O jeden Long Island za daleko. Wkrótce z menu dowiesz się, ile kalorii zawierają poszczególne drinki

Zakupy Dołącz do dyskusji (213)
O jeden Long Island za daleko. Wkrótce z menu dowiesz się, ile kalorii zawierają poszczególne drinki

Ile kalorii mają drinki? Sporo, często więcej niż potrawy, którym towarzyszą. Mało kto jednak o tym pamięta, dlatego z pomocą przychodzą urzędnicy, którzy wymogą na restauratorach zamieszczenie informacji o kaloryczności napojów alkoholowych w menu. 

Od maja amerykańskie restauracje będą musiały w swoich menu podawać informacje o kaloryczności posiłków. Dotyczy to również serwowanych przez nie drinków. Celem takich zmian jest oczywiście troska o konsumentów. Ci bowiem często nie wiedzą, że napoje z alkoholem potrafią być bardzo kaloryczne. Np. popularna margarita to około 300 kalorii, a są i bardziej kaloryczne drinki.

Jak mówi w wypowiedzi dla Wall Street Journal Margo G. Wootan, wiceprezes organizacji Center for Science in the Public Interest lobbującej na rzecz praw konsumentów:

Jeśli nie chcesz 400 kalorii z alkoholowego napoju, zawsze możesz wypić darmową wodę.

Ile kalorii mają drinki? Wkrótce dowiesz się o tym z menu

O ile propozycja picia wody zamiast Long Island Ice Tea może spotkać się z politowaniem, o tyle sam sens umieszczania informacji o kaloryczności drinków ma sens. Jak pokazują badania, klienci, którzy są informowani o tym, ile kalorii mają dania oferowane przez restaurację, zamawiają dania średnio o 8% mniej kaloryczne. To wydaje się być niezbyt imponującą cyfrą, ale z drugiej strony należy pamiętać, że to skutek wyłącznie zamieszczenia odpowiedniej informacji w menu.

Zmiany w prawie (póki co amerykańskim) mogą spowodować, że klienci odwrócą się od napojów zawierających wódkę i podobne alkohole, wracając do mniej kalorycznego piwa. Jak się bowiem okazuje, za zmianami optowała branża piwna, która od lat sukcesywnie traciła rynek na rzecz producentów mocniejszych alkoholi. Ba, producenci piwa sami dwa lata temu zdecydowali, że będą dobrowolnie umieszczać informacje o liczbie kalorii na etykietach swoich wyrobów.

Nic dziwnego: zdrowie zdrowiem, ale biznes to biznes i każdy sposób na przyciągnięcie klientów jest dobry. W Polsce póki co możemy się cieszyć z tego, że – przynajmniej w teorii – jesteśmy informowani o alergenach i składzie potraw.