Myślisz, że wydziedziczenie jest proste? Prawo robi wszystko, by móc zignorować wolę spadkodawcy

Prawo Rodzina Dołącz do dyskusji
Myślisz, że wydziedziczenie jest proste? Prawo robi wszystko, by móc zignorować wolę spadkodawcy

Nie po to człowiek kogoś wydziedzicza, by ten ktoś otrzymał po nim spadek. Niestety w Polsce podważyć wydziedziczenie jest stosunkowo łatwo. Jakby tego było mało, nawet skuteczny testament można ominąć, jeśli wydziedziczony ma dzieci. Można śmiało postawić tezę, że powinno być dokładnie na odwrót. W końcu samo wydziedziczanie nie jest czynnością specjalnie skomplikowaną.

W Polsce podważyć wydziedziczenie jest bardzo łatwo. Wszystko dzięki niejasnemu i dziurawemu prawu

Instytucja wydziedziczenia służy pozbawieniu potomków, małżonku i rodziców należnego im po nas zachowku. Ustawodawca ograniczył nasze prawo do tak drastycznego posunięcia do trzech konkretnych przypadków. Możemy kogoś wydziedziczyć, jeśli uznamy, że dana osoba uporczywie zachowuje się w sposób sprzeczny zasadami współżycia społecznego. Druga przesłanka to przestępstwo przeciwko spadkodawcy lub jego najbliższych umyślnego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności albo rażącej obrazy czci.

Już tutaj pojawia się pierwszy problem: przestępstwa przeciwko majątkowi spadkodawcy z jakiegoś powodu nie trafiła do zamkniętego ustawowego katalogu. Innymi słowy: możemy oszukać i okraść naszego dziadka, a ten teoretycznie nie ma prawa nas z tego powodu wydziedziczyć. Trzecia przesłanka dotyczy uporczywego niedopełniania względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych. Obarczona jest tą samą wadą, co pierwsza. Słowo „uporczywie” nie jest do końca ostre i podlega ocenie. Dzięki tym wszystkim czynnikom łatwo jest w Polsce podważyć wydziedziczenie.

To oczywiście nie koniec możliwości, bo przecież możemy jeszcze podważyć testament, w którego treści zmarły zdecydował się nas wydziedziczyć. Wystarczy udowodnić, że zmarły działał pod wpływem błędu i gdyby dysponował nieco szerszym zakresem informacji, to z pewnością by nas nie wydziedziczył. Możemy również dowieść, że spadkodawca działał w stanie wyłączającym swobodne lub świadome podjęcie decyzji. Innymi słowy: że przywołanemu wyżej dziadkowi na starość coś się pomieszało z głową i nie był w pełni świadomy, co robił.

Sporządzenie pod wpływem groźby ze strony osób trzecich, na przykład rywali do masy spadkowej, nam raczej się nie przyda. Możemy jednak twierdzić, że powód wydziedziczenia był całkowicie zmyślony. Podważyć wydziedziczenie można również wtedy, gdy udowodnimy, że zmarły nam przebaczył przed śmiercią, tylko „zapomniał” napisać nowy testament. Już teraz można się pokusić o postawienie tezy, że dość często instytucja wydziedziczenia stanowi fikcję. To jednak nie koniec.

Jeżeli nie chcemy systemowego ignorowania ostatniej woli zmarłych, to ustawodawca powinien poprawić przepisy

Wyobraźmy sobie, że nawet jeżeli wydziedziczanie okaże się skuteczne, to niepożądany spadkobierca wciąż może być tą osobą, która będzie się śmiać ostatnia. W końcu może on mieć dzieci. Przypadek dzieci naszych rodziców nas nie interesują. To nasze rodzeństwo, które nie ma prawa do zachowku. Pozostają dwie kolejne kategorie wydziedziczonych: nasz małżonek i nasi zstępni. Ustawodawca postanowił ochronić interesy ich dzieci w art. 1011 kodeksu cywilnego.

Zstępni wydziedziczonego zstępnego są uprawnieni do zachowku, chociażby przeżył on spadkodawcę.

Innymi słowy: jeżeli zstępni takich wydziedziczonych to także nasi zstępni. Tym samym również oni mają prawo do zachowku. Jeżeli zaś mamy do czynienia z osobami niepełnoletnimi, to istnieje spora szansa, że przypadającą im częścią naszego małżonka będzie zarządzać… wydziedziczony. Jest niewiele rzeczy, które możemy z tym faktem zrobić za życia. Po naszej śmierci nie ma ich już wcale.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że podważyć wydziedziczenie powinno być dużo trudniej. Zachowek już i tak stanowi poważne ograniczenie swobody dysponowania własnym majątkiem na wypadek śmierci. Praktycznie wszystkie przesłanki pozwalające na podważenie ostatniej woli zmarłego są albo dziurawe, albo oparte o bardzo mało konkretne przesłanki, które można dowolnie interpretować. Czytaj: interpretować na korzyść wydziedziczonego. Nie ma się co do tego faktu oszukiwać, skoro zmarły już nie jest w stanie obronić swojej decyzji przed sądem.

Czy ustawodawca mógł tę kwestię rozwiązać lepiej? Zabezpieczenie interesów najbliższych zmarłego na wypadek zbytniej fantazji w testamencie to oczywiście wartość sama w sobie. Jeżeli jednak przepisy dopuszczają wydziedziczenie, to podważenie raz dokonanego aktu powinno stanowić naprawdę wyjątkową sytuację. Konieczne wydaje się więc ukrócenie swobody interpretowania okoliczności danej sprawy na korzyść wydziedziczonego. Na przykład akt przebaczenia na potrzeby prawa spadkowego powinien być dokonywany wprost w aktualnym testamencie.