Osoby, które nie zrobią zakupów w tym sklepie, i tak zapłacą – za samo wejście. Kontrowersyjny pomysł zagranicznych delikatesów

Codzienne Zagranica Dołącz do dyskusji
Osoby, które nie zrobią zakupów w tym sklepie, i tak zapłacą – za samo wejście. Kontrowersyjny pomysł zagranicznych delikatesów

Coraz częściej słyszy się o „walce z turystami”. Najczęściej na odpowiednie regulacje decydują się samorządy w różnych częściach świata. Już wcześniej media donosiły np. o zakazie jedzenia w historycznych miejscach (Rzym), wnoszenia selfie sticków (Pałac w Wersalu, MET w Nowym Jorku, czy nawet rozkładania leżaków zbyt blisko wody lub pozostawiania ich wiele godzin w ramach „rezerwacji” (Benidorm w Hiszpanii). Teraz pojawił się nowy pomysł – opłata za wejście do sklepu w wysokości 5 euro. Na taki pomysł wpadł jeden ze słynnych sklepów w Barcelonie.

Opłata za wejście do sklepu dla osób, które przyszły „tylko popatrzeć”

Turyści z jednej strony napędzają lokalne gospodarki; najlepiej świadczy o tym mnogość małych biznesów w turystycznych miejscowościach, skrojonych właśnie pod potrzeby zwiedzających. Z drugiej jednak strony turyści mogą uprzykrzać życie mieszkańcom, a nawet – wpływać negatywnie na lokalny rynek mieszkaniowy (najlepszym przykładem jest Barcelona). Z tego względu coraz więcej miast i regionów decyduje się na wprowadzanie różnego rodzaju zakazów.

Na ich tle wyróżnia się jednak pomysł jednego ze sklepów mieszczącego się we wspomnianej już Barcelonie. Jak informuje „Fakt”, sklep Queviures Múrria postanowił wprowadzić specjalną opłatę – głównie z myślą o turystach, ale też o wszystkich osobach, które odwiedzają sklep, ale nic w nim nie kupują. Opłata za wejście do sklepu dla osób, które nie zdecydują się na zakup jakiegokolwiek towaru, ma wynosić 5 euro. Odpowiednia tabliczka, informująca o opłacie, została już wywieszona przed wejściem do sklepu.

Skąd jednak pomysł na wprowadzenie opłaty? Kierownik sklepu tłumaczy, że chodzi nie tyle o dodatkowy zarobek, a o przeciwstawienie się ogromnemu oblężeniu, z jakim Barcelona (i sam sklep) zmagają się w każde wakacje. Słynne delikatesy odwiedzają codziennie dziesiątki turystów, którzy z założenia nie mają zamiaru niczego kupować, a chcą jedynie wykonać parę pamiątkowych zdjęć lub na własne oczy zobaczyć stylowe wnętrze i zabytkowy wystrój – zwłaszcza, że delikatesy mają bogatą historię, ponieważ działają już od 1898 r. Co jednak ciekawe – do tej pory ostatecznie pracownicy sklepu nie pobrali żadnej opłaty od turystów. Można zatem przypuszczać, że tabliczka faktycznie miała mieć charakter odstraszający.

Podejście do turystów zmienia się na całym świecie. Dobrze to widać zwłaszcza na Zachodzie

Obecność turystów staje się coraz mniej pożądana – i kolejne zakazy, wprowadzane coraz częściej zwłaszcza w krajach zachodniej Europy czy w USA, dobrze to obrazują. Można też przypuszczać, że to dopiero początek ograniczeń – i to mimo tego, że wiele miejscowości może funkcjonować w zasadzie tylko dzięki obecności turystów (i pieniędzy przez nich zostawianych).