Nie, niższa składka zdrowotna nie sprawi, że wszyscy pracownicy staną się przedsiębiorcami

Firma Państwo Zdrowie Dołącz do dyskusji
Nie, niższa składka zdrowotna nie sprawi, że wszyscy pracownicy staną się przedsiębiorcami

Preferencyjne zasady ubezpieczenia zdrowotnej przedsiębiorców z pewnością byłyby atrakcyjne. Można by się wręcz zastanawiać, czy nie byłyby zbyt korzystne. Mam na myśli ewentualny wpływ składki zdrowotnej na samozatrudnienie. Czy proponowane przez Sejm zasady sprawiłyby, że pracownicy zaczęliby masowo przechodzić na B2B? Wątpię. Dla zdecydowanej większości z nich korzyści wcale nie byłyby porażające.

Obniżona składka zdrowotna rzeczywiście zwiększyłaby opłacalność umów B2B

Wiemy już, że istnieje niemała szansa, że obniżonej składki zdrowotnej jednak nie będzie. Sejm mógł przyjąć stosowną ustawę, ale na drodze stoi jeszcze możliwe weto ze strony prezydenta Andrzeja Dudy. Załóżmy jednak na moment, że wszystko pójdzie gładko i rzeczywiście przedsiębiorcy doczekają się powrotu rozliczenia ryczałtowego. Konsekwencje takiego stanu rzeczy mogą być całkiem ciekawe. Nie chodzi mi wcale o relacje pomiędzy wpływami ze składek a finansowaniem NFZ. Wiemy już, że ewentualny ubytek zostanie uzupełniony z budżetu państwa. Ciekawszy może się okazać wpływ składki zdrowotnej na samozatrudnienie.

Nie da się ukryć, że ubezpieczenie zdrowotne stanowi całkiem spory ubytek pensji pracownika. Zatrudnieni na umowie o pracę odprowadzają 9 proc. swojego wynagrodzenia. Dobrowolnie ubezpieczeni w NFZ, a więc pracujący na umowie o dzieło, mają jeszcze gorzej. W ich przypadku absolutne minimum podstawy wymiaru stanowi zawyżona średnia krajowa. W tej sytuacji umowa B2B może się na pierwszy rzut oka wydawać całkiem atrakcyjną alternatywą. Jeżeli spojrzymy na sprawę od strony czysto matematycznej, to rzeczywiście korzyści są dobrze widoczne.

Przypomnijmy: zgodnie z uchwaloną przez Sejm ustawą, przedsiębiorcy rozliczający się według skali podatkowej zapłacą 9 proc. z 75 proc. obowiązującej płacy minimalnej. W tym roku najniższa krajowa wynosi 4 666 zł. 75 proc. z tej kwoty wynosi 3 499, 50 zł. Zryczałtowana składka zdrowotna liniowca wyniosłaby więc 314,96 zł. Obecna minimalna wysokość tej daniny wynosi 381,78 zł. Od razu zaobserwowalibyśmy oszczędności. Byłyby tym większe, im wyższe od minimalnego wynagrodzenia są nasze dochody z działalności gospodarczej.

Warto przy tym wspomnieć, że ustawa przewiduje jeszcze dodatkową stawkę 4,9 proc. naliczaną od dochodów po przekroczeniu progu 1,5-krotności średniej krajowej. Musielibyśmy zarabiać ponad 13 000 zł, by zaprzątać sobie nią głowę. Nawet wtedy płacilibyśmy mniej, niż robilibyśmy to jako zatrudniony na umowie o pracę.

W przypadku ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych jest jeszcze lepiej. Dodatkowa stawka w tym przypadku również istnieje, ale wynosi jedynie 3,5 proc. nadwyżki przychodów powyżej progu 3-krotności przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Tym samym nasze przychody musiałyby przekroczyć kwotę ok. 26 000 zł.

Wpływ składki zdrowotnej na samozatrudnienie wcale nie musi być duży. Na drugiej szali jest w końcu spore ryzyko

Wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z propozycją tak atrakcyjną, że trudno byłoby się jej oprzeć. Tym samym wpływ składki zdrowotnej na samozatrudnienie może przekroczyć najśmielsze oczekiwania ustawodawcy. Polscy pracodawcy już teraz bardzo sobie cenią umowy B2B. Można się więc spodziewać, że większość z nich nie robiłaby problemów swoim dotychczasowym pracownikom, którzy chcieliby nieco zaoszczędzić. Wyjątek stanowią ci, dla których stosowanie etatu jest ważne ze względów wizerunkowych.

Wbrew pozorom, istnieją równocześnie przesłanki, by sądzić, że pracownicy wcale nie będą tacy chętni do rezygnowania z umów o pracę. Owszem, niska i zryczałtowana składka zdrowotna to dodatkowe pieniądze w kieszeni. Trzeba sobie jednak zdać sprawę z tego, że nie każdy zarabia dostatecznie dużo, by różnica była wymierna. Mediana wynagrodzeń w tym roku wyniosła w Polsce 6856,75 zł brutto. Jest to wskaźnik dużo bardziej wartościowy od średniej krajowej, ale wciąż obarczony częścią jej wad. Nie obejmuje na przykład pracowników najmniejszych polskich przedsiębiorstw.

Można śmiało założyć, że przeciętny Kowalski zarabia tak naprawdę poniżej tej kwoty. Najniższą krajową zarabia ok. 3,2 Polaków, co przekłada się na jakieś 17 proc. zatrudnionych. W ich przypadku różnica wynosi raptem kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Przy wynagrodzeniu w okolicach mediany składka zdrowotna etatowca rośnie do ok. 532 zł. Korzyści jak najbardziej są, ale nie sposób zignorować straty.

Samozatrudnienie to dla świeżo upieczonego mikroprzedsiębiorcy to nie tylko korzyści, ale także straty oraz duże ryzyko. Do tych pierwszych należy z pewnością zaliczyć utratę korzyści wynikających z przepisów kodeksu pracy. Umowy z naszym byłym pracodawcą pozbawiają nas możliwości skorzystania z wielu ulg podatkowych dla przedsiębiorców. Relację biznesową pomiędzy dwiema firmami dużo łatwiej rozwiązać. Nawet sposób sądowego rozwiązywania będzie się nieco różnił. Tymczasem dla wielu pracowników stabilność stanowi element co najmniej równie ważny, jak wysokość wynagrodzenia na rękę.

Jakby tego było mało, umowa B2B oznacza konieczność samodzielnego załatwiania spraw związanych z własnymi ubezpieczeniami społecznymi, podatkiem dochodowym oraz właśnie składką zdrowotną. Do tego dochodzi firmowa księgowość w choćby szczątkowej formie. Dlatego wpływ składki zdrowotnej na samozatrudnienie będzie niewielki. Nie każdy pracownik jest wysokiej klasy specjalistą zarabiającym po kilkanaście tysięcy złotych. Prawdę mówiąc, zdecydowana większość z nich się do tej grupy nie zalicza.