Sąd Najwyższy: internet to miejsce publiczne, więc uważaj, co w nim robisz

Gorące tematy Technologie Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (421)
Sąd Najwyższy: internet to miejsce publiczne, więc uważaj, co w nim robisz

Sąd Najwyższy nie ma wątpliwości: internet to miejsce publiczne (jak, nie przymierzając, skwerek czy bulwar) i w nim również należy się zachowywać odpowiednio.

Jakiś czas temu sąd rejonowy umorzył postępowanie wobec Mateusza S. – lidera stowarzyszenia Duma i Nowoczesność – oskarżonego o naruszenie art. 141 kodeksu wykroczeń. Zgodnie z treścią przepisu:

Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.

Czyn ten polegał na umieszczeniu na stronie internetowej stowarzyszenia obraźliwych napisów i obrazków (np. „zakaz pedałowania”). Sąd pierwszej instancji uznał, że internet nie może być uznany za miejsce publiczne. Ma być on – w ocenie sądu – raczej zbiorem danych, niż wirtualnym odpowiednikiem „miejsca”. Stanowiska tego nie podzielił Rzecznik Praw Obywatelskich i złożył kasację do Sądu Najwyższego.

Sąd Najwyższy: internet to miejsce publiczne

Dla Sądu Najwyższego nie było wątpliwości. Internet to miejsce publiczne, a nie tylko zbiór danych zgromadzonych na dyskach serwerów. Jak czytamy w komunikacie prasowym:

Sąd Najwyższy podzielił pogląd Rzecznika Praw Obywatelskich i uznał, że internet jest miejscem publicznym w rozumieniu art. 141 k.w., co skutkowało uchyleniem zaskarżonego postanowienia i przekazaniem sprawy do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy.

„Argumenty, na które powoływał się Sąd Rejonowy umarzając postępowanie są anachroniczne i nie zostały uzasadnione w sposób rzetelny” wskazał sąd w ustnych motywach uzasadnienia.

Dodał, że treści publikowane w internecie choć fizycznie rzeczywiście znajdują się na dyskach twardych, to jednak tworzą „pewną przestrzeń”, a jeśli są dostępne na stronie internetowej, na którą każdy, bez ograniczeń może wejść, to tym samym przestrzeń taką należy uznać za miejsce publiczne.

Z takim stanowiskiem nie sposób się nie zgodzić. Internet jest obecnie traktowany jako równorzędne miejsce spotkań – tutaj toczą się debaty i dyskusje, tutaj spędzamy czas (np. na Bezprawniku), tutaj wyrażamy swoje stanowiska i opinie. Sztuczne odseparowywanie internetu od świata offline nie ma już sensu. A to oznacza, że jeśli dane zachowanie jest penalizowane w realu, to w wirtualu tak samo. O ile oczywiście jest taki czyn wykonalny, alkoholu w internecie póki co pić się nie da.

Nie można jednak powiedzieć, że powyższe orzeczenie jest nowością. Już od dawna organy ścigania zajmują się sprawami np. o znieważenie prezydenta dokonane za pośrednictwem mediów społecznościowych. To raczej przypomnienie sędziom (zwłaszcza tym starszej daty), że internet jest codziennością, a nie tylko zabawką dla młodzieży.

Jak widać, do takich rzeczy czasami trzeba zaprzęgnąć najwyższe instytucje.