynę niechęci do otrzymywania wynagrodzenia pod stołem wskazało aż 59% respondentów w grupie 55+. Dla młodszych osób największą obawę stanowi potencjalna nierzetelność takich wypłat.
Zupełnie marginalną przyczyną, dla której Polacy obawiają się pracy nieewidencjonowanej jest strach przed przyłapaniem. W żadnej z grup wiekowych ten powód nie stanowił przyczyny do unikania pracy na czarno dla więcej niż 10% badanych. I trudno się dziwić, bo odpowiedzialności za przyjmowanie pensji pod stołem pracownik nie ponosi praktycznie żadnej.
Szara strefa wciąż ma się dobrze
Z przeprowadzanych przez Państwową Inspekcję Pracy kontroli wynika, że praca na czarno to wciąż duży problem w naszym kraju. Liczba nieprawidłowości wykrywanych w zakładach pracy praktycznie się nie zmniejsza, a większość z nich dotyczy braku zgłoszenia pracownika do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na drugim miejscu znajduje się praca bez jakiejkolwiek umowy, a podium niechlubnych zachowań zamyka świadczenie pracy przez cudzoziemców bez wymaganego zezwolenia.
Płatność pod stołem to przede wszystkim opłacalne finansowo rozwiązanie dla pracodawcy. Jak pokazują dane, wypłacane wynagrodzenie netto pracownika zatrudnionego legalnie wynosi jedynie 60% tego, co stanowi dla przedsiębiorcy koszt zatrudnienia danej osoby. Z perspektywy pracownika też zwykle chodzi o pieniądze, jednak tutaj ryzyko ma też inny wymiar. Brak jakiegokolwiek zabezpieczenia społecznego w razie braku zdolności do pracy, brak prawa do urlopu, czy też świadoma rezygnacja z opłacania składek na przyszłą emeryturę to tylko szczyt listy.
Choć osoby akceptujące wynagrodzenie pod stołem liczą, że dzięki temu zarobią więcej to takiej gwarancji wcale nie ma. Zastanawiający jest fakt, że ufają oni swoim szefom, którzy tak otwarcie oszukują państwo łamiąc pracownicze przepisy.
Państwo samo zachęca do pracy na czarno
Wśród ekspertów nie brakuje też opinii, że wysoki procent osób pracujących w szarej strefie to efekty polityki prowadzonej przez państwo. Część świadczeń z socjalnego eldorado, które funduje nam Zjednoczona Prawica uzależniona jest bowiem od osiągniętego dochodu. Tym samym bardziej opłacalne okazuje się otrzymywanie wynagrodzenia pod stołem, które nie wpłynie na wysokość otrzymywanych świadczeń. Osoby pracujące legalnie i wykazujące choćby minimalne dochody nie mogą liczyć na tak szerokie wsparcie ze strony państwa.
Wreszcie problemem wydaje się być zbyt mała liczba i wysokość kar nakładanych za łamanie przepisów. Średnia wysokość kar obciążających pracodawców wynosi ledwie 2,2 tys. złotych. W wielu przypadkach dla pracodawcy bardziej opłacalne jest zatem zaoszczędzenie na kilku legalnych pensjach, co z nawiązką pokryje ewentualne kary. Z kolei po stronie pracownika odpowiedzialności za pracę poza system właściwie nie ma. Tego typu rozwiązania to także efekt działań rządu, który przed dwoma laty obiecał zabrać się za szarą strefę. Na razie nie widać, by wprowadzone zmiany w zakresie abolicji dla pracowników przyniosły jakiekolwiek efekty.