Znany muzyk rockowy wyraził publicznie żal, że sprzedał mniej płyt niż ma lajków na Facebooku

Na wesoło Dołącz do dyskusji (231)
Znany muzyk rockowy wyraził publicznie żal, że sprzedał mniej płyt niż ma lajków na Facebooku

Mniej sprzedanych płyt niż lajków na Facebooku. Z tą rozterką Tomasz „Lipa” Lipnicki postanowił podzielić się ze swoimi fanami w tym medium społecznościowym. Muzyk rockowy znany z takich formacji jak Illusion czy Lipali zaliczył właśnie brutalne zderzenie z rzeczywistością. To jednak ciekawe, że wciąż są ludzie myślący, że duża liczba polubień jest gwarancją sukcesu. No nie, nie jest.

Mniej sprzedanych płyt niż lajków na Facebooku

Lipnicki w marcu wydał solową płytę pod tytułem „Dźwięki słowa”. Znając swoje miejsce oraz pozycję na rynku postanowiliśmy z wydawcą wyprodukować 3000 egzemplarzy by sprzedaż pokryła produkcję, napisał Lipa na Facebooku. Do wczoraj płyta sprzedała się w ilości jedynie… 1141 sztuk. Czyli muzyk nie tylko nie zarobił na niej ani grosza, ale też de facto stracił na niej finansowo.

Lipa, doszukując się przyczyn tak słabej sprzedaży, zwrócił uwagę że sam jego profil na Facebooku obserwuje ponad 13 tysięcy ludzi. Zachodzi pytanie…po chuj?, napisał muzyk i poprosił tych, którzy go „lubią”, a nie kupili płyty, o odlajkowanie jego profilu. Bardzo proszę o zaprzestanie i nie tworzenie złudzenia, którym się kierowałem licząc na to, że chcecie tego co tworzę, dodał Lipnicki.

Lajki, czyli życie w iluzji

Tomasz „Lipa” Lipnicki sławę zdobył dzięki grze w świetnym zespole Illusion. Tymczasem sam do wczoraj, do opublikowania owego wpisu, żył w pewnej iluzji. Chodzi o złudzenie o tym, że każda osoba, która zadała sobie wysiłek kliknięcia przy nim w przycisk „Lubię to” jest jego oddanym fanem. Gdyby tak było, moglibyśmy na przykład jako Bezprawnik („lubiany” przez ponad 50 tysięcy ludzi na Facebooku) pozwolić sobie na wydanie książki zawierającej zestaw naszych najlepszych tekstów i liczyć z automatu na jej całkiem przyzwoitą sprzedaż. Ale tego nie robimy, bo znamy realia internetu i współczesnego świata. Te realia właśnie w brutalny sposób poznał też Lipa.

Ta historia pokazuje oczywiście jeszcze inne problemy – między innymi spadek sprzedaży płyt CD, wypartych przez serwisy streamingowe. Ale też kłopot polegający na nadmiernym zaufaniu do mediów społecznościowych w przypadku promowania swojego produktu. Tak, na rynku reklamowym Facebook i inne portale mają z dnia na dzień coraz większe znaczenie, ale to nie oznacza że można bazować tylko na nich, budując marketingową kampanię.

Taki wpis to też reklama

Wpis Lipy wywołał sporą dyskusję w sieci, ma ponad 3 tysiące polubień, 1600 komentarzy i 121 udostępnień. To może oznaczać, że te publicznie wylane żale… podbiją sprzedaż jego solowej płyty. Nie sądzę, żeby było to świadome zagranie, ale muzyk właśnie będzie miał okazję dowiedzieć się jak działają media społecznościowe. W których nie wystarcza prowadzenie profilu i cieszenie się z tego, że ma się x obserwujących. Na takim profilu musi się coś dziać. A u Lipy właśnie się zadziało. Zgodnie z zasadą „nieważne co mówią, byleby mówili”.